Jeden sprzeciw już nie zablokuje budowy farmy wiatrowej na lądzie
Angielski rząd zamierza wprowadzić zmiany w zasadach planowania budowy lądowych farm wiatrowych. Chce odblokować sektor, który w ostatnich dziewięciu latach miał uzyskać tylko 20 pozwoleń na budowę nowych turbin w tym kraju.
Jak podaje „The Guardian”, przedstawiciel angielskiego rządu Michael Gove ogłosił na początku września zmiany w systemie planowania elektrowni wiatrowych na lądzie. W praktyce mają one spowodować, że budowy turbin nie będzie mógł zablokować pojedynczy sprzeciw, jak to było dotychczas.
Michael Gove z Patrii Konserwatywnej, pełniący od zeszłego roku funkcję sekretarza stanu ds. mieszkalnictwa i społeczności oraz ministra stosunków międzyrządowych, mówił o znaczącym złagodzeniu ograniczeń dotyczących budowy lądowych farm wiatrowych w Anglii.
– Lądowa energetyka wiatrowa ma do odegrania kluczową rolę, a zmiany te pomogą przyspieszyć realizację projektów tam, gdzie chcą ich lokalne społeczności – dodała cytowana przez „The Guardian” Claire Coutinho, nowa sekretarz stanu ds. energii.
Martwa branża
Dotychczasowe przepisy dotyczące onshore obowiązują w Anglii od 2015 r. Umożliwiły one lokalnym władzom planistycznym blokowanie nowych inwestycji wiatrowych na podstawie tylko jednej skargi mieszkańca niezadowolonego z planów. Jak podaje brytyjski dziennik, w efekcie w ostatnich dziewięciu latach w Anglii wydano pozwolenia na budowę tylko 20 nowych turbin wiatrowych. To oznacza całkowitą blokadę branży.
W ubiegłym roku w Anglii powstały tylko dwie lądowe turbiny wiatrowe o łącznej mocy jedynie 1 MW. Wynik ten był i tak lepszy niż rok wcześniej, kiedy nie zainstalowano w tym kraju żadnych nowych mocy w onshore. Takie badania przedstawiło branżowe stowarzyszenie RenewableUK. Według jego danych w całej Wielkiej Brytanii łącznie w 2022 r. powstało 10 nowych projektów o sumarycznej mocy 318 MW, ale w samej Anglii – tylko jeden projekt obejmujący dwie turbiny o mocy 1 MW.
Lokalne zachęty
Nowy system ma zobowiązywać lokalne władze do uwzględnienia opinii całej społeczności, bez możliwości wydania decyzji negatywnej dla inwestycji przy pojedynczych głosach sprzeciwu. Poza umożliwieniem planowania elektrowni wiatrowych na lądzie także w inny sposób niż tylko w planie miejscowym rząd planuje wprowadzić system zachęt. Chce przekonać lokalne społeczności, że turbiny wiatrowe w sąsiedztwie przyniosą im korzyści ekonomiczne.
Eksperci sektora zielonej energii w Anglii podkreślają, że lądowe farmy wiatrowe, choć są jednym z najszybszych i najtańszych w budowie odnawialnych źródeł energii, wciąż borykają się z dużo większymi barierami w tym kraju niż nawet spalarnie odpadów i kopalnie węgla.
Rosnący problem offshore
Brytyjska branża wiatrowa notuje narastające problemy także w sektorze offshore. Choć w ubiegłym roku, według danych RenewableUK, morska energetyka wiatrowa w Wielkiej Brytanii zanotowała rekord, instalując 3511 MW mocy, to są oznaki bardzo silnego spowolnienia.
W ostatniej aukcji dla OZE, której wyniki podano 8 września, najwięcej wsparcia przewidziano właśnie dla offshore (7 GW). Mimo to nie zostały w niej zabezpieczone żadne kontrakty różnicowe, żaden deweloper bowiem nie przystąpił do aukcji. Inwestorów miała zniechęcić zbyt niska proponowana cena energii wytwarzanej przez morskie farmy wiatrowe, której poziom maksymalny ustalono na 44 funty/MWh (około 236 zł/MWh).
Problemem branży offshore, nie tylko w Wielkiej Brytanii, są przede wszystkim rosnące koszty budowy morskich farm wiatrowych. Europejskie stowarzyszenie WindEurope wskazywało, że w zeszłym roku w Europie nie pojawiła się ani jedna nowa inwestycja w morską farmę wiatrową o dużej skali. Do tego w tym roku szwedzki koncern Vattenfall zrezygnował z rozwoju projektu Norfolk Boreas, który miał być jedną z największych inwestycji offshore (1,4 GW) w Wielkiej Brytanii. Decyzja ta miała wyniknąć ze znacznego pogorszenia się warunków rynkowych od czasu podpisania 15-letniego kontraktu różnicowego (CfD).
Barbara Blaczkowska
barbara.blaczkowska@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.