Samochód elektryczny w logistyce. Jak się sprawdza w polskich warunkach?

Samochód elektryczny w logistyce. Jak się sprawdza w polskich warunkach?
Tomasz Gać

Samochody elektryczne powoli wchodzą na polski rynek. Już od kilku lat auta napędzane energią elektryczną pozyskiwaną z fotowoltaiki użytkuje w swojej firmie kurierskiej Tomasz Gać, właściciel QURIERS Przesyłki & Cargo, który doświadczeniami i wskazówkami dla firm zainteresowanych przejściem na auta elektryczne dzieli się w rozmowie z portalem Gramwzielone.pl.

Gramwzielone.pl: – Jak zakup i eksploatacja samochodów elektrycznych przekłada się na koszty firmy kurierskiej? Na ile wpływa to na konkurencyjność w porównaniu do waszej konkurencji korzystającej z tradycyjnych aut?

Tomasz Gać: – Biorąc pod uwagę całkowite koszty użytkowania w horyzoncie około 5 lat, koszty eksploatacji elektrycznego vana są niższe niż starego diesla. Elektryczny van jest nadal droższy od vana spalinowego, jednak koszty napraw są o 80-90 proc. niższe w dłuższym horyzoncie.

REKLAMA

Również paliwo – w tym przypadku energia elektryczna – jest tańsze. W wypadku Nissana XL Voltia zużycie energii rzadko wynosi powyżej 18 kWh na 100 km, czyli licząc po 70 groszy za kWh, wychodzi w granicach 12-13 zł na 100 km. Żaden spalinowy van nie może się równać.

Jak wygląda kwestia serwisowania i napraw?

– Samochody elektryczne to auta na długie lata i mogą pokonywać ponad milion kilometrów bez poważniejszych awarii. Wspominałem wcześniej, że auta elektryczne w długim terminie będą lepiej trzymać wartość niż diesle.

Jedynym czynnikiem ryzyka pozostaje powoli zmniejszająca się pojemność baterii, które jednak coraz częściej można wymienić.

Nawet dość stare, 10-letnie auta elektryczne pozostają bezawaryjne, a koszt przejechania kolejnych kilometrów jest kilka razy niższy niż w spalinówkach. Potencjalny koszt napraw i paliwa ma coraz większy procentowy udział w wartości wraz ze starzeniem się pojazdu spalinowego. Nie jest oszczędnością kupowanie używanego auta za 10 tys. zł i wydanie kolejnych 10 tys. zł na paliwo i naprawy w pierwszym roku użytkowania. I tak dalej przez kolejne lata. Jeśli nasze dzienne potrzeby nie przekraczają zasięgu alternatywnego „elektryka”, to wybór EV będzie dużo bardziej opłacalny.

Jak poprawia się komfort pracy kierowcy jeżdżącego samochodem elektrycznym?

– Kierowca jeżdżący elektrycznym vanem ma bardziej komfortową pracę, ponieważ ma ciszę w kabinie, nie ma wibracji silnika diesla oraz nie musi zmieniać biegów, co dla kierowców dostawczaków w mieście stanowi dużą ulgę. Wystarczy dać kierowcy dobrego dostawczego vana na tydzień lub dwa i w zdecydowanej większości już nie będzie chciał wracać do spalinówki.

Przyspieszenie ze świateł, podgrzewane siedzenia czy kierownica to również przyjemny standard. Dla kurierów noszących paczki duże znaczenie ma również system KeyLess dostępny w Nissanach, z których korzystamy. Jeżdżąc Nissanem Voltia, kierowca cały dzień kluczyk może mieć głęboko w kieszeni, a otwieranie i zamykanie realizować za pomocą przycisku na klamkach auta. Dzięki temu lepiej i wygodniej może wykonywać tę niełatwą pracę.

Firmy korzystające z tradycyjnych aut nie muszą jednak martwić się o dostęp do paliwa. Tymczasem kierowcy aut elektrycznych nadal nie mają szerokiego dostępu do stacji ładowania. Na ile ten czynnik jest barierą w Waszej pracy?

– Sieć szybkich ładowarek publicznych dzięki podmiotom takim jak Greenway, Orlen czy PGE jest coraz gęstsza, jednak firmy powinny je traktować jedynie jako wsparcie przy dłuższych przejazdach czy niespodziewanych zmianach planów.

Rekomenduję planować flotę tak, aby 95 proc. energii było ładowane w firmie lub w domu kierowcy ze względu na koszt energii, które w domu czy firmie wynoszą około 0,7 zł, a w sieciach publicznych sięgają około 2 zł – a także ze względu na dodatkowy czas pracownika, który musiałby poświęcić, korzystając z ładowarek publicznych.

Warto planować pracę elektrycznym vanom tak, aby nie pracowały dłużej niż 16 godzin na dobę. Pozostały czas muszą się ładować na odpowiednio dobranych – przez konsultantów takich jak ja – ładowarkach.

Kilka lat temu, kiedy w zasadzie nie było szybkich ładowarek ani w Polsce ani na świecie – entuzjaści samochodów elektrycznych na pytanie mniej lub bardziej złośliwego człowieka z „samo-ładującej się” hybrydy lub innej spalinówki: „Ile ładujesz swoje auto dziennie?” wymyślili taką odpowiedź: 10sekund – wieczorem 5 sekund na włączenie wtyczki i rano 5 sekund jej wyjęcie. W optymalnie użytkowanych elektrycznych vanach czas ładowania będzie tak zaplanowany, aby pozwalał maksymalnie wykorzystać pojazd w firmie.

REKLAMA

Włączenie do firmowej floty aut elektrycznych to wzrost zużycia energii elektrycznej. Tymczasem jej koszty rosną. Na przykład w tym roku na naszych rachunkach pojawiła się opłata mocowa. Jakie sposoby ograniczenia kosztów energii w firmie rekomendujesz?

– Firmy niedługo po zakupie pierwszych pojazdów elektrycznych – jeśli tylko dysponują własną siedzibą – powinny pomyśleć o zabezpieczeniu czystej energii dla swoich aut. Obecnie najłatwiej to osiągnąć dzięki instalacji fotowoltaicznej na dachu magazynu czy biura firmy.

W Quriers Przesyłki po zakupie pierwszego „elektryka” na początku 2014 roku od razu poczuliśmy, że coś musimy zrobić by nie jeździć „na węgiel”. Wytrzymaliśmy rok i wiosną 2015 roku powołaliśmy do życia siostrzaną firmę EnergiaSłońca.pl, która wykonała instalacje na dachu magazynu w centrum Łodzi.

Oczywiście wraz z zakupem kolejnych aut warto zwiększać ilość OZE w firmie, stąd obecnie nasze samochody elektryczne łądują się z trzech instalacji fotowoltaicznych. Do kompletu brakuje jeszcze magazynu energii, jednak obecnie z ekonomicznego i ekologicznego punktu widzenia jest na nie jeszcze za wcześnie.  Wydaje się, że potrzeba jeszcze 2-3 lat, aby rynek stał się dojrzały w Polsce. Niezależnie od tego w najbliższych miesiącach użyjemy baterii 24kWh z naszego pierwszego Nissana i damy jej drugie życie, budując na jej podstawie magazyn energii w Quriers.

Jakie regulacje wprowadzone w polskim prawie wspierają w praktyce firmy użytkujące na co dzień elektryczne pojazdy dostawcze?

– Obecnie jedyne wsparcie dla kierowców EV to darmowe parkowanie w miastach i możliwość korzystania z bus-pasów. To niewiele, ale osobom prowadzącym działalność – dostawcom, kurierom czy serwisantom – bardzo ułatwia to wykonywanie codziennych obowiązków. Pierwsze realnie działające strefy niskoemisyjnego transportu powstaną dopiero w następnym roku.

Jestem zdania, że nawet niewielkie „zielone” strefy w aglomeracjach mogą bardzo zachęcić do decyzji o przejściu na auta zero-emisyjne i przyspieszyć konieczne zmiany. Obecnie dobiegają końca konsultacje dotyczące zmian w ustawie o elektromobilności, w których biorę udział. Ta nowelizacja ma zapewnić, że w polskich miastach w końcu będą powstawały zielone strefy, dlatego firmy logistyczne muszą mieć na to gotowe rozwiązania. Firmy zarządzane z Polski – np. InPost – już się do tego przygotowują.

Fot. Tomasz Gać.

Jak w ostatnich latach zmieniła się oferta elektrycznych busów jeśli chodzi o ceny i realne osiągi? Na ile stały się korzystniejszą opcją w porównaniu do pierwszych modeli elektrycznych aut?

– Stopniowo poszerza się paleta dostępnych elektrycznych pojazdów użytkowych. Poza Nissanem mają je w sprzedaży np. Mercedes, VW czy Renault, a w nadchodzących tygodniach koncern PSA zacznie pierwsze dostawy vanów średniej wielkości.

Stopniowo zasięgi elektrycznych dostawczaków rosną, a ceny powoli spadają. Jednocześnie w konkursach ofert na obsługę logistyczną – zwłaszcza zagranicznych koncernów dbających o CSR – zaczynają się pojawiać dodatkowe punkty dla firm korzystających z EV w swoich flotach.

Jakie są najlepsze sposoby na sfinansowanie zakupu firmowych aut na prąd?

– Obecnie kolejne firmy leasingowe, rentowe i banki tworzą specjalne oferty dla osób i firm inwestujących w auta elektryczne. Prym wiodą instytucje zagraniczne, które mają doświadczenia z bardziej dojrzałych rynków i lepiej rozumieją, jak dobrze auta elektryczne będą trzymać tzw. wartość rezydualną (RV) w dłuższym terminie.

Polskie instytucje finansowe mają jeszcze wiele do nadrobienia, ale obserwując oferty już 7. rok, widzę, że są one coraz bardziej dostosowane do aut elektrycznych – m.in dają możliwość dłuższego, nawet 7-letniego finansowania, co ma sens w przypadku niemal bezawaryjnych elektryków. Firmy leasingowe i rentowe coraz lepiej rozumieją, że wartość EV w długim terminie będzie dużo wyższa niż diesli.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.