Niemcy: rekordowy udział OZE i wyraźny spadek emisji CO2

Niemcy: rekordowy udział OZE i wyraźny spadek emisji CO2
Fot. Belectric

W tym roku Niemcy notują jak na razie duży wzrost udziału energii odnawialnej w krajowym miksie wytwarzania. Dane za cały 2018 r. powinny być równie dobre, ponieważ w końcówce roku wysoki udział energii odnawialnej powinny nakręcić niemieckie wiatraki. Jednak mimo znaczącego udziału OZE w elektroenergetyce Niemcy nie odnoszą podobnych sukcesów w ograniczaniu emisji CO2. Najnowsze dane mówią o wyraźnym spadku emisji, jednak niemieccy eksperci przestrzegają przed zbytnim optymizmem.

Jak wynika z danych federalnego, branżowego stowarzyszenia Bundesverband der Energie- und Wasserwirtschaft (BDEW), w pierwszych trzech kwartałach tego roku udział OZE w niemieckim miksie wytwarzania energii elektrycznej wzrósł do 38 proc., w tym udział energetyki wiatrowej wyniósł 17 proc. (w tym 3 proc. na morzu), udział fotowoltaiki wyniósł 9 proc., energetyki biomasowej 8 proc., a energetyki wodnej 3 proc.

Wynik OZE za pierwsze trzy kwartały 2018 r. jest o 3 pkt proc. lepszy od osiągniętego w analogicznym okresie ubiegłego roku, a w trzech miesiącach br. – w styczniu, kwietniu i maju – ze źródeł odnawialnych Niemcy wyprodukowali nawet 43 proc. energii elektrycznej.

REKLAMA

W tym roku szczególnie wzrosła rok do roku produkcja energii z fotowoltaiki. Niemieckie elektrownie PV w pierwszych trzech kwartałach wytworzyły w sumie 41 TWh energii elektrycznej, czyli o 16 proc. więcej niż w tym samym okresie 2017 r. Niemieckie wiatraki wyprodukowały o 13 proc. więcej, dostarczając 63 TWh.

W sumie w okresie od stycznia do końca września br. energetyka odnawialna w Niemczech wytworzyła 170 TWh energii elektrycznej wobec 155 TWh wyprodukowanych w analogicznym okresie 2017 r.. Nieco więcej, bo 172 TWh wytworzyły niemieckie elektrownie węglowe, natomiast elektrownie gazowe dołożyły 59 TWh.

Taki wzrost produkcji energii odnawialnej przybliża naszych zachodnich sąsiadów do wyznaczonego przez Berlin celu produkcji 65 proc. energii z OZE w roku 2030.

W komentarzu nt. niemieckiego miksu energetycznego za pierwsze trzy kwartały br. BDEW podkreśla, że osiągnięcie poziomu 65 proc. energii z OZE wymaga nie tylko przeprowadzenia dodatkowych aukcji, do których organizacji Berlin zresztą już się zobowiązał, ale także konieczne jest rozbudowanie sieci w celu umożliwienia przesyłu większych ilości energii z północnej części kraju, a także stworzenie warunków dla rozwoju potencjału magazynowania energii.

Ryzyko miliardowych kar

Mimo znaczącego zwiększenia udziału OZE w elektroenergetyce Niemcy nie odnotowali podobnego sukcesu w Energiewende w ciepłownictwie i transporcie. Na wolniejszy niż zakładano spadek emisji CO2 wpłynęła ponadto decyzja o zamykaniu elektrowni jądrowych. Wyłączanie tych zeroemisyjnych źródeł oznacza w Niemczech m.in. wzrost produkcji energii z węgla.

Wiadomo, że Niemcy nie spełnią przyjętego wcześniej celu redukcji emisji CO2 do roku 2020 na poziomie 40 proc. w porównaniu do emisji z roku 1990. Według ostatnich szacunków Berlina powinno zabraknąć im około 8 pkt proc.

REKLAMA

Rząd Angeli Merkel jest też w grupie krajów sprzeciwiających się podwyższeniu unijnego celu redukcji emisji CO2 do roku 2030 z 40 proc. do 45 proc. – mimo, że Niemcy przyjęły już na 2030 rok ambitny cel zwiększenia udziału energii odnawialnej w elektroenergetyce do 65 proc., to nadal nie są pewni, że uda im się tak ograniczyć emisje, aby wyższy, unijny cel nie okazał się dla nich problemem.

Wywiązanie się Niemiec z celów redukcji emisji CO2 to nie tylko kwestia reputacji.

Wzrost produkcji energii odnawialnej cieszy, jednak martwią sektory ciepłownictwa i transportu. Tutaj w końcu musimy zrobić zauważalny progres – komentuje prof. Fritjof Staiss zarządzający niemieckim instytutem ZSW, zauważając, że niewywiązanie się z unijnych celów redukcji emisji CO2 będzie oznaczać dla Niemiec kary liczone w miliardach euro.

Bez wyraźnego postępu w konsumpcji czystej energii w ciepłownictwie i transporcie Niemcom w ograniczeniu emisji CO2 może pomóc spowolnienie gospodarcze, a więc i mniejsze zużycie energii, ale z pewnością nie jest to cel rządu Angeli Merkel.

Dobra koniunktura gospodarcza notowana w ostatnich latach sprawiła, że Niemcy – mimo istotnego zwiększania produkcji energii elektrycznej z OZE – praktycznie nie zmniejszyli swoich emisji.

Nadzieję na wypełnienie celów klimatycznych Niemcom dają dane o emisji CO2 za pierwsze trzy kwartały br. Jak policzyła firma doradcza AG Energiebilanzen, dzięki wyższej produkcji energii odnawialnej i wyższym temperaturom w tym roku Niemcy notują jak na razie najwyższy spadek emisji CO2 od recesji z roku 2009. AG Energiebilanzen zakłada na podstawie dotychczasowych danych, że w całym 2018 roku spadek niemieckich emisji może wynieść około 5 proc.

W pierwszych trzech kwartałach br. wyraźne spadła rok do roku zwłaszcza konsumpcja energii z węgla kamiennego – o 12,8 proc., konsumpcja węgla brunatnego zmalała o 1,9 proc., gazu o 7,2 proc., a ropy o 7,4 proc.

Ostrzegam przed nazywaniem tego trendem. Ostrzegam również przed uwierzeniem, że teraz wykonujemy wielki krok w kierunku realizacji celów na rok 2020. Luka jest zbyt duża, aby dotrzeć do nich na podstawie jednorocznego postępu – komentuje Hans-Joachim Ziesing, ekspert niemieckiego rządu ds. energetyki, wskazując, że tegoroczne czynniki, które obniżyły emisje, mają charakter jednorazowy.

Natomiast cytowany przez niemiecki portal „Clean Energy Wire” Hans Koening z Aurora Energy Research zakłada, że jeśli w przyszłym roku temperatury i popyt na energię wrócą do średniego poziomu, wówczas Niemcy mogą nawet odnotować wzrost emisji CO2.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.