Jak polski rynek mikroinstalacji fotowoltaicznych radzi sobie z koronawirusem?
Operatorzy sieci dystrybucyjnych zaczynają ograniczać usługi związane z przyłączaniem mikroinstalacji fotowoltaicznych. To może przełożyć się między innymi na spowolnienie realizacji programu Mój Prąd, w którym wypłata dofinansowania jest uzależniona od wykonania przyłączenia. Z jakimi jeszcze skutkami epidemii koronawirusa muszą liczyć się firmy działające na rozwijającym się ostatnio w szybkim tempie polskim rynku mikroinstalacji fotowoltaicznych?
Z informacji zebranych od firm działających na krajowym rynku mikroinstalacji fotowoltaicznych wynika, że o ile wprowadzane przez zakłady energetyczne ograniczenia w funkcjonowaniu w sytuacji epidemii koronawirusa nie zablokowały procesu przyłączania mikroinstalacji do sieci, to jednak widać pewne ograniczenia w pracy monterów spółek dystrybucyjnych.
Zgodnie z prawem przyłączenie mikroinstalacji do sieci w przypadku dochowania niezbędnych formalności po stronie inwestora powinno odbywać się w terminie do 30 dni od daty wpłynięcia zgłoszenia do operatora systemu dystrybucyjnego (OSD).
Przyłączenie mikroinstalacji wiąże się z wizytą pracowników OSD, którzy muszą zamontować u przyszłego prosumenta licznik dwukierunkowy i założyć plombę.
Wykonanie tych czynności umożliwia dopiero rozpoczęcie eksploatacji mikroinstalacji, oddawania do sieci nieskonsumowanych w danym momencie nadwyżek energii i korzystanie z prosumenckiego systememu rozliczeń w postaci tzw. opustów.
Obecnie jest to także warunek wypłaty dofinansowania z prowadzonego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej programu dopłat do domowych instalacji fotowoltaicznych pt. Mój Prąd.
W ostatnich miesiącach program Mój Prąd, w którym można pozyskać do 5 tys. zł na montaż domowej instalacji fotowoltaicznej o mocy 2-10 kW, napędzał inwestycje w segmencie domowych instalacji PV.
Teraz jednak, w sytuacji ograniczeń w pracy zakładów energetycznych, pojawia się bariera, która może spowolnić realizację Mojego Prądu, którym zainteresowanie nie słabnie mimo epidemii koronaowirusa.
Ograniczenia usług związanych z wizytą monterów o klientów w celu przyłączenia mikroinstalacji dostrzega Michał Skorupa, prezes firmy Foton Technik z Grupy Innogy.
– W Foton Technik realizujemy za klienta cały proces formalny związany z usługą przyłączenia. Jednak na dzisiaj nie wiemy, kiedy nasi klienci zostaną finalnie przyłączeni. Ze swojej strony wnioski o przyłączenie składamy na bieżąco. Potwierdzenie przyłączenia od operatora jest warunkiem wypłaty środków z programu dofinansowania mikroinstalacji Mój Prąd i w dłuższym okresie może doprowadzić do ograniczenia zainteresowania instalacjami fotowoltaicznymi – komentuje Michał Skorupa.
Większych problemów z przyłączaniem mikroinstalacji nie dostrzega na razie sopocka firma Stilo Energy.
– Na ten moment nie mamy kłopotów z przyłączeniem i montażem mikroinstalacji przez OSD. Niektóre OSD uprzedzają, iż mogą wystąpić krótkoterminowe zakłócenia, jednak na razie tego nie odczuliśmy – informuje firma w komentarzu wysłanym do portalu Gramwzielone.pl.
Na to, że sytuacja z przyłączeniami może różnić się u poszczególnych operatorów sieci dystrybucyjnej – z powodu stosowania przez nich różnych procedur – zwraca uwagę Michał Szczepański, prezes firmy Eprosument S.A.
– Operatorzy nie mają jednolitych procedur związanych z przyjmowaniem wniosków i informowaniem na temat przyłączeń. Enea działa w wersjach papierowych, przez co nie ma szybkiej informacji zwrotnej na temat rozpatrywania wniosków. Natomiast informację o tym, że operator nie wykonuje przyłączeń w trybie ustawy, tj. 30 dni, wiemy, ale nieoficjalnie – informuje Michał Szczepański.
Prezes firmy Eprosument wskazuje, że brak możliwości przyłączenia mikrointsalacji w ustawowym terminie 30 dni sygnalizuje Energa-Operator.
– W przypadka OSD Energa, który ma bardzo dobrze rozwiązane kwestie kontaktu cyfrowego, wnioski są przyjmowane na bieżąco, natomiast od razu otrzymujemy informację, że nie zostaną przyłączone w ciągu ustawowego terminu. Z jednej strony obecna sytuacja jest niecodzienna, z drugiej strony część klientów przerzuca na nas odpowiedzialność za niedziałającą instalację. Niestety operatorzy korzystając ze swojej monopolistycznej pozycji, nie liczą się z opiniami ani swoich klientów ani z firmami, które działają w branży OZE. Do tego mamy prawo, które tutaj ewidentnie jest nieprzestrzegane – komentuje Michał Szczepański.
Tomasz Pijarczyk członek zarządu spółki Bison Energy, przyznaje, że branża fotowoltaiczna zaczyna odczuwać wpływ obecnej sytuacji kryzysowej na codzienne funkcjonowanie i że dają o sobie znać różne procedury stosowane przez operatorów. – Wszyscy operatorzy wprowadzają procedury bezpieczeństwa, których zadaniem jest ograniczenie bezpośrednich kontaktów z klientami. Niestety znów zostaje obnażony brak jednolitych działań u poszczególnych operatorów, a także forma przyjętych działań oraz wydawanych komunikatów. Niemniej ich wydźwięk jest dosyć podobny lub zmierzający w tym samym kierunku.
– Zgłoszenia są przyjmowane, czy to drogą pocztową, czy też elektroniczną i mają być rozpatrywane zgodnie z kolejnością ich wpływania. Natomiast jeżeli chodzi o wymiany układów pomiarowych dla mikroinstalacji to z uwagi na bezpieczeństwo swoich pracowników operatorzy zaczynają informować, iż elektromonterzy nie wykonują zleceń, gdzie liczniki znajdują się wewnątrz lokalu klienta. Na dziś nie odnotowaliśmy opóźnień z rozpatrywaniem wniosków, ale należy pamiętać, że obecna sytuacja panuje dopiero od kilkunastu dni – zaznacza Tomasz Pijarczyk.
Komu zabraknie paneli i falowników?
Michał Skorupa z Foton Technik zwraca uwagę na inną konsekwencję epidemii koronawirusa, która uderza w krajowy rynek fotowoltaiczny. – Mamy informacje, że sprzętu na rynku jest mało, w związku z tym małe firmy wstrzymały sprzedaż i montaż instalacji – informuje.
Jak taka sytuacja może wpłynąć na ceny instalacji i ich komponentów? Jak ocenia Michał Skorupa, o ile jego zdaniem nie widać znaczących wzrostów cen na rynkach międzynarodowych, o tyle w dystrybucji krajowej ceny poszczególnych linii sprzętowych mogą pójść w górę.
– Chiński rynek informuje o powrocie produkcji do poziomu sprzed kryzysu. Mimo to firmy, które nie zabezpieczyły się wcześniej, utrzymując odpowiednie stany magazynowe, mogą jeszcze długo odczuwać braki w sprzęcie. W Foton Technik, zabezpieczyliśmy się montażowo i sprzętowo na kilka miesięcy do przodu, dlatego ciągle możemy realizować zamówienia dla naszych klientów. Potencjalne zamknięcie granic dla towarów może pogłębić problem niedoborów i wpłynąć mocno na branżę. Taki scenariusz może sprawić, że z rynku zniknie wiele mniejszych podmiotów o słabym zapleczu finansowym – ocenia Michał Skorupa.
Tomasz Pijarczyk z Bison Energy zauważa, że w sytuacji bardzo dużego zainteresowania fotowoltaiką, firmy działające od kilku lat w tym sektorze już wcześniej przewidywały problemy z dostępnością podzespołów, które mogły pojawić się wraz z nadejściem wiosny. Stąd duże firmy zabezpieczyły stany magazynowe tak, aby móc funkcjonować niezależnie od sytuacji na rynku dystrybucyjnym.
– Kluczowe pozostaje zachowanie ciągłości pracy na kolejne miesiące, gdzie już dziś widzimy konsekwencje przestojów w fabrykach azjatyckich, ograniczenia w transporcie, ale również znaczące wahania na rynku walutowym. Takie firmy jak nasza starają się zabezpieczać stany magazynowe z odpowiednim wyprzedzeniem, dywersyfikujemy również kanały dostaw – informuje Tomasz Pijarczyk.
Przedstawiciel spółki Bison Energy dodaje, że problemy dostrzegają już mniejsze działalności oraz drobni instalatorzy, którzy nie posiadają własnych stanów magazynowych, a towar zamawiają bezpośrednio do klienta końcowego.
– To oni jako pierwsi odczują wzrost cen komponentów, a także ewentualne problemy z ich dostępnością. Już dziś widzimy, że drobni instalatorzy, którzy pod koniec minionego roku przechodzili z podwykonawstwa u dużych firm na własną sprzedaż – zaczynają wracać do usług podwykonawczych. Dzięki tej elastyczności są mniej narażeni na problemy globalne – ocenia Tomasz Pijarczyk.
Odpowiednie stany magazynowe udało się zabezpieczyć firmie Stilo Energy. – Sporo zamówień na panele i mikrofalowniki złożyliśmy jeszcze zimą i szczęśliwie dotarły one do nas przed perturbacjami transportowymi i produkcyjnymi na rynku chińskim – informuje spółka.
Michał Szczepański z Eprosument informuje, że problemy z wystarczającą podażą komponentów instalacji fotowoltaicznych pojawiły się już w styczniu br.
– Obecna sytuacja zmieniła swój charakter. Pierwsze problemy wynikały z wstrzymaniem produkcji i brakiem dostaw z Azji. Obecnie nałożył się jeszcze problem epidemii w Europie. Zanim udało się uzupełnić braki w dostawach, zaczęły się problemy w logistyce, produkcji i obsłudze. Największy problem dotyczy głównie modułów. Z pozostałymi elementami takimi jak falownik, konstrukcja, złączki nie ma problemów. Nam dzięki sprawnemu i szybkiemu działaniu udało się zabezpieczyć. Sytuacja będzie się stabilizowała od 3 do 6 miesięcy, po 15 kwietnia, gdy epidemia zostanie pod kontrolą – ocenia prezes firmy Eprosument.
Jak obsłużyć klienta?
Jak firmy działające na polskim rynku fotowoltaicznym radzą sobie z pozyskiwaniem zleceń, gdy utrudniony stał się kontakt osobisty z klientem?
Foton Technik, który w całym kraju zatrudnia obecnie ponad 300 osób, zareagował na obostrzenia wynikające z epidemii koronawirusa, wdrażając system pozwalający na w pełni zdalne przeprowadzenie zakupu instalacji fotowoltaicznej, wliczając możliwość podpisania umowy za pomocą zabezpieczonego systemu online.
– Aktualna sytuacja sprawiła, że zainteresowanie instalacjami PV przeniosło się do Internetu i realizacji zdalnej. Foton Technik zapewnia swoim klientom nie tylko możliwość odbycia zdalnego spotkania, ale też podpisanie dokumentów na dedykowanej i bezpiecznej platformie bez wychodzenia z domu. Uruchomiliśmy też dedykowaną infolinię, żeby jeszcze bardziej ułatwić ten proces naszym klientom – informuje Michał Skorupa.
O ciągłość zleceń nie obawia się Stilo Energy.
– Projekt instalacji i podpisanie umowy można zrobić zdalnie, a mikrofalowniki montowane są na dachu, co ogranicza lub całkowicie wyłącza obecność instalatorów w domach klientów – informuje firma.
Michał Szczepański z Eprosument ocenia, że problemy wywołane koronawirusem w mniejszym stopniu dotyczą segmentu większych elektrowni PV.
– Najbliższe tygodnie i miesiące będą w większym lub mniejszym stopniu dotykać także firm z branży OZE, rynek mikro przyhamuje istotnie, bo jest wrażliwy na emocje społeczne. Inwestycje większe i farmowe, jeśli będzie towar, będą realizowane. Dlatego w dłuższej perspektywie branża nadal będzie się rozwijać, ale nie obejdzie się bez strat na rynku także wśród firm z branży, które na fali dotacji z programu Mój Prąd powstawały w dużych ilościach. Robimy swoje, trzymamy kciuki za innych i za służby medyczne i rządowe, aby sytuację jak najszybciej udało się opanować – konkluduje Michał Szczepański.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.