Problemy rynku PV zagrażają prosumentom bardziej niż net-billing
Takiego zdania jest Bartosz Bąbrych, prezes firmy N Energia, który przestrzega przed sytuacją na rynku fotowoltaicznym i jej konsekwencjami dla prosumentów, które może wywołać pośpiech inwestorów spowodowany wdrożeniem nowego systemu rozliczeń dla prosumentów, którzy nie zdążą zgłosić przyłączenia swojej mikroinstalacji przed 1 kwietnia 2022 r.
Wczoraj Sejm odrzucił uchwałę Senatu dotyczącą procedowanej ostatnio w parlamencie nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. W efekcie z dniem 1 kwietnia 2022 roku wprowadzony zostanie nowy mechanizm rozliczenia prosumentów. Dotychczasowy system opustów obejmie już tylko prosumentów, którzy wystąpią z wnioskiem o przyłączenie mikroinstalacji do końca marca 2022 r.
O ile w branży fotowoltaicznej słychać, że nowy system mocno spowolni rozwój rynku prosumenckiego, to Bartosz Bąbrych, prezes firmy N Energia zajmującej się montażem fotowoltaiki, w komentarzu wysłanym do Gramwzielone.pl przekonuje, że to nie nowy system w formie net-billingu zagraża rozwojowi prosumenckiej fotowoltaiki.
– Nie taki net-billing straszny, jak go malują. Choć osobiście uważam, że założenia nowego systemu powinny jeszcze zostać doprecyzowane tak, aby zabezpieczyć prosumentom bardziej sprawiedliwe stawki sprzedaży i kupna energii elektrycznej oraz bardziej przewidywalny zwrot z inwestycji – mówi Bartosz Bąbrych.
Prezes N Energia podkreśla, że obawy rynku i potencjalnych prosumentów spowodował w dużej mierze sam tryb procedowania zmian. To przełożyło się na skokowy wzrost zapotrzebowania na instalacje fotowoltaiczne, które zamierzają szybko zamontować przyszli prosumenci, aby jeszcze zdążyć z rozpoczęciem rozliczeń w systemie opustów.
Bartosza Bąbrych mówi o panice, która może mieć poważne, negatywne skutki. Wszystko dlatego, że polski rynek nie działa w próżni, a nagły wzrost zapotrzebowania niedługo zetknie się z również mocnym spadkiem podaży.
– Globalne łańcuchy dostaw są faktycznie zerwane. Branża fotowoltaiczna będzie miała do czynienia z dotkliwym opóźnieniem lub nawet brakiem dostaw komponentów – przewidywanym w styczniu i lutym, kiedy przestraszeni zniesieniem opustów nowi prosumenci będą w pośpiechu montować instalacje – uważa Bartosz Bąbrych.
Prezes N Energia zauważa, że część firm z branży fotowoltaicznej, głównie tych największych, jeszcze na etapie konsultacji projektu nowelizacji ustawy o OZE w komisjach sejmowych przewidziało możliwy rozwój wydarzeń i zdążyło się do niego przygotować.
– W pewnym momencie zdecydowaliśmy się na zakupy przewyższające kilkukrotnie nasze średnie zapotrzebowanie miesięczne. Uważam, że podjęliśmy słuszną decyzję, bo z rynku coraz częściej padają sygnały co do braku modułów, falowników a nawet konstrukcji montażowych – twierdzi Bąbrych.
Wzrost cen fotowoltaiki to nie jedyna możliwa konsekwencja zaistniałej sytuacji. Zdaniem Bartosza Bąbrycha najgorszym skutkiem zakłócenia równowagi między zapotrzebowaniem i podażą może być spadek jakości montowanych w tym okresie instalacji.
– W warunkach braku dostaw nowych komponentów będą opróżniane stoki magazynowe we wszystkich europejskich hubach – Rotterdamie, Hamburgu – oraz ściągane stąd stare moduły, aby tylko zdążyć zamontować przed 1 kwietnia – mówi Bartosz Bąbrych.
Prezes N Energii podkreśla, że w obecnej rynkowej sytuacji przyszli prosumenci powinni szczególnie uważać na to, jakie moduły kupują, a także powinni unikać niesprawdzonych dostawców.
Jak zaznacza Bartosz Bąbrych, instalacje fotowoltaiczne złożone z przestarzałych elementów nie będą spełniały wymogów dotacji – według regulaminów większości programów moduły nie mogą być starsze niż 12 miesięcy. Jego zdaniem warto też uważać na falowniki, które mogą nie spełniać wymogów certyfikacji. Takich falowników operator po prosty nie przyłączy do sieci, a więc cały pośpiech pójdzie na marne.
– Jeśli inwestor zdecyduje na zakup sprzętu, który w zły sposób – bo w pośpiechu – był transportowany lub przechowywany, to jego instalacja za kilka lat nada się tylko do utylizacji, ponieważ moduły fotowoltaiczne będą posiadały mikropęknięcia powodujące ich całkowitą degradację. Stąd pytanie: czy cena, która zapłaci prosument, aby pozostać w systemie opustów, będzie tego warta – przestrzega Bartosz Bąbrych.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.