PGE lekceważy dolnośląską uchwałę antysmogową

PGE lekceważy dolnośląską uchwałę antysmogową
Fot. Rockwool

Na Dolnym Śląsku wprowadzono całkowity zakaz spalania węgla brunatnego w domowych kotłach. To jeden z zapisów uchwał antysmogowych, który obowiązuje od połowy tego roku. Jak informuje Dolnośląski Alarm Smogowy, niektórzy sprzedawcy węgla brunatnego ignorują jednak ten zakaz.

Jak zwraca uwagę Dolnośląski Alarm Smogowy (DAS), węgiel brunatny jako źródło emisji toksycznych pyłów zawieszonych ze względu na wysoki poziom wilgoci, a także sporą ilość popiołu i związków siarki, powinien być spalany wyłącznie w elektrowni posiadającej urządzenie oczyszczające.

Jeszcze niedawno Polska jako jedyny kraj w Unii Europejskiej pozwalała na nieskrępowane spalanie węgla brunatnego także w domowych kotłach. Zakazy zostały wprowadzone dopiero na mocy wojewódzkich uchwał antysmogowych. Zaczął się sezon grzewczy, uchwały na terenie województwa dolnośląskiego obowiązują od trzech miesięcy, a brudny węgiel nadal oferowany jest mieszkańcom bez żadnej informacji o obowiązującym zakazie. Czy sprzedawcy węgla brunatnego chcą się upodobnić do sprzedawców niesławnych dopalaczy, oferujących niebezpieczne dla zdrowia substancje wyłącznie do celów kolekcjonerskich? – mówi dr Hanna Schudy z DAS.

REKLAMA

W gronie firm sprzedających nadal węgiel brunatny znajduje się też Kopalnia Węgla Brunatnego Turów, oddział państwowego koncernu PGE.

REKLAMA

Dolnośląski Alarm Smogowy zaapelował o pilną interwencję wojewodę dolnośląskiego Pawła Hreniaka. – Sprzedawcy nie mogą wprowadzać klientów w błąd, narażając na kary grzywny ze strony straży miejskich czy policji. Takie zachowanie jest szczególnie oburzające w przypadku spółek Skarbu Państwa. Dlatego prosimy o interwencję wojewodę, który jest jednocześnie zwierzchnikiem Inspekcji Handlowej i reprezentantem Skarbu Państwa w naszym regionie – dodaje Krzysztof Smolnicki, prezes Fundacji EkoRozwoju i członek Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.

Wcześniejsze apele aktywistów skierowane bezpośrednio do Kopalni Turów nie spotkały się z żadną reakcją. Wysłaliśmy list do Kopalni Turów i zapytaliśmy, w jaki sposób spółka informuje klientów o zakazie i możliwych konsekwencjach prawnych. Jak na razie nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi. Liczymy więc, że wojewoda, inaczej niż kopalnia, potraktuje tę sprawę tak, jak reprezentowany przez niego rząd traktuje problem jakości powietrza, czyli śmiertelnie poważnie – mówi Arkadiusz Wierzba z DAS.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.