Rząd składa pocałunek śmierci energetyce

Rząd składa pocałunek śmierci energetyce
Fot. Maxwell Hamilton, flickr cc

„Zamrożenie cen prądu” miało pomóc przemysłowi zachować rentowność, a spółkom energetycznym utrzymać klientów. Jednak chaos prawny i niepewność co do cen skłaniają coraz więcej odbiorców do inwestowania we własną produkcję. Firmy energetyczne tracą rynek i pieniądze.

Przemysł i wielu mniejszych odbiorców straciło zaufanie do rynku energetycznego. Wzrost cen, następnie chaotyczne próby ich „zamrożenia”, a w końcu ogromna niepewność co do realizacji ustawy prądowej choćby w tym roku, a tym bardziej przyszłorocznych stawek, skłaniają coraz więcej odbiorców do produkcji energii na własną rękę.

W przemyśle widać ogromne zainteresowanie produkcją energii na własne potrzeby. Zwłaszcza w kogeneracji gazowej i przede wszystkim tam, gdzie potrzebna jest jednocześnie para technologiczna, jak np. w zakładach chemicznych czy hutach. Przemysł chce ograniczyć ryzyko zmian cen energii elektrycznej, a przy okazji zwiększyć niezawodność zasilania – tłumaczył w rozmowie z WysokieNapiecie.pl już jesienią Grzegorz Należyty, członek zarządu Siemens Polska.

REKLAMA

Przemysł idzie na swoje

W lutym 2019 roku elektrownie przemysłowe odpowiadały już za 8,3 proc. krajowej produkcji energii elektrycznej, w stosunku do 7,7 proc. w takim samym miesiącu rok wcześniej i zaledwie 4,1 proc. w lutym 2009 roku – wynika z danych Agencji Rynku Energii przeanalizowanych przez portal WysokieNapiecie.pl. W całym 2018 roku przemysł odpowiadał za aż 8,4 proc. krajowej generacji – najwięcej po 1989 roku.

Teoretycznie przemysł wciąż zaspokaja niedużą część swojego zapotrzebowania. Jednak każdy procent utraty tego rynku jest szczególnie dotkliwy dla największych koncernów energetycznych, bo fabryki są bardzo dobrym klientem – ich zapotrzebowanie na moc jest stabilne przez całą dobę.

REKLAMA

Przemysł dostarcza więc równomierne przychody elektrowniom węglowym i właścicielom sieci elektroenergetycznych. Najszybciej też jest w stanie odejść, bo inwestycje we własną produkcję, jak np. dwa duże bloki gazowe Orlenu we Włocławku i Płocku, najłatwiej sfinansować mając jednocześnie zapotrzebowanie na ciepło, będące odpadem z produkcji energii elektrycznej.

Spirala śmierci dla energetyki

Gdy zakłady przemysłowe wybierają produkcję energii na własną rękę (choćby częściowo), elektrownie zawodowe muszą ograniczać produkcję (zwłaszcza w nocy), a firmy sieciowe podnosić stawki za swoje usługi, aby pokryć koszty.

Gdy ich taryfy rosną, coraz większej liczbie klientów opłaca się ograniczanie poboru energii z ogólnokrajowego systemu i stawki sieciowe znów muszą rosnąć, a to skłania do przechodzenia na własną produkcję kolejnych odbiorców. W ten sposób rozpoczyna się spirala śmierci dla tradycyjnej energetyki, której energetycy coraz bardziej się obawiają.

Jak rząd przyczynia się do nakręcania spirali? Kto i jak zamierza produkować swoją energię? Ile pieniędzy straciły największe koncerny? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Bartłomiej Derski, WysokieNapiecie.pl