PGE chce mieć największe bloki gazowe w Europie

PGE chce mieć największe bloki gazowe w Europie
Fot. Gramwzielone.pl (C)

Jeszcze w tym roku Polska Grupa Energetyczna ma ogłosić przetarg na budowę w Dolnej Odrze dwóch olbrzymich bloków gazowych po ok. 700 MW. W sumie w ciągu najbliższych sześciu lat może powstać w naszym kraju ponad 4 tys. MW gazowych elektrowni i elektrociepłowni.

Dotychczas PGE zapowiadała dwa bloki, ale o nieco mniejszej mocy – ok. 500 MW. Analizy wykazały jednak, że większe jednostki będą bardziej efektywne. – W pierwszej połowie 2019 r. planowane jest ogłoszenie jednego przetargu na oba bloki – mówi rzecznik PGE Maciej Szczepaniuk.

Bloki o mocy 650- 700 MW przeszły certyfikację do rynku mocy, co oznacza, że będą mogły wystartować w aukcji na moc organizowanej przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne. To będą pierwsze elektrownie gazowe w Polsce produkujące wyłącznie prąd – obecnie w systemie działają tylko zasilane błękitnym paliwem elektrociepłownie m.in. w Płocku i Włocławku (PKN Orlen), Zielonej Górze i  Gorzowie (PGE) oraz  Nowej Sarzynie (Polenergia). Elektrociepłownie są znacznie bardziej wydajne, ale w Dolnej Odrze nie ma klientów na ciepło.

REKLAMA

Budowa elektrowni gazowych jest nieco tańsza niż węglówek – to ok. 4 mln zł na megawat, przy węglówce co najmniej 6 mln zł. Nowa Dolna Odra będzie więc kosztować ok. 5,6 mld zł. Oczywiście gaz jest droższy od węgla, ale o połowę mniej emisyjny. Elektrownia o takich parametrach bez trudu zmieści się w unijnym limicie 550 g na 1 kWh i będzie mogła skorzystać ze wsparcia w postaci rynku mocy.

Tak wielkich bloków gazowych nie ma nigdzie w Europie – zbudowano je w USA, Japonii  czy Rosji. Faworytami do wygrania przetargi będą japoński Mitsubishi Hitachi, który ma w ofercie największe bloki gazowe o mocy 700 MW,  niemiecki Siemens, który dysponuje nieco mniejszymi jednostkami powyżej 600 MW oraz amerykański GE. O ile oczywiście przezwycięży problemy z turbiną, które ostatnio trapią amerykański koncern, a które objawiły się niedawno we Włocławku.

REKLAMA

To nie koniec gazowych planów PGE. Nasz narodowy czempion chce także budować gazowe elektrociepłownie, które skorzystają z uchwalonej w zeszłym roku ustawy o wsparciu kogeneracji. Największa o mocy 110 MW ma powstać w Siechnicach pod Wrocławiem (110 MWe), nieco mniejsze w Bydgoszczy (50 MW) i Zielonej Górze (30 MW), a całkiem małe w Kielcach i Zgierzu. Jak poinformował nas rzecznik PGE, rozważane są także inwestycje w gazowe elektrociepłownie w Gdańsku, Gdyni i Wrocławiu. Wszędzie tam mogłyby zastąpić stare jednostki węglowe.

Jeśli ziszczą się także plany innych firm, to budowniczych elektrowni gazowych czeka prawdziwy boom. Energa chce wybudować dwa bloki po 400 MW w Grudziądzu (również elektrownia). PKN Orlen rozwijał projekt gazowego bloku szczytowego w Płocku (500 MW) i być może do niego wróci. Tauron cały czas analizuje inwestycję w gazową elektrociepłownię o zbliżonej mocy w Łagiszy.

Do tego trzeba dorzucić plany firm prywatnych – analizy w sprawie inwestycji w nowe jednostki kogeneracyjne prowadzą m.in. Synthos i Ciech, które dysponują obecnie starymi węglówkami.

Dorzućmy do tego budowane obecnie bloki na Żeraniu w Warszawie (400 MW, PGNiG Termika) oraz w Stalowej Woli (460 MW, Tauron i PGNiG) i w 2025 możemy mieć niemal 4 tys. MW nowych elektrowni i elektrociepłowni gazowych.

Jak to się ma do planów rządu? Okazuje się, że nijak. Dlaczego? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl