Prezes URE: to koniec wolnego rynku w energetyce

Prezes URE: to koniec wolnego rynku w energetyce
Prezes URE Maciej Bando. Fot. MMC Polska

Procedowana w Sejmie nowelizacja ustawy mającej powstrzymać wzrost kosztów energii dla odbiorców końcowych zakłada przywrócenie Urzędowi Regulacji Energetyki decyzyjności w kwestii ustalenia tegorocznych taryf sieciowych. Mimo to prezes URE stwierdził wczoraj w Sejmie, że nowe prawo bez znaczenia, czy przyjęte pod koniec grudnia czy obecnie procedowane – oznacza odchodzenie od wolnego rynku w energetyce.

Wczoraj w Sejmie rozpoczęło się procedowanie zgłoszonego przez posłów PiS projektu nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym z 28 grudnia 2018 r., która zakładała m.in. utrzymanie stawek dystrybucyjnych w taryfie dla odbiorców końcowych na poziomie z końca ubiegłego roku.

Do tego zapisu zastrzeżenia zgłosił Urząd Regulacji Energetyki, do którego kompetencji dotąd należało m.in. zatwierdzanie taryf sieciowych na kolejne lata. W zakresie regulacji ograniczających decyzyjność polskiego regulatora wątpliwości zgłosiła także Komisja Europejska.

REKLAMA

Przyjęta przez parlament w ekspresowym tempie nowelizacja ustawy o podatku akcyzowym z 28 grudnia 2018 r. zakłada m.in. zmniejszenie akcyzy na energię elektryczną z 20 do 5 zł za MWh, obniżenie o 95 proc. doliczanej do rachunków odbiorców końcowych opłaty przejściowej, a ponadto – obok wymienionego wyżej zamrożenia taryf na dystrybucję na poziomie z końca 2018 r. – także zamrożenie cen dla odbiorców końcowych zgodnie z taryfami obowiązującymi w połowie ubiegłego roku. Ustawa zakłada ponadto wprowadzenie finansowanego ze sprzedaży 55,8 mln praw do emisji CO2 tzw. Funduszu Różnicy Cen, z którego mają być udzielane rekompensaty dla sprzedawców energii.

Ustawa z 28 grudnia weszła w życie już z początkiem 2019 r., jednak, aby można było zacząć ją stosować, potrzebne jest jeszcze rozporządzenie Ministerstwa Energii, które wczoraj zapewniło, że takie rozporządzenie zostanie wydane po zakończeniu prac nad zgłoszoną nowelizacją. Wczoraj w Sejmie wiceminister energii Tadeusz Skobel zapewnił, że ME nie ma zastrzeżeń do propozycji zgłoszonych przez PiS.

30 lat wstecz

Efekt zastrzeżeń Komisji Europejskiej w zakresie ograniczania roli krajowego regulatora rynku energetycznego to projekt nowelizacji ustawy z 28 grudnia, którego procedowanie rozpoczęła wczoraj sejmowa Komisja ds. Energii i Skarbu.

REKLAMA

Wczoraj podczas posiedzenia tej komisji prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando stwierdził, że procedowane przepisy – „wszystko jedno, czy w propozycji dzisiejszej czy z końca ubiegłego roku, cofają nas o 30 lat”.

To jest koniec słowa rynek. To jest koniec funkcjonowania i ogromnych wysiłków włożonych przez branżę energetyczną, polityków, aby urealnić świat, aby rynek funkcjonował w sposób naturalny, aby tam, gdzie są powody, aby cena masła, mąki, cukru, benzyny, ciepła czy energii elektrycznej wzrosła, aby nie wzrastało to w sposób spekulacyjny. Od tego są powołane specjalne urzędy – mówił Maciej Bando.

Nie widzę dzisiaj prostego rozwiązania na lata następne. Obawiam się, że próba odkręcenia tej sytuacji będzie skutkowała mnożnikiem tych negatywnych skutków, które dzisiaj mogłyby się zdarzyć. Czyli gdyby dzisiaj odbiorcy końcowi – nie mówię o gospodarstwach domowych, z tym jako urząd sobie radzimy,  ale o przedsiębiorcach – dla nich podwyżka w następnych latach może być dużo bardziej dotkliwa niż to, z czym moglibyśmy się zetknąć dzisiaj – powiedział wczoraj w Sejmie prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Prezes Bando wskazał ponadto na rosnące koszty energii cieplnej. Wnioski o podwyżki cen ciepła, które mają składać w URE spółki z obszaru ciepłownictwa, są – jak stwierdził – „fundamentalnie uzasadnione” i mają wynikać ze wzrostu kosztów uprawnień do emisji CO2 – „bynajmniej nie narzuconych przez Komisję Europejską, ale uzgodnionych ze wszystkimi krajami członkowskimi, że taka polityka UE co do wzrostu cen uprawnień będzie”.

Szef URE wskazał w kontekście wzrostu cen ciepła także rosnące koszty węgla i jego transportu. – Wielokrotnie słyszymy, że firmy ratują się importem. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że węgiel z importu jest tańszy od węgla na rynku polskim, który jest oferowany przedsiębiorstwom ciepłowniczym – stwierdził.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.