Największa na świecie „pływająca” elektrownia wiatrowa już na morzu

U wybrzeży Portugalii finalizowane są prace zmierzające do uruchomienia kolejnego projektu morskiej farmy wiatrowej, w której turbiny nie zostaną umieszczone na fundamentach przytwierdzonych do morskiego dna. Technologia „floating wind” ma znaleźć zastosowanie przede wszystkim w lokalizacjach, w których z uwagi na zbyt duże głębokości nie można instalować tradycyjnych, morskich wiatraków.
U wybrzeży Portugalii, na wysokości położonego na północy kraju miasta Viana do Castelo, powstaje druga na świecie komercyjna morska farma wiatrowa w technologii „floating”, na którą złożą się trzy turbiny MHI Vestas V164 o jednostkowej mocy 8,4 MW.
To jedne z największych wiatraków, jakie kiedykolwiek zainstalowano na morzu i największe jeśli chodzi o projekty, w których elektrownie nie są na stałe przymocowane do morskiego dna.
Obecnie na miejsce inwestycji, 20 km od portu Viana do Castelo, dotarła już pierwsza turbina, którą przetransportowano z hiszpańskiego portu w Ferrol. Kolejne turbiny mają dotrzeć na miejsce do końca tego roku.
Wiatraki, których wysokość, wliczając łopatę znajdującą się w najwyższym punkcie, sięgnie aż 190 metrów, zostaną posadowione na konstrukcjach zbudowanych na platformach w kształcie trójkąta, które dostarczy amerykańska firma Principle Power. i które zostaną zakotwiczone do dna morskiego za pomocą łańcuchów, na głębokościach sięgających około stu metrów.
Wiatraki będą pracować w odległości ok. 20 km od brzegów na głębokości aż 100 metrów, na której budowa wiatraków na fundamencie umocowanym do morskiego dna mogłaby wykluczyć ekonomiczny sens takiej inwestycji.
MHI Vestas podaje, że farma wiatrowa WindFloat będzie wytwarzać w skali roku energię w ilości odpowiadającej zapotrzebowaniu ok 18 tys. portugalskich gospodarstw domowych.
Za projektem „pływającej” farmy wiatrowej, która powstaje u wybrzeży Portugalii, stoi konsorcjum Windplus, w skład którego wchodzą EDP Renewables (54,4%), Engie (25%), Repsol (19,4%) oraz Principle Power Inc. (1,2%).
W ubiegłym roku na utworzenie takiego konsorcjum zgodziła się Komisja Europejska, a wcześniej, już w roku 2015, Bruksela zaakceptowała przyznanie dla tego projektu pomocy publicznej w postaci taryfy gwarantowanej.
Taryfa gwarantowana została zaakceptowana przez KE mimo, że już wcześniej EDPR realizujący projekt WindFloat otrzymał na jego rozwój od Komisji Europejskiej grant w wysokości 30 mln euro w ramach programu NER300.
Koszt projektu wraz z infrastrukturą przesyłową został oszacowany w ubiegłym roku przez EDPR na 115 mln euro. Budowa infrastruktury, którą będzie przesyłana energia, miała kosztować, według ubiegłorocznych szacunków, aż 48 mln euro.
Wcześniej w ramach projektu WindFloat u wybrzeży Portugalii realizowano pilotaż, testując od grudnia 2011 r. pracę pojedynczej turbiny o mocy 2 MW. Budowa tej turbiny kosztowała 20 mln euro.
EDPR zaznacza, że w trakcie pięcioletnich testów pływająca elektrownia wiatrowa wykazała odporność na wiatr, którego prędkość przekraczała 100 km na godzinę, a także na fale, których wysokość sięgała 17 metrów.
Po uruchomieniu farmy wiatrowej u wybrzeży Portugalii konsorcjum WindFloat, którego liderem jest EDPR, ma zrealizować większy projekt pływającej farmy wiatrowej o mocy 50 MW, która ma powstać w przyszłym roku u wybrzeży Szkocji, a w planie jest budowa w 2021 r. podobnej farmy wiatrowej u wybrzeży Francji.
Pierwszą taką farmę wiatrową uruchomił w ubiegłym roku u wybrzeży Szkocji norweski koncern paliwowy Equinor (ex-Statoil) we współpracy z arabskim funduszem Masdar.
Morska farma wiatrowa Hywind jest zlokalizowana w odległości 25 km od szkockiego miasta Peterhead. Składa się z sześciu turbin Siemens-Gamesa o łącznej mocy 30 MW, które rozpoczęły pracę w październiku ub.r. i które mają produkować energię w ilości odpowiadającej zapotrzebowaniu 20 tys. szkockich gospodarstw domowych.
Equinor informował o pozytywnych efektach pracy pływających wiatraków, które – jak zauważono – w pierwszych miesiącach pracowały bez zarzutów mimo wydarzeń związanych z ekstremalnymi warunkami pogodowymi, takimi jak burze czy sztorm Karolina, w czasie którego wiatr wiał z prędkością 160 km/h, a wysokość fal sięgała 8,2 metra.
Norweski koncern paliwowy podał, że w miesiącach zimowych, kiedy panują najlepsze warunki do produkcji energii wiatrowej, stopień wykorzystania mocy z morskich wiatraków z reguły wynosi ok. 45-60 proc. Tymczasem w pierwszych trzech miesiącach funkcjonowania, w okresie od listopada 2017 r. do stycznia 2018 r., stopień wykorzystania mocy na pływającej farmie wiatrowej Hywind wynosił średnio 65 proc.
Budowa pływających farm wiatrowych ma zredukować koszty inwestycji w morskiej energetyce wiatrowej poprzez eliminację kosztów związanych z budową fundamentów. Deklarowanym przez Equinor celem jest zredukowanie kosztu energii z pływających farm wiatrowych do 40-60 euro/MWh do roku 2030.
Dodatkowo pływające wiatraki będzie można stawiać na dużo głębszych wodach, na których budowa tradycyjnych morskich elektrowni wiatrowych byłaby nieopłacalna lub po prostu technicznie niemożliwa. Norweski koncern paliwowy szacuje, że 80 proc. lokalizacji pod morskie farmy wiatrowe charakteryzuje się głębokościami powyżej 60 metrów, w których montaż tradycyjnych turbin nie jest możliwy.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.