Rząd wróci do projektu bezpośrednich linii energetycznych
Z projektu nowelizacji Prawa energetycznego i ustawy o odnawialnych źródłach energii (UC74), przygotowanego przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska na początku czerwca 2021 roku, w ostatnich miesiącach zniknęły zapisy, które miały umożliwiać tworzenie linii energetycznych łączących odbiorców przemysłowych z wytwórcami energii elektrycznej z pominięciem sieci przesyłowych i dystrybucyjnych. Pełnomocnik rządu ds. OZE Ireneusz Zyska zapewnia jednak, że regulacje takie zostaną do prawa polskiego wprowadzone.
Koncepcja bezpośrednich linii energetycznych zakłada tańsze i efektywniejsze korzystanie przez energochłonny przemysł z energii elektrycznej pochodzącej ze źródeł odnawialnych, wytwarzanej w pobliżu zakładów produkcyjnych. Teoretycznie sytuację taką dopuszcza obowiązujące obecnie prawo, jednak budowa linii bezpośredniej wymaga wcześniejszego uzyskania zgody Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE). Ten zaś może ją zasadniczo wydać tylko wtedy, gdy dany odbiorca (zakład przemysłowy) nie może zaspokoić swojego zapotrzebowania na energię za pośrednictwem Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE).
Kluczową potrzebą przemysłu jest pewność zasilania, czego nie gwarantują zależne od pogody OZE, więc w praktyce linie bezpośrednie w Polsce nie funkcjonują i bez zmiany prawa ten stan rzeczy się nie zmieni.
Jest decyzja polityczna
Szanse na zmianę były, kiedy w czerwcu ubiegłego roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska rozpoczęło prace nad nowelizacją ustawy Prawo energetyczne oraz ustawy o odnawialnych źródłach energii (UC 74).
Choć swoje uwagi do projektowanych przepisów dotyczących linii bezpośrednich zgłaszały już środowiska związane z rynkiem OZE oraz przedstawiciele przemysłu, to przepisy te zostały z projektu nowelizacji usunięte. Do sytuacji tej nawiązał Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu, pełnomocnik rządu ds. OZE, podczas zorganizowanej w ubiegłym tygodniu konferencji w Energetycznym Klastrze Oławskim EKO, mówiąc o planowanych zmianach ustawy o odnawialnych źródłach energii (UC99).
– Ponieważ są ogromne spory z energetyką zawodową, z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, z operatorami systemów dystrybucji, a z drugiej strony z przedsiębiorcami, którzy bardzo potrzebują zielonej energii, bezpośredniej linii, wytwarzania na własne potrzeby, doprowadziły one do tego, że te przepisy zostały wyłączone z UC74 – powiedział Ireneusz Zyska.
– W tej chwili jest już decyzja polityczna na szczeblu kierownictwa, że one z powrotem zostaną wprowadzone do ustawy – zapewnił pełnomocnik rządu ds. OZE. – Pozostaje tylko kwestia ich ukształtowania, ponieważ nie możemy powiedzieć, że linia bezpośrednia nie dotyczy systemu elektroenergetycznego.
Spór o koszty
Problemem do rozwiązania jest kwestia partycypowania podmiotów, które będą korzystały z linii bezpośrednich, w utrzymaniu Krajowego Systemu Elektroenergetycznego.
W swoim stanowisku do nowelizacji, zgłoszonym w pierwszym kwartale br., URE proponował, żeby odbiorców przyłączonych do linii bezpośredniej obciążać opłatą kogeneracyjną, mocową, OZE, a także stałymi opłatami związanymi z funkcjonowaniem KSE. Mieliby oni ponosić opłaty w wysokości takiej samej jak odbiorcy energii elektrycznej przyłączeni do sieci, co budzi sprzeciw podmiotów zainteresowanych korzystaniem z linii bezpośrednich, które przecież odciążyłyby KSE.
– Nawet jeżeli jest wytwórca i jest przedsiębiorca, który odbiera energię z tego źródła wytwarzania linią bezpośrednią, to ma to oddziaływanie na Krajowy System Elektroenergetyczny – wyjaśniał Ireneusz Zyska. Jak zaznaczał, KSE ma stałe koszty utrzymania, w których muszą partycypować wszyscy uczestnicy rynku
– Może dojść do sytuacji takiej, oczywiście tylko potencjalnie, że źródło, które dostarcza linią bezpośrednią energię do odbiorcy przemysłowego, zawiedzie: będzie awaria albo źródło okaże się niewystarczające. Musimy mieć zawsze w bezpieczeństwie tzw. backup dostawy energii z KSE. Żeby on był niezawodny przez 365 dni w roku, przez cały czas, to musimy wszyscy jako uczestnicy rynku – jako konsumenci, odbiorcy indywidualni (stąd też zmiana w ustawie o prosumentach, bo oni byli zwolnieni z opłaty dystrybucyjnej zmiennej, a teraz ponoszą te koszty jako odbiorcy energii, tak jak inni odbiorcy indywidualni), również odbiorcy przemysłowi – partycypować w utrzymaniu systemu elektroenergetycznego – mówił Zyska.
Pełnomocnik rządu ds. OZE, odnosząc się do problemu kosztów na utrzymanie KSE, jakimi mieliby zostać obciążeni wytwórcy i odbiorcy energii korzystający z linii bezpośredniej, zauważył, że wymagałoby to uwzględnienia ponoszonych przez nich wydatków.
– Pytanie jest takie: w jakim stopniu ci odbiorcy, którzy będą korzystać z linii bezpośredniej, powinni te koszty ponosić? Na pewno nie w takim stopniu, jak gdyby tej linii nie było, bo przecież jej wybudowanie kosztuje, kosztuje też wybudowanie źródła wytwarzania – tłumaczył Zyska.
– To kwestia szczegółowych wyliczeń, pewnego konsensusu, ale nie tylko. To jest też kwestia wizji, jak ma wyglądać rynek energii w 2025 czy 2030 roku – podsumował wiceminister klimatu.
Według deklaracji Ireneusza Zyski nowelizacja prawa dotyczącego OZE, która ma trafić pod obrady Rady Ministrów we wrześniu br., w istocie zmierza do zmiany modelu rynku energii oraz uproszczenia i obniżenia rygorów administracyjnych.
Barbara Blaczkowska
barbara.blaczkowska@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.