Jednak 700 metrów. Sejm odrzucił poprawki Senatu

Jednak 700 metrów. Sejm odrzucił poprawki Senatu
Markus Spiske, Unsplash

Ustawa o inwestycjach w elektrownie wiatrowe wychodzi z parlamentu i trafi do podpisu prezydenta. Nowe prawo liberalizuje zasady rozwoju nowych projektów wiatrowych w stosunku do obowiązującej dotychczas tzw. zasady 10H. Finalny kształt ustawy to jednak spory zawód dla inwestorów z rynku wiatrowego. 

Nowa ustawa wiatrowa, nad którą wczoraj zakończył prace parlament, znosi obowiązującą od 2016 roku w Polsce zasadę 10H. Stanowiła ona, że nowe projekty wiatrowe być realizowane tylko przy spełnieniu minimalnej odległości turbin od domów stanowiącej 10-krotność wysokości elektrowni wiatrowej.

W praktyce zasada ta zablokowała rozwój nowych projektów lądowych farm wiatrowych w Polsce. Inwestorzy mogli jedynie dokończyć projekty, dla których uzyskali pozwolenia na budowę do 2016 roku. Jednak nowe prawo uderzyło także w te inwestycje. Uniemożliwiło bowiem ich dostosowanie, aby uwzględniały najnowsze i najwydajniejsze turbiny. W efekcie zamiast montażu turbin o mocy 5–6 MW, które obecnie stają się standardem na sąsiednich rynkach, w Polsce nadal montowane muszą być turbiny o mocy 2–3 MW, które zapisano w wykonanej wiele lat temu dokumentacji projektów. A to oznacza mniejszą efektywność i konieczność postawienia większej liczby elektrowni do uzyskania założonej mocy farm wiatrowych.

REKLAMA

Mniejsza odległość

Teraz w wyniku uchwalenia nowelizacji ustawy o inwestycjach wiatrowych minimalna odległość turbin od domów w końcu zostanie zmniejszona. Jednak nie o tyle, ile chciał początkowo rząd i branża wiatrowa.

Wypracowanym w ramach konsultacji kompromisem była odległość 500 metrów. Jednak w trakcie prac nad projektem ustawy w Sejmie wprowadzona została do niego poprawka zgłoszona przez posła PiS Marka Suskiego. Zakładała ona zwiększenie minimalnego dystansu turbin od domów do 700 metrów.

Mimo że przed tygodniem Senat jednogłośnie opowiedział się za zmniejszeniem minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od domów z 700 metrów do 500 metrów, wczoraj w Sejmie poprawki senackie nie uzyskały większości głosów.

Jak głosowali posłowie?

Ostatecznie w ustawie wiatrakowej zostanie zapisany minimalny dystans wynoszący 700 metrów. Istotnie ograniczy on potencjał budowy farm wiatrowych w Polsce w porównaniu do możliwości, jakie dawała odległość 500 metrów.

Do odrzucenia senackiej poprawki o 500 metrach potrzebna była w głosowaniu sejmowym bezwzględna większość głosów posłów – i udało się ją uzyskać. Z obecności posłów na wczorajszym posiedzeniu Sejmu wynikało, że do utrzymania odległości 700 metrów potrzeba było 222 głosów. Za tym rozwiązaniem opowiedziało się 231 posłów.

Wystarczyły do tego głosy posłów Prawa i Sprawiedliwości (za 500 metrami zagłosowało jedynie 4 posłów PiS: Jadwiga Emilewicz, Grzegorz Gaża, Anna Kwiecień i Maciej Wąsik). Ponadto za odległością 700 metrów opowiedziało się 7 posłów Konfederacji (od głosu wstrzymali się Janusz Korwin-Mikke oraz Konrad Berkowicz). Odległość tę poparło także 2 posłów Kukiz15 (Jarosław Sachajko, Stanisław Żuk), 3 posłów PS (Andrzej Sośnierz, Agnieszka Ścigaj Zbigniew Girzyński) oraz 2 posłów niezależnych (Zbigniew Ajchler, Łukasz Mejza).

Poprawkę Senatu poparło natomiast 209 posłów. Nie głosowało 7 posłów PiS, 6 posłów KO, 4 posłów Lewicy i jeden poseł niezależny.

Co zmienia 200 metrów?

Autorzy poprawki dotyczącej 700 metrów nie przedstawili żadnych analiz, które pokazałyby, jak zwiększenie odległości o 200 metrów wpłynie na rozwój farm wiatrowych w Polsce.

REKLAMA

Dane takie przywołał Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i rządowy pełnomocnik ds. OZE, podczas senackiej debaty nad nowelizacją. Według nich przez wydłużenie minimalnej odległości o 200 metrów Polska straci około 50 proc. terenów pod inwestycje wiatrowe. I zamiast potencjalnie 10 GW nowych projektów farm wiatrowych inwestorzy będą w stanie zrealizować około 5–6 GW.

Eksperci z firmy Ambiens, która od lat zajmuje się badaniami środowiskowymi i przygotowaniem raportów potrzebnych do uzyskania decyzji środowiskowych dla farm wiatrowych, oszacowali natomiast, że zwiększenie wymaganego dystansu z 500 do 700 metrów będzie oznaczać zmniejszenie dostępnych terenów pod inwestycje wiatrowe w skali kraju o około 44 proc. Według Ambiens w przypadku minimalnej odległości 700 metrów potencjalny obszar pod inwestycje wiatrowe kurczy się z 32,5 tys. km2 (dla dystansu 500 metrów) do 18 tys. km2.

Eksperci z Urban Consulting zwrócili ponadto uwagę, że zwiększenie dystansu o 200 metrów oznacza wyrzucenie do kosza 84 proc. obowiązujących planów miejscowych, w których zapisano możliwość postawienia farm wiatrowych. Z badań wykonanych przez firmę wynika, że w przypadku przyjęcia 700 metrów w 4 województwach (mazowieckie, kujawsko-pomorskie, śląskie i małopolskie) aktualność stracą wszystkie plany dopuszczające inwestycje wiatrowe.

Jak będą realizowane projekty wiatrowe?

Nowe regulacje co do zasady mają zapewnić władzom gminnym i społecznościom lokalnym właściwy poziom kontroli nad procesem budowy fam wiatrowych. Powinny także zagwarantować odpowiedni stopień bezpieczeństwa eksploatacji elektrowni wiatrowych. Towarzyszyć ma temu pełna informacja o planowanej inwestycji dla mieszkańców gmin, w których lokalizowane będą instalacje wiatrowe.

Nowa ustawa zakłada, że gminy i lokalna społeczność mają decydować, poprzez miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (MPZP), czy na ich terenie powstaną farmy wiatrowe. Podstawą do określania odległości turbin od zabudowań mieszkalnych (przy zachowaniu warunku 700 metrów) będą m.in. wyniki przeprowadzonej strategicznej oceny oddziaływania na środowisko (SOOŚ), wykonywanej w ramach MPZP.

W SOOŚ analizowany ma być m.in. wpływ emisji hałasu na otoczenie i zdrowie mieszkańców. Identyczna minimalna bezwzględna odległość będzie dotyczyć lokalizowania nowych budynków mieszkalnych w odniesieniu do istniejącej lub planowanej elektrowni wiatrowej. Co ważne, władze gminy nie będą mogły odstąpić od wykonania SOOŚ dla projektu MPZP, który uwzględnia elektrownię wiatrową.

W ustawie wiatrakowej uwzględniony został ponadto przepis, który umożliwi nabywanie udziałów w farmach wiatrowych tzw. wirtualnym prosumentom. Więcej na ten temat w artykule: Wirtualni prosumenci dostaną minimum 10 proc. mocy farm wiatrowych.

Ustawa trafi teraz do podpisu prezydenta.

Piotr Pająk

piotr.pajak@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.