Kto i za ile dostarczy nam ciepło do kaloryferów?
Kilkanaście dni temu prezes Dalkii Warszawa, Jacky Lacombe, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” skrytykował strategię swego biznesowego partnera – PGNiG Termika.
Dalkia kupiła w zeszłym roku sieć ciepłowniczą w Warszawie. Ale jest uzależniona od producenta ciepła czyli właśnie PGNiG Termika, który ma dwie elektrociepłownie – na Żeraniu i Siekierkach.
Elektrociepłownia na Siekierkach została niedawno zmodernizowana. A na Żeraniu, za ok. 1,5 mld zł, ma powstać całkiem nowa, o mocy 450 MW, opalana gazem.
I to właśnie budzi wątpliwości Dalkii. – PGNiG Termika ma przestarzałe źródła ciepła w Żeraniu, które chce zastąpić wielkim kosztującym miliardy złotych blokiem gazowym – powiedział „Rz” Jacky Lacombe.
Jego zdaniem ta inwestycja jest przede wszystkim „odpowiedzią na strategiczne potrzeby grupy PGNiG”. Pod tym zdaniem kryje się sugestia, że PGNiG musi gdzieś przepalić ogromne ilości rosyjskiego i katarskiego gazu, który zakontraktował i który, zgodnie z klauzulą take or pay, musi odebrać, bo i tak za nie zapłaci.
– Nie zapominajmy, że w ostatecznym rozrachunku to zawsze mieszkańcy stolicy zapłacą więcej za ogrzewanie. Dlatego jako właściciele sieci ciepłowniczej nie możemy się pod takim rozwiązaniem podpisać – protestował Lacombe.
Warszawie potrzeba inwestycji w produkcję ciepła
Termika musi coś zrobić z Żeraniem, bo wchodzi w życie unijna dyrektywa IED, która znacznie zaostrza standardy emisji związków siarki, azotu i pyłów, a warszawskie elektrociepłownie nie są do niej przystosowane.
Lacombe proponował, żeby Termika je zmodernizowała, podobnie jak Siekierki, zamiast budować nowy blok. – Węgiel jest tańszy niż gaz i mamy go pod dostatkiem – argumentował.
Dalkia chce wybudować własną elektrociepłownię gazową dla Ursusa. Ma być jednak znacznie mniejsza – ok. 200 MW.
Z ripostą na słowa Lacombe’a długo nie zwlekał Andrzej Gajewski, prezes PGNiG Termika. Za pośrednictwem „Rz” ogłosił, że decyzją zarządu spółki przetarg na budowę bloku gazowo-parowego o mocy 420-450 MW w EC Żerań wkrótce się rozpocznie. Nowa jednostka jest potrzebna, by „iść w nowe technologie, a nie jeździć odrestaurowanym, ale mimo to mocno zużytym polonezem”.
Jeśli PGNiG zrealizuje swoje plany, wówczas nowy blok gazowy w Ursusie, który chce postawić Dalkia, w ogóle nie będzie potrzebny.
Warszawski spór to kolejny sygnał, że konflikty między właścicielami ciepłowni i elektrociepłowni i właścicielami sieci będą coraz częstsze.
We Wrocławiu podobny problem miał właściciel sieci – fiński Fortum i właściciel elektrociepłowni – Kogeneracja, należąca do francuskiego EDF. Gdy Finowie ogłosili, że chcą wybudować nową elektrociepłownię o mocy 400 MW, Kogeneracja zaczęła przekonywać, że jest niepotrzebna i spowoduje podwyżkę cen ciepła w mieście.
Jak uniknąć konfliktów?
Czy takich sporów można unikać? Ciepłownicy mają kilka pomysłów, ale sprawa nie jest prosta i nie zanosi się na to, że zostanie szybko rozwiązana.
– To nie jest wpisane w ten biznes, ale konflikty pojawiają się gdy dystrybutorzy chcą być producentami, a producenci dystrybutorami – mówi portalowi WysokieNapiecie.pl menedżer jednej z firm.
– Pojawiają się takie pomysły, żeby dystrybutorom zabronić budowania własnych źródeł, ale niby dlaczego? – pyta.
Co na ten temat myślą eksperci i kto za to zapłaci? Więcej na WysokieNapiecie.pl
Justyna Piszczatowska, Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl