Pierwsze odnawialne źródła energii w Polsce zaczynają tracić wsparcie
W tym roku z wprowadzonego 15 lat temu mechanizmu wsparcia dla producentów zielonej energii zaczną wychodzić pierwsze, najstarsze instalacje. Pojawia się pytanie, czy będą w stanie utrzymać się na rynku bez publicznego wsparcia i czy utrata zielonych certyfikatów nie przełoży się na decyzje inwestorów o wygaszaniu produkcji energii, co może być niekorzystne także dla państwa z uwagi na nasze zobowiązania do zwiększania produkcji energii odnawialnej.
W tym roku wsparcie w ramach wprowadzonego w 2004 roku systemu zielonych certyfikatów, przyznawanych za produkcję zielonej energii ze źródeł OZE uruchomionych przed 2016 rokiem, zaczną tracić pierwsi inwestorzy eksploatujący najstarsze instalacje.
Sprzedaż zielonych certyfikatów, generująca obecnie przychody na poziomie około 140 zł/MWh, zgodnie z notowaniami sesyjnymi na Towarowej Giełdzie Energii, to jedno z dwóch źródeł przychodów producentów energii odnawialnej korzystających z tego systemu, zapewniające im znacznie wyższe przychody, niż gdyby zarabiali tylko na sprzedaży samej energii.
Teraz jednak pierwsi wytwórcy zielonej energii zaczną tracić prawo do zielonych certyfikatów. Wygaszenie wsparcia po 15 latach od rozpoczęcia korzystania z systemu zielonych certyfikatów zostało zapisane w uchwalonej w 2015 roku ustawie o odnawialnych źródłach energii.
Ta sama ustawa dała właścicielom instalacji OZE korzystających z zielonych certyfikatów – systemu, który cechuje spora niepewność co do możliwych przychodów – szansę na przejście do gwarantującego stabilne przychody systemu aukcyjnego, który jest stosowany od 2016 roku.
Szansy na przejście do rozliczeń w systemie aukcyjnym nie otrzymali jednak wszyscy właściciele instalacji OZE. Tak zwane aukcje migracyjne, z których pierwsze odbyły się pod koniec grudnia 2016 roku, przeprowadzono dotąd tylko dla wybranych technologii. Najbardziej skorzystali właściciele elektrowni wodnych i biogazowni. Szansy na migrację do nowego systemu nie stworzono natomiast właścicielom uruchomionych przed 2016 rokiem elektrowni wiatrowych czy fotowoltaicznych.
Jednak w przypadku migracji z systemu certyfikatów do systemu aukcyjnego utrzymana została zasada maksymalnie 15-letniego wsparcia, licząc od rozpoczęcia korzystania z publicznych subsydiów dla zielonej energii.
Co dalej?
Jaka przyszłość czeka wytwórców zielonej energii po tym, jak stracą dodatkowe źródło przychodów generowane dzięki sprzedaży certyfikatów?
Na tę kwestię zwróciła na razie uwagę Rada OZE działająca przy Konfederacji Lewiatan, alarmując, że bez wprowadzenia nowego systemu wsparcia dla producentów wychodzących z zielonych certyfikatów możę nastąpić znaczące zmniejszenie produkcji energii elektrycznej wytwarzanej z OZE.
Jak wskazuje Rada OZE działająca przy Lewiatanie, ten problem dotknie w szczególności elektrownie na biomasę, biogazownie oraz elektrownie wodne, oceniając, że niektóre z tych instalacji bez wsparcia zakończą wytwarzanie energii lub zastąpią paliwa odnawialne kopalnymi i w ten sposób przed rozliczeniem krajowego celu OZE na rok 2020 część źródeł wyjdzie z systemu wsparcia i zaprzestanie działalności, pomniejszając polski bilans udziału energii ze źródeł odnawialnych w naszym miksie energetycznym.
– W celu utrzymania produkcji energii elektrycznej z OZE z tych instalacji niezbędne jest jak najszybsze wprowadzenie nowego systemu wsparcia, dedykowanego zamortyzowanym instalacjom OZE. Możliwość wprowadzenia takiego mechanizmu dla istniejących instalacji wykorzystujących biomasę wynika wprost z Wytycznych Komisji Europejskiej w sprawie pomocy państwa na ochronę środowiska i cele związane z energią w latach 2014-2020. Jeśli tego nie zrobimy, ilość wytworzonej energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii zacznie spadać – komentuje Dorota Zawadzka-Stępniak, dyrektorka departamentu energii i zmian klimatu Konfederacji Lewiatan.
Eksperci działający przy Lewiatanie zapewniają, że nawet jeśli nie będzie to miało istotnego wpływu na realizację celu OZE na 2020 rok, to należy pamiętać, że Polska zobowiązała się do osiągnięcia orientacyjnej trajektorii dochodzenia do celu na 2030 rok – celu, który ze względu na planowane osiągnięcie redukcji emisji na poziomie 55 proc. na poziomie unijnym może wymagać zwiększenia do 38-40 proc., a w przypadku przyjęcia zwiększonego celu na 2030 rok, kraje członkowskie zostaną wezwane do zwiększenia przyjętych przez nie krajowych celów.
Zakładając, że wszystkie źródła będą funkcjonować w systemie zielonych certyfikatów przez 15 lat, a więc tyle ile wynosi maksymalny okres wsparcia, Rada OZE zakłada, że w latach 2020-2022 z systemu zielonych certyfikatów może wyjść łącznie ponad 0,5 GW mocy zainstalowanych, a w latach 2020-2024 ponad 1 GW.
Oznacza to, że do 2024 roku z systemu może wyjść 11 proc. mocy zainstalowanej w OZE liczonej według stanu na połowę 2020 roku lub odpowiadającej 20 proc. nowych mocy, które mogą powstać w wyniku rozstrzygnięcia dotychczasowych aukcji OZE.
– Nawet jeśli Polsce uda się wynegocjować możliwość realizacji celu OZE w roku 2021 lub 2022, to należy pamiętać, że zobowiązała się do osiągnięcia orientacyjnej trajektorii udziału OZE, która w krajowym planie na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 została określona na poziomie 16,4 proc. w 2022 roku i 18,4 proc. w 2025 roku – wskazuje Rada OZE.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.