G. Wiśniewski: kolejny prezent dla państwowych koncernów

G. Wiśniewski: kolejny prezent dla państwowych koncernów
Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. Fot. MMC Polska

Być może gwiazdkowy prezent w postaci 40 mld zł od wszystkich konsumentów energii dostali nie inwestorzy OZE, wbrew zdrowemu rozsądkowi, tylko koncerny, na które już teraz czeka kolejna transza w postaci 26 mld zł też już zaakceptowanej przez Komisję Europejską pomocy publicznej na rynek mocy. Chcący dalej dociekać, mogą zadać pytanie o to, jakie inne interesy innych grup mogły zostać  poświęcone w Brukseli  przy staraniu się o iluzoryczną dla OZE, ale konkretną dla koncernów pomoc publiczną pisze Grzegorz Wiśniewski.

Informacja z 13 grudnia o tym że Komisja Europejska zatwierdziła polski program wspierania energii ze źródeł odnawialnych o wartości 40 mld PLN stała się przebojem Internetu. W okresie ekstremalnych napięć w relacjach z Polski z Komisją, także w trudnych rozmowach o energii i klimacie, węglu i OZE, w wyszukiwarkach przy haśle „40 mld” ww. informacja podana przez PAP wyskakiwała na pierwszym miejscu wśród paru milionów trafień.

Została odebrana jako jeden z najbardziej hojnych prezentów gwiazdkowych. Rozdzwoniły się telefony uczestników rynku i organizacji społecznych z pytaniami, co się stało że rząd Polski wywalczył taryfy gwarantowane dla polskich przedsiębiorców inwestujących w małe instalacje OZE, skoro zaciekle je wcześniej zwalczał i niedawno wyeliminował z ustawy o OZE.

REKLAMA

Razem z życzenia świątecznymi zaczęły przychodzić pytania (także z zagranicy) jak szybko będą zamawiane kolejne wolumeny w aukcjach na energię z OZE i na jakie źródła. Widać było jak silna jest potrzeba społeczna, aby rząd na święta pojednał się jednocześnie i z UE i z OZE. 

Komunikat PAP nie wyjaśniał co się stało. Opinia publiczna, poza tym, że dostała informację, że instrumenty, jakie kryją się pod 40 miliardami, przyczynić się mają do dalszych postępów w osiąganiu unijnych celów w zakresie energii i klimatu. Nie widzi ani wniosku rządu o zatwierdzenie pomocy ani szczegółów decyzji Komisji. Nie wie też, czy chodzi o notyfikację wsparcia w uchwalonych przepisach czy o tzw. prenotyfikację projektów ustaw i dopiero planowanych nowych instrumentów wsparcia. W takich sytuacjach (olbrzymie kwoty i nadzieje społeczne) łatwo o dezinformację i rozgrywki z wykorzystaniem PR.

W tym przypadku, faktycznie uzgodnionej maksymalnej wielkości pomocy wraz z instrumentu wsparcia, które nie zakłócą rynku, chodzi o projekt Ministerstwa Energii (ME) nowelizacji ustawy o OZE z 16 czerwca 2017 r., który miał być uchwalony najpóźniej we wrześniu, a do tej pory nie stanął nawet na Komitecie Rady Ministrów, bo został poddany prenotyfikacji (tryb nieformalnego i poufnego procedowania), która normalnie nie powinna trwać dłużej niż 2 miesiące.

Projekt nowelizacji ustawy o OZE zawierał informacje o wielkości aukcji, jaka miała odbyć się jeszcze w 2017 roku. ME przewidziało do zakontraktowania w aukcji w 2017 r. – 26 mld zł, w tym 19 mld zł dla nowych źródeł i 7 mld zł dla źródeł istniejących (w ramach tzw. aukcji migracyjnej).

Środki te miały być wydane na produkcję energii w okresie do 15 lat. Roczne wsparcie na energię z nowych OZE miało wynieść ok. 1.3 mld, a ich wkład w produkcje energii z OZE miał wynieść tylko 2,2 TWh/rok, czyli jedynie ok. 10 proc. zobowiązania w zakresie energii elektrycznej z OZE w 2020 roku (trudniej jest  określić planowane roczne wsparcie i ilość energii dla źródeł istniejących w aukcjach migracyjnych, ale to nie wpłynie na realizacją celu OZE).

ME planowało aukcje migracyjne na 2017 r. dla wszystkich źródeł, oprócz energetyki wiatrowej i fotowoltaiki. W przypadku nowych źródeł, ME także nie planowało aukcji dla tych technologii, poza przeprowadzonymi wcześniej udanymi aukcjami testowymi dla fotowoltaiki o mocach do 1 MW. Aukcje miały być też przeprowadzone na podstawie rozporządzeń w latach 2018, 2019 i 2020 roku, wiedząc, że te kolejne mało wniosą w realizację celów '2020. Jak widać, zaakceptowana przez Komisję kwota 40 mld zł wsparcia, przy jej rozłożeniu na 15 lat i na kilka aukcji, nie jest wygórowana także w sensie zamawianego wolumenu energii, tym bardziej że ME wyklucza ze wsparcia technologie dające najtańszą energię, wymagające najniższej dopłaty.

REKLAMA

W projekcie ustawy poddanej procedurze prenotyfikacji była też propozycji wprowadzenia taryf gwarantowanych (FiT) dla małych istniejących i nowych źródeł OZE o mocach do 500 kW. 

Propozycja ta miała dwa mankamenty: też nie uwzględniała źródeł wiatrowych i fotowoltaicznych, a wysokość stawki FiT dla pozostałych technologii w całym zakresie mocy była taka sama i równała się 80 proc. ceny referencyjnej w systemie aukcyjnym dla źródeł o mocy do 1 MW.

Pojawiają się tu dwa problemy (więcej na blogu, wpisy lipcowe): a) dyskryminacji mniejszych instalacji (mikrogeneracji) w dostępie do systemu wsparcia, b) nieadekwatności metody ustalania wysokości taryfy FiT, które jednak nie są przeszkodą w notyfikacji, bo Komisja w trybie badania zasadności proponowanej przez dany kraj pomocy publicznej dopuszcza wykluczanie technologii i nie bada czy wsparcie nie jest za niskie.

To rząd, a nie Komisja, ma wiedzieć czy proponowany instrument jest adekwatny do wyzwań. W zupełnie innym trybie Komisja sprawdza, czy dzięki wszystkim instrumentom kraj wypełnił zobowiązania (tu – osiągnął cele na 2020 rok) i jeżeli nie, to wtedy wymierzana jest kara.

Zaproponowane tak wybiórczo i nieadekwatne (zaniżone) taryfy FiT dla nowych małych źródeł OZE i najmniejszych inwestorów są całkowicie niezrozumiałe w kontekście polityki obecnego rządu. Nie chodzi tylko o to, że będzie brakować energii do wypełnienia celu ‘2020, a małe instalacje buduje się stosunkowo szybko i mogłyby sporo wnieść.

Na wiosnę br. autor niniejszego artykułu przedstawił na forum Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP pakiet m.in. pro-społecznych i pro-prosumenckich zmian w ustawie o OZE (synteza propozycji na stronie IEO), które – wypełniając zobowiązania prosumenckie z programu wyborczego PiS – mogły się stać szybką inicjatywą legislacyjną Prezydenta RP. Wówczas ME opowiadało się za powstrzymaniem szybkiej nowelizacji i argumentowało to tym, że samo chce powrócić do taryf gwarantowanych – wówczas jednak nie mówiono, że tak wybiórczo (zakres mocy, technologie), przy tak poważnym opóźnieniu oraz przy tak poważnym wypaczeniu samej idei tych taryf (nieopłacalność instrumentu dla nowych inwestorów).

Całokształt działań legislacyjnych w zakresie OZE świadczy o słabości państwa. „Spec” ustawa o OZE, która miała być uchwalona w 2010 roku, aby wdrożyć zobowiązanie na 2020 rok, nie działa nawet pod koniec 2017 roku, czyli w dwa lata przed okresem, kiedy cały park wytwórczy OZE powinien pracować z pełną mocą, aby w całym rozliczeniowym 2020 roku dostarczy wymagane wolumeny energii z OZE. Dopuszczalne cykle inwestycyjne w systemie aukcyjnym to 2-4 lata od daty wygrania aukcji. Oznacza to, że  systemem aukcyjnym i właśnie uzgodnioną z Komisją pomocą publiczna nie damy rady wypełnić nawet tej części celu, która dotyczy energii elektrycznej z OZE.

Dalszy fragment wpisu na blogu „Odnawialny”.

Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej