Zapłacimy miliardy w nowej opłacie „mocowej”. Zarobią czołowi truciciele

Zapłacimy miliardy w nowej opłacie „mocowej”. Zarobią czołowi truciciele
Fot. Sandbag

Zdrowiu Polaków zagraża nie tylko niska emisja, której źródłem są domowe piece czy samochody i do której zwalczania zabrał się w końcu polski rząd. Kilka tysięcy przedwczesnych zgonów rocznie czy dziesiątki tysięcy zachorowań na astmę u dzieci to zasługa działalności krajowych elektrowni, które akurat polski rząd chce coraz bardzej subsydiować z pieniędzy obywateli. W Polsce trują nas zresztą nie tylko nasze elektrownie, ale także elektrownie naszych sąsiadów z Niemiec czy Czech.

W wyniku rozstrzygniętej właśnie pierwszej aukcji na moc miliardy złotych z naszych rachunków popłyną do koncernów energetycznych na utrzymanie funkcjonowania przede wszystkim elektrowni węglowych

Elektrownie węglowe to nie tylko jedna z głównych przyczyn zmian klimatu. Szkodzą nie tylko naszej planecie, ale także zdrowiu mieszkańców regionów znajdujących się nawet w większej odległości od dymiących kominów.

REKLAMA

Ministerstwo Energii tłumaczy, że wprowadzany w Polsce rynek mocy zapewni nam większe bezpieczeństwo, oddalając widmo blackoutu mogącego powstać na skutek niewystarczających mocy w systemie energetycznym. Problem w tym, że na rynku mocy w Polsce zarobią głównie elektrownie węglowe, a dodatkowe zyski z tzw. opłaty mocowej przedłużą ich życie.

To, że większe zyski państwowych koncernów energetycznych z tytułu tzw. opłaty mocowej zostaną przeznaczone na inwestycje w mniej emisyjne czy zeroemisyjne źródła, pozostaje nadal tylko przypuszczeniem. Za pieniądze z opłaty mocowej mogą one natomiast maksymalnie wydłużać życie elektrowni węglowych, prowadząc kolejne, konieczne modernizacje.

Tylko mała część przychodów z opłaty mocowej na podstawie kontraktów zawartych w pierwszej aukcji wesprze elektrownie mające dopiero powstać i mające charakteryzować się mniejszą emisyjnością. Reszta to utrzymanie istniejących bloków.

W wyniku pierwszej aukcji operatorzy krajowych elektrowni zgarną dodatkowe niemal 5,4 mld zł rocznie, które ma zagwarantować utrzymanie bloków w „gotowości”. A to dopiero początek. Jeszcze w tym roku czekają nas kolejne aukcje. W ten sposób w ramach opłaty mocowej popłyną z kieszeni odbiorców kolejne miliardy złotych.

To, czy bez rynku mocy, którego beneficjentami są głównie elektrownie węglowe, nie udałoby się utrzymać bezpieczeństwa polskiego systemu elektroenergetycznego – przy braku podjętych odpowiednio wcześniej alternatywnych działań, pozostaje nadal niejasne.

Jasne jest jednak to, jak bardzo trujące i generujące dodatkowe koszty zdrowotne są elektrownie, na których funkcjonowanie będziemy się zrzucać w kolejnej opłacie doliczanej do naszych rachunków.

O tym jak bardzo funkcjonowanie elektrowni węglowych szkodzi zdrowiu osób mieszkających nawet setki kilometrów od nich, dowiadujemy się z raportu firmy Sandbag, którego publikacja zbiegła się wczoraj z ogłoszeniem wyników pierwszej polskiej aukcji na moc.

Ponad 50 proc. przychodów z opłaty mocowej, która pokryje koszty kontraktów zawartych w wyniku pierwszej aukcji, trafi do Polskiej Grupy Energetycznej.

Tymczasem jak wynika z opublikowanego właśnie raportu firmy Sandbag, PGE to trzeci największy truciciel wśród europejskich koncernów energetycznych, który – jak policzyli eksperci Sandbag – tylko w 2016 r. odpowiadał za 1,18 tys. przedwczesnych zgonów czy pojawienie się około 20 tys. przypadków astmy u dzieci. W przypadku wytwarzania energii przez PGE wynikające z tego koszty opieki zdrowotnej w przeliczeniu na 1 MWh wyprodukowanej energii mają wynosić przeciętnie 53 euro.

REKLAMA

Druga na liście beneficjentów pierwszej aukcji na moc Enea ma zagospodarować 15 proc. jej budżetu, na który zrzucimy się poprzez opłatę mocową.

W raporcie Sandbag Enea znalazła się na siódmym miejscu największych trucicieli wśród europejskich koncernów energetycznych. Emisje z jej elektrowni w 2016 r. miały spowodować 410 przedwczesnych zgonów czy wygenerowanie 6 tys. przypadków astmy u dzieci. Koszt opieki zdrowotnej – w przeliczeniu na 1 MWh wyprodukowanej energii – w przypadku Enei miał wynieść średnio 54 euro.

Dziewiąty na liście, tym razem prywatny polski koncern energetyczny ZE PAK – jak wyliczył  Sandbag – odpowiada za najwyższy wśród europejskich koncernów koszt opieki zdrowotnej w przeliczeniu na MWh wyprodukowanej energii. W przypadku koncernu kontrolowanego przez miliardera Zygmunta Solorza-Żaka ten koszt w 2016 r. miał wynosić 106 euro/MWh. Tymczasem w przypadku pierwszego na liście największych trucicieli – niemieckiego koncernu RWE – miało to być o ponad połowę mniej – 48 EUR/MWh.

Na miejscu 12. listy przygotowanej przez Sandbag pojawił się Tauron, w przypadku którego koszty opieki zdrowotnej wynikające z emisji miały wynosić 46 euro/MWh. Tauron jako trzeci największy beneficjent pierwszej aukcji na moc zagospodaruje 12 proc. jej budżetu.

W pierwszej trzydziestce listy utworzonej przez Sandbag nie pojawił się czwarty z państwowych koncernów energetycznych, czyli Energa. Na miejscu 21. zostało natomiast sklasyfikowane PGNiG.

Problem mamy jednak nie tylko w Polsce. W czołowej  „dziesiątce” najbardziej trujących koncernów energetycznych nie brakuje firm z Niemiec, czyli kraju, który mimo wielkiego postępu w produkcji energii odnawialnej nadal jest największym „energetycznym” trucicielem w Europie.

W wymienionej w raporcie dziesiątce największych trucicieli są cztery koncerny energetyczne mające swoje elektrownie głównie w Niemczech (RWE, EPH, Uniper i Steag). – To nie przypadek. Niemcy palą więcej węgla niż jakikolwiek inny kraj w Europie i w ostatniej dekadzie zrobiły niewiele, aby zredukować zanieczyszczenie ze swoich elektrowni – komentują eksperci Sandbag.

Dwa najgorsze koncerny – RWE i EPH – palą więcej węgla niż ktokolwiek inny i robią to w gęsto zaludnionych regionach. W dodatku palą węgiel brunatny – najbrudniejszy rodzaj węgla – komentuje Dave Jones z Sandbag.

Tymczasem, jak wynika z wykonanego przez Sandbag modelu przemieszczania się emisji z elektrowni, te pochodzące z niemieckich, ale także czeskich elektrowni, przy odpowiednich warunkach atmosferycznych docierają także nad Polskę (naszym sąsiadom odwdzięczamy się emisjami z naszych elektrowni przy przeciwnym kierunku wiatru).

Oprócz wspomnianych firm, w pierwszej dziesiątce najbardziej trujących koncernów energetycznych w Europie pojawiły się jeszcze – czeski CEZ, hiszpańska Endesa i bułgarski Bulgarian Energy Holding.

Sandbag policzył, że 10 najbardziej trujących koncernów energetycznych w Europie odpowiadało w 2016 r. w sumie za 2/3 emisji z europejskiej energetyki – odpowiadając także w tamtym roku przeciętnie za ok. 7,6 tys. przedwczesnych zgonów, wygenerowanie 3,32 tys. nowych przypadków chronicznego zapalenia oskrzeli czy 137 tys. nowych przypadków astmy u dzieci. Efekt to także niemal 6 tys. wywołanych przypadków hospitalizacji, co dla unijnej gospodarki oznaczało utratę 2 mln dni pracy.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o