REKLAMA
 
REKLAMA

Nakaz rozbiórki trzech wiatraków w Wielkopolsce. Znamy przyczynę

Nakaz rozbiórki trzech wiatraków w Wielkopolsce. Znamy przyczynę
Fot. Shirokazan, flickr cc

Budowa trzech małych elektrowni wiatrowych w jednej z wielkopolskich gmin mogła skończyć się katastrofą budowlaną. Zerwano umowy i nakazano ich rozbiórkę. 

Gmina Dobrzyca postanowiła zainwestować w produkcję energii odnawialnej, stawiając na fotowoltaikę i turbiny wiatrowe. Celem miała być oszczędność oraz dywersyfikacja dostaw energii. Prąd miał zasilić obiekty należące do gminy.

Jak wyjaśnił burmistrz Dobrzycy Jarosław Pietrzak, inwestycja miała objąć zamontowanie na szkołach paneli fotowoltaicznych, z kolei przy hali sportowo-widowiskowej zaplanowano instalację trzech małych turbin wiatrowych. Właścicielem jednego miała być gmina, pozostałych dwóch – wodociągowa Gminna Spółka Komunalna w Dobrzycy. Jak wylicza portal Pleszew24.pl, każda konstrukcja miała mieć niemal 20 m wysokości, a średnica łopat wirnika około 10 m. Koszt jednego wiatraka to blisko 300 tys. zł.

REKLAMA

Wykonawcą projektu została firma z województwa śląskiego, która jako jedyna zgłosiła się do przetargu, a nadzór nad realizacją inwestycji powierzono firmie projektowej z Jarocina.

Słupy do lamp, a nie wiatraków

Po rozpoczęciu prac pojawił się problem, gdy inspektor nadzoru budowlanego zażądał od wykonawcy przedstawienia atestów dla słupów i turbin wiatrowych. Przedstawiciel firmy projektowej, cytowany przez agencję PAP, przyznał, że dokumentacja przedstawiona przez wykonawcę budziła poważne wątpliwości. Jak podkreślił, zamontowane słupy nie spełniają wymogów dla turbin wiatrowych, mogą służyć jedynie jako podstawy lamp oświetleniowych.

REKLAMA

Inspektor nadzoru ocenił, że wykorzystanie słupów do montażu turbin wiatrowych mogło doprowadzić do katastrofy budowlanej. – Siły, jakie wywołuje śmigło wiatraka, są większe niż siły wywoływane przez oprawy lampy – wyjaśnił.

W takiej sytuacji gmina oraz gminna spółka komunalna zdecydowały się zerwać umowę z wykonawcą i nakazały demontaż konstrukcji.

Burmistrz Dobrzycy na pytanie PAP o podjęcie ewentualnych kroków prawnych w związku z zaistniałą sytuacją odpowiedział, że przetarg został unieważniony i nie planuje dalszych działań w tej sprawie.

Katarzyna Poprawska-Borowiec

katarzyna.borowiec@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.

REKLAMA
Komentarze

W centrum Aleksandrowa Łódzkiego obok ratusza stoi wiatrak polskiego producenta, 20 metrów od domów mieszkalnych i nie przeszkadza bardziej niż przydrożna kapliczka.

Jakiś Janusz biznesu wymyślił, że w ramach oszczędności zamiast dedykowanej konstrukcji nośnej zastosuje tani słup oświetlenia ulicznego. Widzę, że całym tym przedsięwzięciem zajmowali się amatorzy i/lub cwaniacy. Począwszy od władz gminy, które kompletnie nie miały pojęcia na co wydają publiczne pieniądze, przez firmę projektową, która nie potrafiła zrobić dobrej specyfikacji do projektu aż po firmę wykonawczą, która turbiny wiatrowe to chyba oglądała tylko z daleka a o budowie kompletnie nie ma pojęcia.
Brakuje mi tutaj też informacji, jakiej mocy i jakie konkretnie są to turbiny. Przy średnicy rotora 10m turbina będzie miała około 12kW mocy i ważyć będzie kilkadziesiąt razy więcej, niż typowa lampa uliczna. To są obciążenia statyczne a dynamiczne będą znacznie większe z uwagi że kręcący się rotor zakreśla koło o polu około 78m2, więc tak na prawdę jest to duży żagiel zamontowany na szczycie słupa. Siła łamiąca przy podstawie słupa byłaby olbrzymia i katastrofa pewna. Jedynie słuszna decyzja – rozbiórka!!! Szkoda tylko publicznych pieniędzy, które kolejny raz został wyrzucone w błoto.

Na etapie wydawania pozwolenia na budowę starostwo zawsze wymaga atestów wieży wiatraka. Zawsze. Dlaczego tutaj papiery były sprawdzane dopiero po rozpoczęciu budowy? Pierwszy powinien wylecieć pracownik starostwa.

Już by przestali z tymi pseudo wiatrakami ani to wydajne ani ładne drogie

Przy tak małych i niskich turbinach kluczowa jest analiza wietrzności miejsca. Na tak małej wysokości mamy wyłącznie przepływ turbulentny a do efektywnej pracy turbiny wymagany jest laminarny. Są oczywiście miejsca, gdzie tworzy się korytarz powietrzny, ale generacja energii z tak małych turbin jest zmienna i bardzo niestabilna. Jedyne sensowne rozwiązanie to spięcie ich z magazynem energii i wykorzystanie energii na miejscu.
@Lol: Masz rację. Głowy powinny polecieć za taką niekompetencję. Kolejnym, który powinien ponieść koszty to firma projektowa, bo nie chce mi się wierzyć, że wykonanwca zastosował konstrukcję nośną niezgodną z projektem a jeśli firma projektowa dopuściła coś takiego to z marszu projektant powinien stracić uprawnienia budowlane.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Wywiady