Co po Moim Prądzie? Firmy instalacyjne chcą zwiększać zatrudnienie
Wczoraj zakończyła się trzecia edycja rządowego programu Mój Prąd. Okazało się, że zainteresowanie tym programem mimo wprowadzenia niższej dotacji w ogóle nie zmalało. Przeznaczona przez rząd kwota na dotacje dla prosumentów szybko się skończyła. W ostatnim czasie zaczynają pojawiać się opinie, że wraz z wyczerpaniem się środków z Mojego Prądu i zapowiadanymi zmianami legislacyjnymi rynek się ostudzi i zainteresowanie energią odnawialną wśród Polaków zmaleje. Firmy instalacyjne są jednak innego zdania. Pracują nad dywersyfikacją ofert i zapowiadają zwiększenie zatrudnienia – pisze Radosław Błoński.
Nie ma żadnych wątpliwości, że rządowy program Mój Prąd odegrał znaczącą rolę we wzbudzeniu zainteresowania fotowoltaiką wśród Polaków. Po ogłoszeniu pierwszego naboru polski rynek fotowoltaiczny mocno przyspieszył, a społeczeństwo dowiedziało się, czym w ogóle jest fotowoltaika i dlaczego warto mieć ją na swoim dachu. Druga odsłona programu była już tą, na którą czekały tysiące właścicieli domów, którzy chcieli rozpocząć produkcję energii z fotowoltaiki. Wówczas Polacy znali już korzyści płynące z produkcji własnego prądu i chcieli skorzystać z rządowego wsparcia, które jeszcze wtedy wynosiło 5000 zł.
W ramach uruchomionej w lipcu tego roku trzeciej tury programu Mój Prąd pula dofinansowania wynosząca 531 mln zł także szybko zaczęła topnieć, pomimo faktu, iż kwota wparcia zmalała do 3000 zł. Taki budżet został rozdysponowany zaledwie w niewiele ponad trzy miesiące od uruchomienia naboru wniosków. Dotacje z trzeciej edycji Mojego Prądu dostanie 178 tys. prosumentów.
W związku z zakończeniem trzeciej edycji programu Mój Prąd oraz w świetle zapowiedzianych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska zmian w prawie dotyczących sposobu rozliczania nadwyżek energii elektrycznej produkowanej przez domową fotowoltaikę zaczynają pojawiać się opinie, że rynek prosumencki czekają trudne czasy, a zainteresowanie ze strony inwestorów znacząco zmaleje.
Portal Gramwzielone.pl postanowił sprawdzić, co o perspektywach rynku po zakończeniu trzeciej edycji Mojego Prądu sądzą firmy instalujące domową fotowoltaikę. W tym celu zapytaliśmy profesjonalistów z branży PV o to, jak widzą przyszłość rynku małej fotowoltaiki w świetle kończącego się programu Mój Prąd 3.0 oraz jak branża odnawialnych źródeł będzie wyglądać w ciągu najbliższych miesięcy.
W opinii Michała Gondka, dyrektora pionu techniczno-inwestycyjnego Columbus Energy S.A., zakończenie trzeciej edycji Mojego Prądu nie spowolni rynku.
– W naszej opinii fotowoltaika broni się sama. W momencie, gdy zakończył się program Mój Prąd 2.0 i nie wiadomo było, w jakim kierunku pójdzie kolejna edycja, czyli Mój Prąd 3.0, zainteresowanie fotowoltaiką prosumencką nie zmalało. Wierzymy, że światowy megatrend, jakim jest transformacja energetyki, w tym obywatelskiej, będzie kontynuowany – tłumaczy Michał Gondek.
Przedstrawiciel Columbus Energy podkreśla konieczność ukierunkowywania kolejnych edycji rządowego wsparcia na inwestycje związane z zarządzaniem energią, a w szczególności z jej magazynowaniem.
Na pytanie odnośnie ewentualnej redukcji zatrudnienia w związku z kończącymi się dotacjami Michał Gondek odpowiada, że Columbus nie opiera swojej działalności wyłącznie o fotowoltaikę prosumencką i związane z nią rządowe wsparcie.
– Grupa od wielu lat dywersyfikuje źródła swoich przychodów, umacniając inne obszary niż mikroinstalacje. Kończące się dotacje nie będą zatem przyczyną do jakichkolwiek zmian kadrowych w Grupie. Naszą ambicją jest zwiększać ilość specjalistów pracujących w strukturach firmy, ponieważ budujemy zespoły w takich obszarach działalności, jak farmy fotowoltaiczne, magazyny energii, pompy ciepła, elektromobilność, nowoczesne systemy zarządzania energią – tłumaczy Michał Gondek.
Przemysław Smoliński, prezes firmy Vosti Energy, także ocenia, że rządowy program Mój Prąd nie jest już fundamentalnym czynnikiem towarzyszącym podejmowaniu decyzji o inwestycji w fotowoltaikę.
– Polacy wciąż żywo interesują się fotowoltaiką, nie tylko ze względu na kończący się program Mój Prąd 3.0, ale również z powodu rosnących cen energii, bardziej wyśrubowanych norm energetycznych przy budowie nowych domów czy zapowiadanych zmiany w systemie rozliczania prosumentów. Pamiętajmy też, że Mój Prąd to nie jedyny sposób obniżenia kosztów inwestycji w fotowoltaikę. Wielu klientów korzysta również z ulgi termomodernizacyjnej, a to zwrot co najmniej 17 proc. kosztów inwestycji – komentuje Przemysław Smoliński.
Zdaniem prezesa Vosti Energy krajową branżę OZE nadal czeka szybki rozwój. W związku z tym jego przedsiębiorstwo nie zamierza ograniczać procesów rekrutacyjnych. Firma planuje kontynuację dywersyfikacji swojej oferty o nowe rozwiązania z zakresu pomp ciepła, magazynów energii i ładowarek do samochodów elektrycznych.
– Widzimy również potencjał w segmencie B2B czy przetargach, stąd rozszerzamy działalność Vosti w stronę klienta biznesowego – dodaje Przemysław Smoliński.
Podobnego zdania co prezes Vosti Energy jest także Kamil Sankowski, członek zarządu ds. sprzedaży w Edison Energia. Również on podkreśla, że Mój Prąd jest dodatkową zachętą, natomiast nie stanowi głównego bodźca do podjęcia decyzji o montażu domowej elektrowni słonecznej.
– Po wygaśnięciu programu nie spodziewamy się spadku zainteresowania fotowoltaiką. Wręcz przeciwnie – teraz, gdy nie są do końca znane losy nowej ustawy o OZE, zauważamy zwiększenie popytu na instalacje wśród klientów, którzy chcą „załapać się” na system opustów i korzystać z rozliczania energii na dotychczasowych zasadach. Kolejnym bodźcem do inwestycji w OZE są dynamiczne wzrosty cen energii na europejskich rynkach, które spowodowały, że dostajemy coraz więcej zapytań od osób, które do tej pory nie rozważały budowy elektrowni słonecznej lub twierdziły, że fotowoltaika nie jest opłacalna – komentuje Kamil Sankowski.
Zapytany o prognozę dla rynku fotowoltaicznego zanim wprowadzona zostanie czwarta edycja programu Mój Prąd, Kamil Sankowski patrzy w przyszłość z pozytywnym nastawieniem. Zaznacza, że zainteresowanie inwestorów nie krąży już jedynie wokół instalacji fotowoltaicznych i w kolejnych miesiącach wzrośnie sprzedaż pomp ciepła, magazynów energii i stacji ładowania pojazdów elektrycznych, a także zapewnia, że jego firma jest na to przygotowana. Edison Energia zamierza zwiększać zatrudnienie na terenie całego kraju, chcąc nadążyć za zwiększającym się zainteresowaniem rozwiązaniami z zakresu zielonej energii.
– Obecnie prowadzimy blisko 80 rekrutacji na terenie całej Polski. Poszukujemy zarówno przedstawicieli handlowych ds. OZE, specjalistów do obsługi klienta, projektantów instalacji fotowoltaicznych czy monterów i nic nie zapowiada, by ta dynamika uległa pogorszeniu – precyzuje Kamil Sankowski.
O tym, że kończąca się trzecia edycja rządowego programu Mój Prąd nie wpłynie negatywnie na rozwój branży fotowoltaicznej, jest także przekonany Michał Kitkowski, prezes SunSol Sp. z o.o. W jego opinii, w świetle aktualnie planowanych zmian w sposobie rozliczania nadwyżek energii elektrycznej, dla inwestorów opcja otrzymania bądź nie dodatkowych 3000 zł nie jest aż tak istotna, ponieważ bardziej zależy im na szybkim wybudowaniu własnego systemu zanim nowe przepisy wejdą w życie.
Zapytany o plany dotyczące procesów rekrutacyjnych pod kątem kończących się dotacji, Michał Kitkowski uspokaja, że rynek nie zwolni i jego firma również, dlatego procesy rekrutacyjne będą kontynuowane na terenie całego kraju.
– Nie spodziewamy się żadnej znaczącej zmiany w funkcjonowaniu firmy w związku z kończącą się pulą środków w ramach programu Mój Prąd 3.0. Z całą pewnością nie planujemy zwolnień w żadnym dziale, a także nie wstrzymujemy procesów rekrutacyjnych. Widzimy bardzo duży potencjał rynku źródeł odnawialnych w nadchodzących miesiącach i latach. Obserwujemy rosnące zainteresowanie pompami ciepła, magazynami energii oraz stacjami ładowania samochodów elektrycznych. W samym segmencie pomp ciepła w ostatnich miesiącach odnotowaliśmy wzrost sprzedaży o 75 proc. Aktualnie planujemy zwiększyć zatrudnienie wśród instalatorów oraz doradców energetycznych, aby móc dotrzeć do większej liczby klientów – komentuje Michał Kitkowski.
Jednocześnie dodaje, że równie duży nacisk jego firma przykłada do współpracy z klientami z segmentu przedsiębiorstw.
– Planujemy także w dalszym ciągu rozwijać współpracę z klientami B2B, którzy w perspektywie kilkudziesięciu procentowych podwyżek cen energii zaczynają dostrzegać już nie tylko potrzebę, ale konieczność implementacji własnego systemu fotowoltaicznego w swoim przedsiębiorstwie.
Prezes SunSol dostrzega, że kończące się wsparcie rządowe przyczynia się do zmniejszenia się liczby firm oferujących instalacje fotowoltaiczne.
– Obserwujemy kurczenie się rynku fotowoltaicznego, co nas bardzo cieszy. Firmy, które liczyły na łatwy zarobek, zaczynają upadać, w miarę jak kończy się dofinansowanie ze strony rządu i aby przekonać klienta do zakupu fotowoltaiki, nie wystarczy już tylko zaoferować najniższą cenę wspartą dodatkowym zwrotem kosztów w ramach dotacji. Świadomość inwestorów rośnie, obserwujemy coraz większe zainteresowanie klientów produktami marek premium, których nie oferują mali instalatorzy. Nie dotyczy to jedynie fotowoltaiki, ale także pomp ciepła czy magazynów energii – dodaje Michał Kitkowski.
Ze spokojem w przyszłość patrzy także Michał Skorupa, prezes zarządu firmy Foton Technik, który zapewnia, że aktualny boom na fotowoltaikę jest jedynie w niewielkim stopniu stymulowany dotacjami z tytułu programu Mój Prąd 3.0.
– Dla inwestorów znacznie większe znaczenie ma fakt przyszłych oszczędności na opłatach za energię elektryczną. Dotacja w wysokości 3 tys. zł ma co prawda znaczenie dla portfela, ale to mniejsza część kosztów, jakie ponoszą inwestorzy. Konsumenci wiedzą, że energia podrożała w sposób zauważalny i słyszą o następnych, dwucyfrowych podwyżkach. Pewne jest, że w nadchodzących latach energia elektryczna będzie drożeć, a nie tanieć – kto więc może, stara się przejść na bardziej efektywny system – tłumaczy Michał Skorupa.
Zapytany o wahania w zakresie zainteresowania ze strony inwestorów w okresie pomiędzy kolejnymi naborami wniosków o dotacje z Mojego Prądu, prezes Foton Technik dostrzega nieznaczne różnice.
– Widać pewną niewielką fluktuację zamówień w okresie pomiędzy wyczerpaniem środków z danej edycji programu a ogłoszeniem kolejnej edycji, kiedy nie wiadomo dokładnie, jakie będą nowe zasady. Są to wahania tak małe, że nie decydują o przyszłości firm fotowoltaicznych. Słowem – możliwość skorzystania z programu Mój Prąd nie jest dziś głównym argumentem dla prywatnych inwestorów za montażem instalacji fotowoltaicznej. Nie jest to też jedyny program dostępny dla nich – odpowiada Michał Skorupa.
Foton Technik podobnie jak inne firmy przyszłości polskiej branży odnawialnych źródeł energii widzi w dywersyfikacji oferty. Michał Skuropa liczy, że inwestor, który zakupił bądź zakupi instalację fotowoltaiczną, będzie niedługo zainteresowany zakupem pompy ciepła, magazynu energii bądź rozwiązań z zakresu elektromobilności, ponieważ stanie się to bardziej popularne i opłacalne.
– Wielu naszych klientów, którzy założyli już kiedyś panele, wraca do nas właśnie po pompy ciepła. Znacząca większość nowych Klientów zwraca się również w sprawie kompleksowej oferty na montaż paneli oraz pompy, a ostatnio także pytają o magazyny energii. Te trzy elementy stanowią domknięcie domowego systemu energetycznego i wzajemnie się uzupełniają – komentuje Michał Skorupa.
Przemysław Błaszczyk, prezes firmy SolarSpot, ocenia, że Mój Prąd jest najbardziej rozpoznawalnym rządowym programem wsparcia dla inwestorów, jednakże jest on tylko jednym z elementów całego systemu.
– W obecnym dyskursie medialnym Mój Prąd 3.0. jest elementem większej układanki, w której z naszego punktu widzenia istotniejszą rolę odgrywają np. podwyżki cen prądu i kwestie sposobu rozliczeń prosumentów. Wszystkie te elementy przekładają się na zwrot z instalacji w długim horyzoncie czasowym, który interesuje klientów. Sam program Mój Prąd, wprowadzony w swojej trzeciej odsłonie z dużym opóźnieniem i z niższym dofinansowaniem, rodzi przede wszystkim potrzebę, aby kolejne takie działania były wprowadzane z większą przewidywalnością – dodaje Przemysław Błaszczyk.
Jak zapewnia prezes SolarSpot, jego firma nie zamierza opierać swoich planów rekrutacyjnych pod kątem rządowego wsparcia, ponieważ ma świadomość, że jest ono tylko narzędziem wspierającym w dotarciu do klienta końcowego. Przedsiębiorstwo jest nastawione na ciągły rozwój i zamierza prowadzić nieprzerwaną rekrutację.
– Zakładamy, że najbliższe miesiące to dla nas czas dużego wzrostu. Zainteresowanie odnawialnymi źródłami energii przez klientów indywidualnych i biznesowych oceniamy na coraz większe. Oczywiście wprowadzane dotacje wspierają rozwój rynku, więc wypatrujemy ich podobnie jak nasi klienci – komentuje Przemysław Błaszczyk.
W swoim komentarzu prezes SolarSpot dostrzega jednocześnie potrzebę wspierania magazynów energii w sytuacji sygnalizowanych przez operatorów problemów z siecią.
– Ze względu na podnoszony temat przeciążenia sieci warto byłoby, aby jak najszybciej wprowadzono programy dotyczące wsparcia zakupów magazynów energii. Klienci już się nimi bardzo interesują i chcielibyśmy klarownych informacji na ten temat – zauważa Przemysław Błaszczyk.
Radosław Błoński
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.