Posłowie powinni poprawić nowelizację ustawy o OZE. Inaczej zapłacą inwestorzy
W Sejmie ma się dzisiaj rozpocząć procedowanie niezwykle istotnej nowelizacji ustawy o OZE. Już wiadomo, że wymaga poprawek. Jeśli nie zostaną wdrożone, ustawa znowu będzie wymagać nowelizowania – jak po każdej z dotychczasowych nowelizacji, które miały poprawić wcześniej wprowadzone przepisy. Za nieuwagę urzędników Ministerstwa Energii, a także posłów, którzy nie przyjrzą się nowym regulacjom, nie wsłuchując w argumenty prawników i przedstawicieli branży, jak zwykle znowu mogą zapłacić inwestorzy.
Dzisiaj sejmowa Komisja ds. Energii i Skarbu Państwa (ESK) ma rozpocząć procedowanie projektu kolejnej nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. Podobnie jak wcześniej, również teraz chodzi głównie o doprecyzowanie wcześniejszych przepisów, aby odblokować inwestycje na krajowym rynku odnawialnych źródeł energii.
Mimo, że ustawa o OZE została przyjęta już ponad 3 lata temu, a prace nad nią rozpoczęły się wiele lat wcześniej, energetyka odnawialna nadal nie ma stabilnego, czytelnego mechanizmu wsparcia, który dałby jej przewidywalną perspektywę rozwoju. Szansą na to jest kolejna nowelizacja ustawy o OZE, którą przygotowało Ministerstwo Energii i która ma przede wszystkim odblokować wdrażanie systemu aukcyjnego – dzięki doprecyzowaniu, zgodnie z unijnymi przepisami, zasad łączenia pomocy inwestycyjnej, np. dotacji z Unii Europejskiej, z pomocą operacyjną uzyskiwaną w postaci gwarantowanej przez państwo na 15 lat ceny za energię, którą inwestor zaoferuje w aukcji.
ME vs URE
Preludium do sejmowych dyskusji nt. najbliższej nowelizacji ustawy o OZE było przeprowadzone pod koniec ubiegłego miesiąca posiedzenie Parlamentarnego Zespołu Górnictwa i Energii, którego tematem była ta nowelizacja i podczas którego propozycje przygotowane przez Ministerstwo Energii mocno skrytykował prezes Urzędu Regulacji Energetyki, czyli instytucji, która musi wziąć na siebie wdrożenie większości przyjmowanych przepisów, odpowiadając m.in. za przeprowadzenie kolejnych, aukcji w nowej, zmodyfikowanej formule.
Podczas tego posiedzenia prezes URE Maciej Bando nie przebierał w słowach, określając najnowsze propozycje legislacyjne Ministerstwa Energii „kolejnym przykładem budowania chaosu”, i oceniał, że „ustawa w tym brzmieniu jest niewykonalna”.
Maciej Bando zaznaczył przy tym, że ME nie konsultowało z URE zapisów najnowszego projektu nowelizacji. – Uwagi zgłoszone w procesie uzgodnień międzyresortowych zostały zaakceptowane, a następnie zniknęły z projektu – stwierdził.
Podczas tego samego spotkania wśród przedstawicieli branży OZE przeważały głosy wzywające do szybkiego przyjęcia przygotowanej przez ME nowelizacji, aby odblokować w ten sposób aukcje i nowe inwestycje.
Pospiech może być jednak zgubny. W pierwotnej wersji ustawy o OZE przyjętej w lutym 2015 r., jak również w jej dotychczasowych nowelizacjach, znajdowały się istotne błędy – czasami identyfikowane jeszcze na etapie przygotowania nowych regulacji, a często dopiero po ich wdrożeniu. Na tej sytuacji tracili inwestorzy.
Tym razem, już podczas ostatniego spotkania w Sejmie, przedstawiciele branży oraz prawnicy wymienili zapisy nowelizacji, które trzeba poprawić, aby uniknąć problemów przy wdrażaniu nowych aukcji i realizowanych na ich podstawie inwestycji.
To choćby zapis w art. 72a dotyczący obliga giełdowego czy wątpliwości związane z rozpoczynaniem naliczania okresu wsparcia w systemie aukcyjnym, które wynikają z art. 79 ust. 3 pkt 4a, a nawet niejasność co do ujęcia wskazanych w ustawie cen jako netto lub brutto.
Zaznaczone podczas tego posiedzenia postulaty branży to m.in. konieczność wydłużenia terminów realizacji projektów – głównie fotowoltaicznych, które wygrały pierwsze aukcje z grudnia 2016 r. i czerwca 2017 r. Dlaczego? Przedłużająca się w ubiegłym roku notyfikacja nowego systemu wsparcia uniemożliwiła inwestorom pozyskanie finansowania i uruchomienie procesu inwestycyjnego.
Tymczasem przyjęcie obecnie procedowanej nowelizacji może jeszcze zwiększyć ryzyko po stronie inwestora w przypadku realizacji nowych projektów z wygraną aukcją. Co więcej, to ryzyko bierze się z najnowszych pomysłów Ministerstwa, do których oceny i skonsultowania wcześniej nie było okazji.
To choćby zaproponowane zmiany we wspomnianym art. 79, które zmieniają sposób naliczania okresu wsparcia i modyfikują zobowiązania inwestora do wyprodukowania określonego wolumenu energii i które mogą czynić jego przedsięwzięcie bardziej ryzykownym i narażonym na kary.
Jak mówi portalowi Gramwzielone.pl przedstawiciel jednej z branż OZE, nowe propozycje ME są dla inwestorów „opresyjne”, a uczestnicy procesu opiniowana tego projektu nie mieli wcześniej możliwości zgłoszenia uwag do poprawek wniesionych w ostatnim etapie.
Są też inne wątpliwości wynikające z nowych pomysłów, niesygnalizowanych wcześniej przez Ministerstwo, które dotyczą innych obszarów niż aukcje. Zapisy nowelizacji mają skutkować np. opodatkowaniem prosumentów podatkiem VAT. Już wiadomo, że bez poprawek w Sejmie, które doprecyzowałyby ten zapis, wprowadzenie VAT-u w rozliczeniach w systemie opustów wprowadzi nowy „chaos”, o którym mówił prezes Bando – w tym przypadku w energetyce prosumenckiej.
Dać pewność inwestorom i bankom
Trzeba liczyć na to, że Ministerstwo Energii wykorzystało ostatnie tygodnie do wsłuchania się w argumenty Urzędu Regulacji Energetyki i przedstawicieli branży. To, czy tak się stało, będziemy mogli ocenić po ilości i jakości zgłoszonych poprawek.
Oprócz samego doprecyzowania zasady łączenia pomocy publicznej, opracowana w Ministerstwie Energii nowelizacja istotnie zmienia też wiele innych reguł w mechanizmie aukcyjnym – a wraz z tymi zmianami pojawia się ryzyko, że nowe zasady okażą się niejasne, albo na przykład niespójne z innymi.
Jeśli takie legislacyjne błędy w ustawie się pojawią, znowu szybko potrzebna będzie kolejna nowelizacja. W międzyczasie stagnacja na krajowym rynku OZE będzie trwać w najlepsze, a ryzyko niewypełnienia przez Polskę celu OZE na 2020 r. i poniesienia w związku z tym wysokich kosztów znowu wzrośnie.
Nawet jeśli po uchwaleniu nowelizacji uda się w końcu przeprowadzić nowe aukcje, inwestorzy, którzy je wygrają, mogą napotkać na barierę w postaci braku dostępu do kapitału, którego – w obliczu zidentyfikowanego ryzyka – nie zdecydują się przyznać banki.
Tymczasem Związek Banków Polskich w swoim stanowisku do projektu nowelizacji ustawy o OZE, które opublikowano pod koniec lutego br., podkreśla, że oprócz przyjęcia przejrzystych zasad nowego systemu, konieczne jest również wyprostowanie zasad, na jakich funkcjonują już zrealizowane inwestycje.
Chodzi o uporządkowanie systemu zielonych certyfikatów poprzez – postulowane przez ZBP – wprowadzenie minimalnego poziomu opłaty zastępczej (maksymalny poziom wprowadziła w ubiegłym roku nowelizacja tzw. Lex Energa), aby w ten sposób zapewnić operatorom elektrowni działających w tym systemie minimalny poziom rentowności, a co za tym idzie – umożliwić im spłatę kredytów, zapłatę podatków czy utrzymanie swoich instalacji w odpowiednim stanie technicznym.
ZBP wskazuje też na konieczność przeprowadzenia aukcji migracyjnych dla elektrowni działających w systemie zielonych certyfikatów przy równoczesnym dostosowywaniu poziomu obowiązku umorzenia certyfikatów, aby ustabilizować „stary” system wsparcia w perspektywie 2-3 lat.
Inwestorzy, którzy działają w tym systemie, znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej na skutek spadku cen zielonych certyfikatów. Ich problemy mogą oznaczać również problemy banków – ze względu na widmo niespłaconych kredytów, a ta sytuacja może odbić się także na podejściu banków do finansowania OZE w nowym systemie rozliczeń.
W tym kontekście problemem staje się też wynikające z tzw. ustawy odległościowej zamieszanie z naliczaniem podatku od elektrowni wiatrowych – a więc dominujących instalacji w polskim miksie OZE.
Co prawda Ministerstwo Energii przygotowując najnowszą nowelizację, zajęło się tym problemem, przywracając wcześniejsze zasady naliczania opodatkowania, jednak postulowana przez ME „retroaktywność” ma dotyczyć tylko okresu od początku 2018 r. i nierozwiązana pozostanie sprawa z podatkami naliczonymi w 2017 r., a co za tym idzie, zainteresowane strony muszą się liczyć z wieloletnimi bataliami o uznanie korzystnych dla siebie rozwiązań.
W zakresie oceny ryzyka dla danej inwestycji w bankach praktykowane jest podejście portfelowe. Oznacza to, że nadmierne straty w danym portfelu radykalnie ograniczają lub wręcz mogą wykluczyć możliwość finansowania nowych projektów. Taki mechanizm mogą odczuć na własnej skórze inwestorzy na polskim rynku OZE szukający finansowania po wygranej aukcji – mimo otrzymania od państwa wieloletniej gwarancji sprzedaży energii po ustalonej cenie, co zapewnia system aukcyjny.
Pora na wyciągnięcie wniosków
Przygotowując kolejną modyfikację systemu aukcyjnego, jego autorzy, bogatsi o kolejne doświadczenia, znowu stają przed szansą przygotowania lepszego i bardziej przewidywalnego systemu wsparcia dla producentów energii odnawialnej.
Zastanawia więc na przykład, dlaczego w ostatnim projekcie nowelizacji pominięto zobowiązanie Ministerstwa Energii do corocznego publikowania planowanych wolumenów w aukcjach na kolejne 3 lata, co pozwoliłoby rynkowi OZE poznać zasady gry i spokojnie planować swoje projekty – tak jak choćby w Niemczech czy we Francji, gdzie z dużym wyprzedzeniem wiadomo, jakich aukcji można się spodziewać i na jakie wolumeny MWh lub MW poszczególne aukcje zostaną ogłoszone.
W rozpoczynającej się dzisiaj sejmowej dyskusji nad nowym projektem nowelizacji ustawy o OZE liczyć się będą nie tylko same poprawki, ale również ich jakość. Przykładem tego, że w obecnej kadencji sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa nie zawsze było z tym dobrze (sami posłowie komisji ESK – z lewa i prawa – dotąd raczej nie przejawiali większego zainteresowania merytoryką procedowanych przepisów dla rynku OZE) jest wprowadzona i przyjęta przez posłów, dotycząca rozliczeń prosumentów zmiana w zakresie tzw. bilansowania międzyfazowego, w przypadku której posłowie co prawda dostrzegli istotny problem, ale najwyraźniej dobrze go nie rozpoznali i w efekcie wdrożyli zapis w ustawie o OZE, który nie tylko nie rozwiązuje dotyczącego prosumentów problemu, ale w ogóle nic nie wnosi. Niestety tym problemem Ministerstwo przy okazji aktualnej nowelizacji ustawy o OZE w ogóle się nie zajęło.
Można tylko mieć nadzieję, że takich poselskich poprawek w obecnie procedowanej nowelizacji ustawy o OZE nie będzie, za to pojawią się wynikające z głębszej analizy, przemyślane propozycje, które przyczynią się do wdrożenia lepszego, bardziej klarownego i stabilnego systemu wsparcia dla producentów energii odnawialnej.
gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.