Największej lądowej farmie wiatrowej w Europie grozi bankructwo
Największa europejska farma wiatrowa na lądzie ma kłopoty. Inwestorzy przyjęli zbyt optymistyczne założenia finansowe. Umowa na sprzedaż energii, która miała zapewnić wieloletnią stabilność finansową inwestycji, teraz okazuje się dużym problemem.
Szwedzkie media poinformowały o problemach finansowych ogromnej farmy wiatrowej Markbygden. Chociaż dotychczas zrealizowano tylko pierwszy etap, jest ona już i tak największą lądową farmą wiatrową w Europie.
Początki projektu Markbygden sięgają 2009 r. Wówczas inwestor – spółka tworzona początkowo przez szwedzkiego dewelopera Svevind oraz niemieckiego producenta elektrowni wiatrowych Enercon – uzyskała zgodę lokalnych władz gminy Norrbotten na budowę wielkiej farmy wiatrowej mającej zająć powierzchnię aż 450 km2.
Farma wiatrowa Markbygden po zrealizowaniu wszystkich etapów miała składać się ze 1101 turbin produkujących w skali roku aż 12 TWh energii elektrycznej. Według początkowych założeń cały projekt miał kosztować 5,1 mld euro.
Niekorzystna umowa PPA
Od kilku lat działa już pierwsza z farm wiatrowych wchodzących w skład projektu Markbygden – określana jako Markbygden Ett (1). W jej skład wchodzi 179 turbin wiatrowych o łącznej mocy 644,4 MW. Do budowy wykorzystano turbiny General Electric o jednostkowej mocy 3,6 MW i średnicy łopat wirnika 137 m.
Elektrownie wiatrowe z Markbygden Ett przesyłają energię do szwedzkiego systemu elektroenergetycznego za pośrednictwem linii przesyłowej 400 kV.
Teraz okazuje się, po kilku latach od rozpoczęcia produkcji energii, że Markbygden Ett przynosi straty, a ostatnio sytuacja projektu stała się tak zła, że zarządzająca nim spółka stanęła na skraju bankructwa (obecnie właścicielem Markbygden Ett w 75 proc. jest chiński koncern China General Nuclear Power Corp.).
Winna jest umowa na sprzedaż energii podpisana jeszcze w 2018 r. z norweskim koncernem Hydro Energi. Umowa PPA została zawarta na okres 19 lat i miała zapewnić stabilne przychody ze sprzedaży energii. Ubiegłoroczny kryzys energetyczny boleśnie jednak zweryfikował przyjęte w umowie założenia.
Szwedzki serwis Dagens Industrii informuje, że zapisana w umowie stała cena, po której miała być dostarczana energia, okazała się zbyt niska, aby zapewnić inwestycji rentowność. Gdy farma wiatrowa produkuje za mało energii, operator farmy musi kupować brakujące wolumeny na rynku, aby zapewnić zakontraktowane dostawy. Szczególnie w ubiegłym roku był zmuszony do kupowania energii po bardzo wysokich cenach. Następnie sprzedawał ją Hydro Energi po znacznie niższej cenie wynikającej z umowy PPA.
Dziesiątki milionów straty
W 2022 r. koszty zakupu energii na potrzeby kontraktu wyniosły aż 61,6 mln euro. Nie lepiej ma być w tym roku. Spółka zarządzająca Markbygden Ett szacuje, że również w 2023 r. koszty działalności znacznie przekroczą spodziewany przychód. Prognozowana strata ma wynieść 52 mln euro.
Dagens Industrii informuje, że operator farmy wiatrowej chce poddać się restrukturyzacji i zabiega o wcześniejsze zakończenie umowy z Hydro Energi, aby sprzedawać energię na giełdzie. Norweska firma miała się temu sprzeciwić. Długi Markbygden Ett mają obecnie sięgać 6 mld szwedzkich koron, czyli ponad 0,5 mld euro.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Jak zwykle jest to wina tych nieodpowiedzialnych i nieznających się inwestorów. Stanowione w eurokołchozie prawo jest w pyte i zielony wał też jest w pyte.
OZE i umowy wieloletnie. Spółka wiatrowa ma uczciwe umowy ze spółką obrotu. Dokupuje brakujący wolumen energii. Wielkie zaskoczenie, że występują odchylenia od zakładanej produkcji. To się nazywa profil. Nie ma mozliwości zabezpieczenia wolumenu z OZE w kontraktach terminowych.
W kontraktach długoletnich spór obu stron jest pewny.
#Gree widze ze putinowskie trole, siejace nieprzychylne informacje wyssame z palca o enerii z OZE sa obecne rowniez tu. Energia z wiatru i slonca jest najtansza. To ze ktos zawarl zbyt niskie ceny na jej sprzedaz, nie livzac sie z cenami inflacji i wztostem cen, nie ma nic wspolnego z oplacalnoscia wiatrakow
Na takim obszarze mógł być piękny las ,a jest złom.
A miało być tanio ieko ajest cyrk
Arek, jakie putinowskie trolle? O czym ty piszesz?
Wystarczyłoby, gdyby umowa była podpisana w modelu Pay as Produce, czyli sprzedali by tyle ile wyprodukowali w danych godzinach, to by tak nie musieli dopłacać.