Brytyjska energetyka wbrew Brexitowi

Brytyjska energetyka wbrew Brexitowi
Fot. TenneT

Energetyka Wielkiej Brytanii staje się coraz bardziej powiązana z systemami energetycznymi krajów kontynentalnej Europy, co poprawia jej bezpieczeństwo, dostarczając dodatkową elastyczność w kontekście rosnącej roli, jaką w brytyjskim miksie energetycznym odgrywają odnawialne źródła energii. Nadal sprawą otwartą pozostaje, czy brytyjska energetyka pozostanie w unijnym systemie ETS, jednak w przypadku braku porozumienia i wyjścia z ETS, Londyn już zapowiedział zwiększenie krajowego podatku od emisji CO2.

W ubiegłym tygodniu oficjalnie pracę rozpoczął kolejny energetyczny interkonektor, który połączył system energetyczny Wielkiej Brytanii z systemem następnego kraju Unii Europejskiej – tym razem Belgii.

Brytyjczycy wyliczają, że podwodny kabel o mocy 1 GW, zrealizowany w ramach projektu „Nemo”, będzie w stanie dostarczyć energię w ilości odpowiadającej zapotrzebowaniu około 2,2 mln brytyjskich gospodarstw domowych.

REKLAMA

Nemo to pierwszy od 7 lat nowy interkonektor pomiędzy Wielką Brytanią i krajami kontynentalnej Europy – po zrealizowanym jeszcze w 1986 r. połączeniu z Francja o mocy 2 GW oraz po uruchomieniu interkonektora z Holandią w roku 2012, którego moc wynosi 1 GW.

Ponadto Brytyjczycy posiadają połączenie o mocy 1 GW z Irlandią, które od 2007 r. jest częścią wspólnego rynku energetycznego Irlandii i Irlandii Północnej.

W kolejce do uruchomienia czekają jednak już kolejne połączenia – w tym z Niemcami, Norwegią i Islandią. Jak wylicza „Platts”, w planach są inwestycje o łącznej mocy nawet 30 GW, czyli tyle, ile wystarczyłoby do pokrycia ok. 60 proc. brytyjskiego szczytowego zapotrzebowania. „Platts” prognozuje jednak, że do roku 2025 mogą powstać interkonektory o łącznej mocy „tylko” 8 GW.

REKLAMA

Analitycy „Platts” zakładają, prognozując wyższe ceny energii na Wyspach, że nowym intekonektorem energia będzie płynąć – podobnie jak miało to miejsce dotąd z reguły w przypadku połączeń z Francją czy Holandią – głównie w kierunku brytyjskim, chociaż początkowo może być inaczej – do czasu, gdy Belgowie uporają się z problemami w swoich elektrowniach jądrowych.

Zwiększony eksport energii do Wielkiej Brytanii może być kolejnym czynnikiem zmniejszającym atrakcyjność konwencjonalnej generacji na Wyspach. Działające tam elektrownie węglowe w ciągu ostatnich lat zmniejszyły produkcję w sezonie letnim o 95 proc. do zaledwie 0,6 GW w lecie 2018 r. – ustępując miejsca m.in. brytyjskim elektrowniom fotowoltaicznym, których potencjał wynosi już kilkanaście GW.

Przy tym ewentualne wyjście Wielkiej Brytanii z unijnego systemu handlu emisjami CO2 (ETS), w przypadku Brexitu w wersji „no-deal” niekoniecznie zmniejszy obciążenia emisyjnych brytyjskich elektrowni.

Londyn zapowiada, że w przypadku opuszczenia ETS zwiększy już obecnie stosowany podatek od emisji CO2, który wynosi teraz około 18 funtów za tonę CO2, o kolejne ok. 16 GBP/t., aby utrzymać dotychczasowe koszty związane z emisjami.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.