Na ratowanie kopalń zrzucą się podatnicy i energetyka
Rząd przyjął plan restrukturyzacji Kompanii Węglowej. Kluczowe pytania to co się stanie z długami Kompanii i ile będzie musiała zainwestować energetyka? Analizują dziennikarze portalu WysokieNapiecie.pl.
Przyjęty wczoraj przez rząd program restrukturyzacji Kompanii na pierwszy rzut oka wydaje się radykalny. I nie może być inny – Kompania jest na skraju upadłości, kodeksowe przesłanki do jej ogłoszenia pojawią się już w lutym.
Firma ma 4,2 mld zł długów, 1,18 mld zł strat po 11 miesiącach, „luka płynnościowa“ wynosi 500 mln zł, czyli mówiąc po ludzku tyle brakuje na spłatę bieżących zobowiązań.
Co jest w planie rządu?
Chodzi przede wszystkim o przekazanie czterech, przynoszących największe straty, kopalń do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli państwowej jednostki zajmującej się wygaszaniem kopalń. To kopalnie „Sośnica-Makoszowy”, „Brzeszcze”, „ Bobrek-Centrum” i „Pokój”. Są one odpowiedzialne za 80 proc. strat Kompanii.
Cztery kolejne, tzw. grupa rybnicka – „Jankowice“, „Chwałowice“, „Marcel“ i „Rydułtowy-Anna“ – trafi do spółki celowej utworzonej przez państwowy Węglokoks. W kolejnej transzy trafi reszta kopalń, z wyjątkiem „Piekar”, które kupi bezpośrednio Węglokoks.
Węglokoks zajmie się restrukturyzacją kopalń z grupy rybnickiej i poszuka dla nich inwestora. Premier Ewa Kopacz i Wojciech Kowalczyk, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo, nie ukrywają, że w tej roli obsadzili państwowe koncerny energetyczne.
– Decyzja o naprawie polskiego górnictwa doprowadzi do konsolidacji przemysłu górniczego z przemysłem energetycznym – stwierdziła premier Ewa Kopacz. Kowalczyk dodał, że z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju taki układ jest bardziej pożądany, niż sprzedanie kopalń inwestorowi prywatnemu.
Ile to wszystko będzie kosztować? SRK dostanie 2,3 mld zł, częściowo z budżetu, częściowo z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Ale to nie cały koszt, bo potrzebne będą pieniądze także w spółce celowej Węglokoksu. Jakie? Tego plan nie ujawnia. Jednak poprzedni plan restrukturyzacji Kompanii, opisywany przez WysokieNapiecie.pl, szacował łączne koszty restrukturyzacji na 4,5 mld zł.
To oznaczałoby, że spółka celowa Węglokoksu wymaga kapitału w wysokości co najmniej 1,5 mld zł. Węglokoks może wyłożyć ułamek tej kwoty, zatem reszta przypadnie na spółki energetyczne.
Sęk w tym, że na warunkach rynkowych żadna nie ma w tym interesu. Enea większość węgla dla swojej elektrowni w Kozienicach czerpie z najbliższej Bogdanki. Węgiel ze Śląska kupuje w niewielkich ilościach jako uzupełnienie. Podobnie gdańska Energa, która ma małą (600 MW) elektrownię węglową w Ostrołęce.
Tauron z kolei ma własną spółkę wydobywczą. Inwestuje w dwie kopalnie w nadziei, że zapewnią mu niemal cały potrzebny węgiel. Po cóż zatem miałby inwestować w nową spółkę?
Zostaje Polska Grupa Energetyczna. Zużywa ok. 7 mln ton węgla rocznie. Po wybudowaniu elektrowni Opole II za kilka lat będzie potrzebowała z grubsza licząc drugie tyle.
Ale żeby zaspokoić potrzeby wystarczyłyby jej dwie, góra trzy dobre kopalnie jak np. Ziemowit czy Piast. Udziały w spółce celowej nie są tej firmie potrzebne. Jaki jest więc cel pożenienia górnictwa z energetyką?
Jak obciąć koszty i długi
Z planów resortu gospodarki wynika, że koszt wydobycia jednej tony węgla w nowej spółce wyniesie 268 zł (dziś w Kompanii to 313 zł). To oznacza, że spółka wciąż będzie przynosić straty. Dziś średnia cena tony węgla oscyluje wokół 245-250 zł i nie zanosi się na zwyżkę.
Zdaniem ministra Kowalczyka do końca roku Kompania może go zbić do 200 zł, jeśli zostanie wdrożony plan cięcia kosztów (o którym niżej).
– 200 zł? To nierealne – mówi menedżer dobrze znający górnictwo. – Będzie dobrze, jeśli uda się zbić koszty do 230 zł.
Wówczas nowa spółka byłaby rentowna, pod warunkiem, że ceny nie będą spadać.
Pytanie co dalej z długami Kompanii. Spółka ma ok. 700 mln zł długu w obligacjach. Na szczęście termin ich spłaty przypada za pięć lat. W skład konsorcjum wchodzą Bank Zachodni WBK, BNP Paribas, PKO BP, BGK i Alior Bank.
Zabezpieczeniem są hipoteki na nieruchomościach Kompanii, zastawy na kontraktach z energetyką, a nawet na zwałach węgla. Trudno przypuszczać, że banki zgodzą się zrezygnować z zabezpieczeń, więc nowa spółka będzie miała już na starcie ograniczone możliwości finansowania się. Stąd zapewne pomysł z energetyką.
Minister Kowalczyk jest optymistą w kwestii rozmów z bankami, ale trzy z nich są w rękach zagranicznych inwestorów. Nie są to instytucje charytatywne i w zamian za zgodę na plan przeniesienia kopalń zapewne będą chciały coś dla siebie ugrać. Np. wyższe odsetki na obligacjach.
Kompania przećwiczyła to już w zeszłym roku, kiedy musiała się zgodzić na wyższe oprocentowanie w zamian za zgodę na zrolowanie obligacji. Poza tym uzyskanie zgód komitetów kredytowych w Paryżu czy Madrycie może potrwać, a czasu jest mało.
Ale rządowy plan ratowania górnictwa ma istotne nieścisłości, o których rząd wczoraj nie mówił. O tym w dokończeniu artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
Justyna Piszczatowska, Bartłomiej Derski, Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl