Rozwój czy impas? O 2017 roku w energetyce
Czy można określić 2017 r. w energetyce jako czas przełomu, czy raczej spisać go na straty? Przyjrzeliśmy się głównym trendom, które w kończącym się roku rządziły tą branżą w Polsce – piszą Bartłomiej Derski i Justyna Piszcztowska z portalu WysokieNapiecie.pl.
Jeden rok w energetyce to jak mgnienie oka. Wystarczy przypomnieć sobie, że przygotowanie jednej inwestycji w blok węglowy trwa 5-7 lat. W ciągu 12 miesięcy trudno oczekiwać zatem wielkiego przełomu.
A jednak można nazwać 2017 rok czasem, w którym widzieliśmy pierwsze sygnały nie rewolucji, ale przynajmniej ewolucji. Nadal kochamy w Polsce węgiel, jednak kochamy go już jakby mniej.
Narracja kierowana do krajowych wyborców wciąż jest ta sama, bo jak można było usłyszeć z ust ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego na przykład na Barbórce w PGG – „Rząd Polski (…) postawił w Brukseli na górnictwo. Powiedzieliśmy, że ten poziom wydobycia węgla, który ma miejsce w tej chwili, zostanie utrzymany do 2050 roku”. Z drugiej strony ten sam minister mówił oficjalnie we wrześniu w Krynicy, że Ostrołęka to ostatnia taka inwestycja węglowa w Polsce.
Wygląda więc, że pogodził się z faktem, że nie da się w nieskończoność bazować na tym paliwie i iść w zaparte w rozmowach z Brukselą. Nie na wszystkich polach widać bardziej konstruktywne podejście. W sprawie ETS Polska do końca grała w „starym” stylu: Czy czeka nas kulawy kompromis w sprawie CO2? Podczas rozmów o pakiecie zimowym poszło już bardziej konstruktywnie: Przełom w sprawie rynku energii w Unii Europejskiej. Również przedstawiciele Komisji Europejskiej chwalą, że rozmowy z polskimi politykami zajmującymi się energetyką są coraz bardziej konstruktywne. Przede wszystkim – są. Nikt nie obraża się trzaskając drzwiami.
Poprawa wyników finansowych
Notowania spółek energetycznych na warszawskiej giełdzie w 2017 r. wzrosły: indeks WIG-Energia jest o prawie 15 proc. wyższy niż przed rokiem. Te, wydawałoby się, solidne wzrosty nie wyglądają jednak już tak imponująco, jeśli porównamy je z innymi danymi z GPW. Indeks szerokiego rynku WIG jest o 22 proc. wyższy niż przed rokiem, a skupiający największe spółki warszawskiego parkietu WIG20 nawet o 25 proc. Jednak, jak sugerują analitycy ankietowani przez „Gazetę Giełdy Parkiet” – akcje spółek energetycznych jeszcze będą drożeć i w 2018 r. dadzą zarobić.
Finansowo cztery największe spółki energetyczne w 2017 r. radziły sobie nieźle. Pełnych danych jeszcze nie mamy, ale są za pierwsze trzy kwartały 2017 r. PGE zamknęła z EBITDA o 28 proc. większą niż przed rokiem, Tauron zwiększył ją trzykrotnie, Enea o 6,5 proc., Energa – 7 proc. Skąd te wzrosty? Energetyka korzysta na fali rozwijającej się gospodarki. Rośnie popyt na energię, przybywa też klientów. Silnikiem napędowym jest regulowany biznes, czyli dystrybucja.
Państwowe koncerny przejmują udziały w rynku
Mijający rok zapisze się w polskiej energetyce także spektakularną konsolidacją sektora wytwórczego. W marcu Enea zakończyła transakcje przejmowania za 1,26 mld zł od francuskiego Engie Elektrowni Połaniec. Z kolei w listopadzie PGE sfinalizowała przejęcie większości polskich aktywów drugiego koncernu znad Sekwany – EDF. Za 4,27 mld zł stała się właścicielem Elektrowni Rybnik na Śląsku, ośmiu elektrociepłowni w największych polskich aglomeracjach, takich jak Trójmiasto, Wrocław oraz Kraków, i blisko 400 km sieci ciepłowniczych.
Nowe moce węglowe
Przybyło również nowych mocy wytwórczych. Poznańska Enea ogłosiła 19 grudnia odpalenie bloku 1000 MW w Elektrowni Kozienice. Przybyły też bloki gazowe Orlenu: Płock i Włocławek. Te trzy inwestycje to ponad 2000 MW nowych w krajowym systemie elektroenergetycznym. To zdecydowanie wspiera bezpieczeństwo dostaw energii. Przy okazji okazało się jednak, że można wyłączyć kilka starych bloków do remontu, vide Kozienice.
Jak wygląd sytuacja w energetyce odnawialnej? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl.
Bartłomiej Derski, Justyna Piszcztowska, WysokieNapiecie.pl