Na prawach do emisji CO2 Polska zarobi miliardy zł. Na co je wydamy?

Na prawach do emisji CO2 Polska zarobi miliardy zł. Na co je wydamy?
Fot. d.boyd, flickr cc

Polska wykorzystuje europejski system handlu uprawnieniami do emisji CO2 w sposób nieprzemyślany i nieskuteczny, a miliardy złotych, które zasilą nasz budżet w latach 2021-2030, sensowniej wydać na energetyczne rozwiązania w gospodarstwach domowych i transporcie przekonują autorzy raportu „Reforma EU ETS: Jak nie zmarnować kolejnej szansy na dekarbonizację polskiej gospodarki”.

Raport „Reforma EU ETS: Jak nie zmarnować kolejnej szansy na dekarbonizację polskiej gospodarki” przygotowały Fudancja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Zajdler Energy Lawyers & Consultants oraz Aurora Energy Research.

Autorzy wskazują, że sprzedaż uprawnień do emisji gazów cieplarnianych zasiliła polski budżet w latach 2013-2018 o kilkanaście miliardów złotych. Dodatkowo duża pula tzw. darmowych uprawnień trafiła do sektora elektroenergetyki. W zamian spółki energetyczne zobowiązały się do zmniejszenia swojej emisyjności poprzez realizację szeregu inwestycji.

REKLAMA

Zdaniem Wojciecha Kukuły z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, współautora raportu, niemal połowa obiecanych inwestycji w elektroenergetyce nie jest realizowana, a środki z darmowych uprawnień – zamiast na modernizację przestarzałego sektora – mają trafić na dopłaty do rachunków za energię przewidziane w ramach ustawy o cenach energii.

W efekcie emisje CO2 nie spadają. Wydarzenia z lat 2013-2019 powinny stanowić lekcję, że dostępne na transformację fundusze muszą być przeznaczane wyłącznie na projekty dające trwały efekt dla ochrony klimatu – mówi Wojciech Kukuła.

Wraz ze wzrostem opłat za emisję dwutlenku węgla będą rosły też przychody do krajowego budżetu w kolejnej perspektywie, obejmującej lata 2021-2030. Tylko przychody z analizowanych w raporcie derogacji mogą wynosić w granicach 45-110 mld złotych.

Aby trwale obniżać emisyjność gospodarki, autorzy raportu proponują, aby środki te przeznaczać na projekty najbardziej efektywne kosztowo, zapewniające największą redukcję emisji oraz dające tzw. efekt dźwigni.

REKLAMA

Zdaniem dr Roberta Zajdlera, partnera w Zajdler Energy Lawyers & Consultants, wsparcie powinno obniżać krańcowe koszty redukcji emisji CO2, pobudzając do inwestycji kapitał prywatny, a takich warunków nie spełniają inwestycję w dużą energetykę.

Autorzy raportu proponują, aby środki przysługujące dotychczas elektrowniom trafiały do nowo powstałego funduszu modernizacyjnego, a – na wzór innych państw unijnych – wszystkie środki ze sprzedaży uprawnień zamiast do budżetu państwa powinny być kierowane do specjalnego funduszu.

Nasze analizy pokazują, że przychody z EU ETS najefektywniej byłoby przeznaczyć m.in. na stworzenie regionalnego systemu transportu zbiorowego wykorzystującego pojazdy elektryczne, wsparcie stabilnych systemowo mikroinstalacji OZE połączonych z magazynami energii, efektywność energetyczną budynków oraz rozwój regionalnych programów pilotażowych, np. dla Śląska – wylicza Zajdler.

W 2018 r. krajowe emisje dwutlenku węgla wzrosły o 3,5 proc., podczas gdy średnie emisje CO2 w Unii Europejskiej spadły o 2,5 proc., pomimo że Polska otrzymuje znacznie wyższe niż inne państwa członkowskie wsparcie z systemu EU ETS.

Aż 40 proc. emisji w naszym kraju pochodzi z sektora elektroenergetycznego, a 10 proc. z jednej instalacji – Elektrowni Bełchatów. 

Raport „Reforma EU ETS: Jak nie zmarnować kolejnej szansy na dekarbonizację polskiej gospodarki” jest dostępny pod tym linkiem.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.