Zielona energia wygrała z atomem?

Zielona energia wygrała z atomem?
foto: Robin Hood Tax, flickr cc-by-2.0

Wygrana Francoisa Hollande’a w wyborach prezydenckich we Francji jest często komentowana w kontekście {więcej}przyszłości energetyki nie tylko we Francji, ale w całej Unii Europejskiej, a europejskie media poświęcone OZE przyjęły wiadomość o wyborze nowego prezydenta Francji z dużym optymizmem. Dlaczego? 

Prezydentura Nicolasa Sarkozego była okresem stagnacji w rozwoju energetyki odnawialnej we Francji. O ile w miarę systematyczny rozwój notował francuski sektor energetyki wiatrowej, w którym coraz intensywniej zaczyna się rozwijać sektor offshore, o tyle stagnacja w rządowej polityce wobec OZE oraz systematyczne cięcia taryf gwarantowanych dały się we znaki energetyce słonecznej. Od końca 2010 roku we Francji zablokowano praktycznie możliwość budowy farm solarnych o mocy powyżej 100 kW, a gwałtowność zmian w ograniczaniu dostępu do sieci energetycznych sprawiła, że wiele dużych projektów farm PV – nawet znajdujących się w końcowym stadium budowy – została niepodłączona do sieci – tak jak w przypadku projektu farmy solarnej wartego 1,5 mln euro w Bretanii, który mimo ukończenia i posiadania niezbędnych pozwoleń nie został uruchomiony, a jego właściciel w proteście prowadził strajk głodowy. 

W efekcie gwałtownych cięć w systemie wsparcia dla PV, według francuskiego stowarzyszenia branży solarnej Enerplan, w ciągu kilku lat pracę we francuskim przemyśle fotowoltaicznym straciło 13 tys. z zatrudnionych wcześniej 25 tysięcy pracowników, a zgodnie z ostatnimi decyzjami rządu Sarkozy’ego rozwój fotowoltaiki we Francji ma zostać odgórnie ograniczony do 500 MW zainstalowanych mocy rocznie. 

REKLAMA
REKLAMA

W ostatnich latach we Francji polityka energetyczna skupiała się przede wszystkim na faworyzowaniu energetyki atomowej, która – jak w żadnym innym kraju – posiadając 63 GW zainstalowanej mocy zdominowała rodzimy sektor energetyczny, odpowiadając za produkcję 3/4 energii elektrycznej wytwarzanej we Francji. 

Tymczasem nowy prezydent Francois Hollande – w przeciwieństwie do faworyzującego atom Sarkozego – zapowieda większe wsparcie dla energetyki zdecentralizowanej, bazującej na wykorzystaniu źródeł odnawialnych, a jednocześnie chce zredukować udział atomu w energetycznym miksie Francji do 50% w roku 2025. Realizacja przedwyborczych obietnic Hollande’a w sprawie energetyki będzie oznaczać, że Francja obieże kierunek do tego, jaki niedawno obrały inne gospodarcze potęgi – Niemcy i Japonia, których rządy po katastrofie w Fokushimie odwróciły się od atomu i postawiły na rozwój energetyki odnawialnej. 

Wygrana Hollande’a to także zmiana układu sił w europejskiej polityce energetycznej, w której Francja – dotychczasowy zwolennik tradycyjnych rozwiązań – może dołączyć do krajów podkreślających potrzebę rozwoju energetyki odnawialnej kosztem technologii węglowych czy jądrowych – co było wcześniej domeną Francji rządzonej przez Nicolasa Sarkozy’ego. Co więcej, wybór Hollande’a może oznaczać, że w unijnych negocjacjach dotyczących polityki energetycznej i klimatycznej ważnego sojusznika w blokowaniu „zielonych” pomysłów unijnej komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard straci polski rząd. Francja obok Wielkiej Brytanii i Polski była bowiem w ostatnich miesiącach jednym z głównych oponentów wobec planów Komisji Europejskiej w zakresie celów dot. redukcji emisji CO2 i polityki energetycznej. 
pp, gramwzielone.pl