Nieprecyzyjne przepisy staną na drodze rozwoju domowych odnawialnych źródeł energii?

Nieprecyzyjne przepisy staną na drodze rozwoju domowych odnawialnych źródeł energii?
2EN press

{więcej}Obecna polityka polskiego rządu w zakresie OZE ma na celu promowanie rozproszonej, małej energetyki odnawialnej. Na drodze do rozwoju domowej zielonej energetyki mogą jednak stanąć niejasne przepisy i ich – niekorzystne dla inwestorów – interpretowanie przez lokalnych urzędników. 

Nowa ustawa o odnawialnych źródłach energii, która ma wejśc w życie w przyszłym roku, ma zachęcić polskie gospodarstwa domowe do montażu domowych systemów fotowoltaicznych, małych elektrowni wiatrowych czy przydomowych biogazowni. System zachęt dla inwestorów w tym zakresie przedstawiony przez Ministerstwo Gospdarki w projekcie ustawy o OZE na pierwszy rzut oka prezentuje się zachęcająco. Nowa ustawa ma ułatwić proces inwestycyjny zwalniając domowych inwestorów z szeregu uciążliwości i kosztów, oferując im preferencyjne przychody z produkcji zielonej energii. Na drodze gospodarstw domowych, które będą chciały zainwestować w domowe sytemy OZE, mogą jednak stanąć wybrane przepisy i niechętni innowacyjnym pomysłom urzędnicy.

Przykład biurokracji, która może stanąć na drodze rozwoju zwłaszcza domowych wiatraków czy biogazowni, wskazał nam czytelnik portalu Gramwzielone.pl, który w ogrodzie obok swojego domu chciał zainstalować małą turbinę wiatrową o mocy kilku kW, usytuowaną na 15 metrowym maszcie i który w tym celu swój pomysł zgłosił do władz jednej z małopolskich gmin. 

REKLAMA
REKLAMA

W odpowiedzi, gmina wskazała, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie dopuszcza budowy na terenie gminy elektrowni wiatrowych. Urzędnicy przygotowujący miejscowy plan zagospodarowania wpisując do niego zakaz budowy elektrowni wiatrowych mieli z pewnością na myśli duże elektrownie wiatrowe posadowione na wieżach wysokości około 100 m. Brak sprecyzowania zakazu budowy elektrowni wiatrowych w planie sprawia jednak, że mieszkańcy całej gminy nie mogą wybudować turbiny wiatrowej nawet na kilkumetrowym maszcie. W związku z tym, nasz czytelnik otrzymał z gminy odpowiedź, że nie może zrealizować swojej inwestycji. 

W ten sposób rozwój małych elektrowni wiatrowych  – niemal nieingerujących w otoczenie – jest w danej gminie niemożliwy, a wspomniana gmina z pewnością nie jest jedyną gminą w naszym kraju, w której planie zagospodarowania wpisano zakaz budowy elektrowni wiatrowych bez doprecyzowania, o jakiej wielkości elektrownie wiatrowe chodzi. 

Podobnych przypadków może pojawić się z pewnością więcej, w miarę wzrostu zainteresowania rozwojem małych instalacji OZE, dla których brakuje jasnych przepisów w zakresie prawa przestrzennego, środowiskowego czy budowlanego, co może skłaniać lokalnych urzędników do wydawania negatywnych decyzji i blokowania rozwoju małych, rozproszonych źródeł OZE. Jak bowiem pokazuje wyżej opisany przypadek, mały wiatrak może być przez nich traktowany jak duża farma wiatrowa, a przydomowa biogazownia – jak duża instalacja biogazowa, w której przypadku zebranie pozwoleń – jak pokazują doświadczenia inwestorów – może zająć nawet kilka lat. 
pp, gramwzielone.pl