UE nie pójdzie na wspólne gazowe zakupy

UE nie pójdzie na wspólne gazowe zakupy
Photo Knight, flickr cc-by-2.0

{więcej}Jak bumerang powraca temat wspólnych zakupów gazu przez UE. Tym razem za sprawą postulatów premiera Donalda Tuska. Szanse na powodzenie są takie jak wcześniej, czyli bliskie zera.
 
– Gdyby UE jako całość postanowiła, że kupujemy gaz i dopiero potem dzielimy zgodnie z potrzebami państw europejskich, to wtedy nikt, także Rosja, nie może lekceważyć takiego klienta, który tak gigantyczną ilość gazu kupuje – mówił w marcu Donald Tusk na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia.
 
Teraz postuluje sześć filarów europejskiej unii energetycznej. I zapowiada ofensywę dyplomatyczną w ich sprawie.
 
Ani w kraju, ani za granicą nikt nie ma wątpliwości, że szef polskiego rządu postanowił kuć żelazo póki gorące w związku z wydarzeniami na Ukrainie. Warto jednak pamiętać, że zgłaszane przez niego postulaty nie są niczym nowym.
 
O silniejszej współpracy w dziedzinie energetyki i wspólnej dywersyfikacji źródeł ropy i gazu mówi się w UE od lat. Budowę Europejskiej Wspólnoty Energetycznej już po kryzysie ukraińskim z 2009 r. proponowali wspólnie Jerzy Buzek oraz Jacque Delors (francuski polityk, były przewodniczący Komisji Europejskiej w latach 1985-1995). Konflikt Rosja-Ukraina z 2009 r. doprowadził do odcięcia dostaw gazu dla krajów takich jak Włochy, Austria i Ukraina na blisko trzy tygodnie, a mimo to zaproponowane przez duet Buzek-Delors rozwiązanie spaliło na panewce.
 
Szczyt energetyczno-ukraińsko-gazowy
 
Trudno powiedzieć, czy obecna rosyjsko-ukraińska wojna gazowa ponownie zatrzęsie dostawami błękitnego paliwa do Europy. Jednak tym razem po stronie UE zaczyna dziać się nieco więcej, niż pięć lat temu. W konkluzjach ze szczytu Rady Europejskiej 20-21 marca 2014 r. możemy przeczytać między innymi, że Unia będzie pracować nad koniecznością umacniania przez UE pozycji negocjacyjnej w relacjach z zewnętrznymi dostawcami gazu oraz zajmie się kwestią powiązania cen gazu i ropy naftowej w ramach umów zakupowych.
 
Nieoficjalnie wiadomo, że te postulaty w konkluzjach z marcowego szczytu znalazły się na skutek działań polskiej delegacji. Czy były konsultowane z PGNiG?
 
– PGNiG wielokrotnie informowało o tym problemie. Od długiego już czasu postulujemy, że na hurtowym europejskim rynku występują okoliczności, które uzasadniają odchodzenie w kontraktach długoterminowych od indeksowania cen gazu do cen ropy i/lub cen produktów ropopochodnych. Z publicznie dostępnych informacji też wiadomo, że inni europejscy importerzy gazu ziemnego podnosili tę kwestię przy okazji renegocjacji swoich kontraktów długoterminowych na dostawę gazu – odpowiedziało nam biuro prasowe PGNiG.
 
Czy spółka chciałoby przystąpić do swego rodzaju grupy zakupowej gazu organizowanej na poziomie UE?
 
– Przystąpienie do tego rodzaju grupy może nieść wiele korzyści dla kupującego. Wiele jednak zależy od zasad i warunków współpracy w ramach tej grupy – usłyszeliśmy.
 
To nie rząd kupuje surowce
 
O konieczności większej solidarności w dziedzinie gazu premier Donald Tusk rozmawiał m.in. z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Potwierdziła, że istnieje wola budowy wspólnego rynku i trwają nad tym prace. Niemiecka kanclerz nie pozostawiła jednak złudzeń, że jakiekolwiek decyzje będą zapadać w oderwaniu od realiów biznesowych.
 
– To nie rządy kupują surowce energetyczne – zaznaczyła. Jej zdaniem decyzje w sprawach wspólnych zakupów muszą być konsultowane przede wszystkim z firmami energetycznymi i uwzględniać istniejące już kontrakty.
 
Z punktu widzenia Niemiec integracja w dziedzinie energetyki, w tym np. liberalizacja i stopniowe otwieranie się polskiego rynku gazu, to przede wszystkim budowa nowego rynku zbytu dla niemieckich przedsiębiorstw.
 
Dlaczego eksperci nie wierzą w sukces postulatów Donalda Tuska, a przynajmniej nie w krótkim terminie, można przeczytać na stronie WysokieNapiecie.pl

REKLAMA

Justyna Piszczatowska

REKLAMA