Zielone certyfikaty najtańsze w historii. Szef PSE: trzeba je zlikwidować

Ceny zielonych certyfikatów, które zwiększają przychody części działających w Polsce wytwórców energii odnawialnej, spadły do najniższego poziomu w 20-letniej historii tego mechanizmu wsparcia OZE. Zdaniem prezesa PSE zielone certyfikaty trzeba w ogóle zlikwidować, aby zachęcić właścicieli najstarszych instalacji do repoweringu.
Jeszcze w 2023 r. producenci energii odnawialnej objęci systemem świadectw pochodzenia mogli sprzedawać na giełdzie zielone certyfikaty po cenach wyraźnie przekraczających 200 zł/MWh. To wyraźnie poprawiało rentowność ich inwestycji. Od 2023 r. ceny zielonych certyfikatów zaczęły jednak spadać.
Na dalszy spadek cen zielonych certyfikatów wpłynęło ogłoszenie przez poprzednie kierownictwo Ministerstwa Klimatu i Środowiska (MKiŚ) mocnej redukcji tzw. obowiązku OZE na 2024 r. Poziom tego obowiązku wpływa na podaż na zielone certyfikaty, a więc także determinuje ich cenę. Tymczasem w rozporządzeniu z 2023 r. ministerstwo zdecydowało o zmniejszeniu obowiązku OZE na 2024 r. z 12% do zaledwie 5%.
W zeszłorocznym rozporządzeniu obecne kierownictwo MKiŚ zwiększyło obowiązek umorzenia zielonych certyfikatów w 2025 r., ale jedynie do 8,5% (resort klimatu początkowo planował wartość 12,5%, ale później zmienił zdanie m.in. po uwagach od resortu przemysłu).
Podniesienie obowiązku OZE z 5% do 8,5% nie przełożyło się na wzrost cen zielonych certyfikatów. W zeszłym roku za certyfikaty na Towarowej Giełdzie Energii płacono wyraźnie poniżej 100 zł/MWh, a pierwsze miesiące tego roku przyniosły dalsze spadki – do historycznie niskich poziomów.
Zielone certyfikaty jeszcze nie były tak tanie
Średnia ważona wolumenem obrotu cena świadectw pochodzenia energii odnawialnej na sesjach w lutym dla instrumentu PMOZE_A wyniosła zaledwie 24,31 zł/MWh i jest to spadek o 7,24 zł/MWh względem średniej ceny ze stycznia 2025 r. Tym samym średnia miesięczna cena zielonych certyfikatów spadła do najniższego poziomu w 20-letniej historii tego systemu wsparcia wytwórców energii odnawialnej.

Sprzedaż zielonych certyfikatów to jedno z dwóch głównych źródeł przychodów producentów energii odnawialnej, którzy uruchomili swoje instalacje do 2016 r., kiedy system zielonych certyfikatów dla nowych inwestycji został zastąpiony systemem aukcyjnym. Z zielonych certyfikatów korzystają jeszcze przede wszystkim właściciele farm wiatrowych – najintensywniej rozwijającej się w Polsce technologii OZE do 2016 r.
Obecne ceny zielonych certyfikatów to z pewnością zła wiadomość dla tej grupy wytwórców energii odnawialnej. Co więcej, po informacji o historycznie niskich cenach certyfikatów pojawiły się głosy kwestionujące sens dalszego przyznawania świadectw pochodzenia producentom energii odnawialnej.
Już wcześniej eksperci rynku energii krytykowali brak rządowej strategii zamykania systemu zielonych certyfikatów. Zrzeszająca środowiska biznesowe Konfederacja Lewiatan w zeszłym roku zaproponowała powołanie zespołu złożonego z kluczowych uczestników rynku, który przygotowałby kompleksową strategię wychodzenia z systemu zielonych certyfikatów.
Lewiatan podkreślił, że wdrożenie takiej strategii zwiększyłoby pewność funkcjonowania nie tylko przedsiębiorstw energetycznych, ale także odbiorców energii jako podmiotów ostatecznie ponoszących koszty tego systemu wsparcia. Zdaniem ekspertów Lewiatana wypracowanie i zaimplementowanie strategii pozwoliłoby na uniknięcie „gwałtownych zmian regulacyjnych w krótkich okresach, skutkujących zwykle brakiem oczekiwanej stabilizacji na rynku”.
Bez zakończenia zielonych certyfikatów nie będzie repoweringu?
Teraz prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorz Onichimowski zaproponował w komentarzu opublikowanym w serwisie X zakończenie systemu zielonych certyfikatów. To jego zdaniem mogłoby zachęcić inwestorów do przeprowadzenia repoweringu starszych instalacji, co zwiększyłoby krajowe moce OZE.
– Bez pozbycia się płacenia premii za energię wytworzoną w dawno już zamortyzowanych i nieefektywnych źródłach nie będzie repoweringu, czyli ich zamiany na bardziej efektywne turbiny. Warto o tym pomyśleć przy wprowadzaniu nowej ustawy – napisał Grzegorz Onichomowski.
W odpowiedzi na komentarz prezesa PSE Michał Sznycer, radca prawny z kancelarii MGS Law, zaproponował rozwiązanie, które mogłoby powiązać migrację z systemu zielonych certyfikatów do nowego systemu wsparcia z obowiązkiem wykonania repoweringu.
– Ten system robi narzut cenowy na energię w fizycznych cPPA, gdzie obowiązek umorzeniowy jest nałożony na instalacje OZE, które nie są beneficjentami systemu zielonych certyfikatów, co jest absurdem. A pomysł na mechanizm migracyjny z certyfikatów na inny system wsparcia – np. aukcje z dedykowanym koszykiem technologicznym – mógłby być powiązany z repoweringiem – zaproponował prawnik z kancelarii MGS Law.
.
.
Repowering starszych elektrowni wiatrowych, które nadal mogą korzystać z systemu zielonych certyfikatów, to szansa na wyraźne zwiększenie mocy w energetyce odnawialnej w Polsce. W miejsce starych turbin o mocach rzędu 1-2 MW można postawić znacznie większe i wydajniejsze turbiny o mocach sięgających obecnie już nawet 6-7 MW.
Przepisy ułatwiające repowering mają pojawić się w nowelizacji ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe, którą wkrótce powinien przyjąć rząd. Na czym mają polegać ułatwienia? Więcej na ten temat w artykule: Istotne zmiany w zasadach budowy farm wiatrowych w nowelizacji ustawy 10H.
Piotr Pająk
piotr.pajak@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Czy Pan Prezes Grzegorz ma w ogóle orientację jak wyglądają przepisy dot. lokalizacji elektrowni wiatrowych?
Może lepiej że sprawne wiatraki będą dalej produkować prąd zamiast trafić na złom i na wysypisko.