ME: zyskają mali przedsiębiorcy, bo to nie oni uczestniczą w obrocie pozagiełdowym
Do przygotowanego przez PiS projektu zmian w kluczowych regulacjach dla właścicieli instalacji OZE, działających w systemie zielonych certyfikatów, podczas wczorajszego drugiego czytania zgłoszono tylko kilka poprawek. Wszystkie zostały odrzucone głosami posłów PiS, po negatywnym zaopiniowaniu ich przez Ministerstwo Energii.
Wniesiony do Sejmu przez Prawo i Sprawiedliwość projekt nowelizacji ustawy o OZE zakłada fundamentalną zmianę zasad funkcjonowania rynku zielonych certyfikatów i diametralnie zmieni zasady gry dla operatorów większości elektrowni OZE w Polsce. Zmiany dotkną właścicieli instalacji o mocy około 6 GW, którzy i tak znajdują się w trudnej sytuacji na skutek drastycznego spadku cen zielonych certyfikatów, a procedowana nowelizacja może tą sytuację jeszcze pogorszyć.
Tymczasem przygotowany przez PiS projekt jest procedowany w Sejmie w ekspresowym tempie, bez udziału przedstawicieli branży OZE. Projekt nowych rozwiązań został upubliczniony – poprzez publikację na stronach sejmowych – zaledwie kilka dni temu. Przedwczoraj został przyjęty przez sejmową komisję ds. energii w I czytaniu, a wczoraj późnym wieczorem posłowie PiS odrzucili zgłoszone do niego w drugim czytaniu poprawki, które w większości zakładały wprowadzenie minimalnych poziomów wartości opłaty zastępczej.
Kukiz15 zaproponował poprawkę ustanawiającą minimalną wartość opłaty zastępczej na poziomie 130 zł/MWh, natomiast Nowoczesna postulowała, aby wpisany do projektu PiS mechanizm powiązania wartości opłaty zastępczej z ceną certyfikatów działał, gdy cena certyfikatów przekroczy 200 zł/MWh (obecnie kosztują mniej niż 30 zł/MWh). Poseł klubu Wolni i Solidarni Ireneusz Zyska zgłosił z kolei poprawkę proponującą wprowadzenie dolnej granicy wartości opłaty zastępczej na poziomie 150 zł/MWh.
Podczas odbywającego się na posiedzeniu plenarnym drugiego czytania projektu nowelizacji ustawy o OZE posłowie opozycji pytali m.in. o to, jak proponowana przez PiS regulacja ma wpłynąć na zmniejszenie nadpodaży zielonych certyfikatów i zwiększenie ich ceny, o czym przekonywali podczas I czytania formalni autorzy projektu, a także przedstawiciele Ministerstwa Energii.
Próbę odpowiedzi na to pytanie podczas drugiego czytania na posiedzeniu plenarnym Sejmu podjął wiceminister energii Andrzej Piotrowski, który jednocześnie zapewnił, że procedowana nowelizacja nie daje podstaw do zaskarżania działań mogących być jej konsekwencją przez poszkodowanych inwestorów z branży OZE.
– Ta propozycja dotyczy szybkiej reakcji na zjawiska, które się dzieją. Jest nastawiona na wprowadzenie mechanizmów o wiele bardziej uwzględniających rynek niż do tej pory, więc może okazać się dla wielu małych przedsiębiorców, a może i większych, rodzajem może nie ratunku, ale może ulgi, zanim będą mogli przejść w aukcjach na inny system, który zapewni im stabilność dalszego działania – mówił wiceminister energii.
– Po pierwsze pojawi się jakaś zauważalna ilość pieniędzy, która do tej pory była w obrocie pozasesyjnym. Jeżeli zwiększy się podaż pieniądza kierowana na określony element, jeżeli równocześnie, bez zwiększania obciążeń dla odbiorców, będzie można zwiększyć zobowiązania podmiotów do skupu certyfikatów, to osiągniemy ten rezultat, o który wszystkim chodzi. Nie obciążymy obywateli, a poprawimy los drobnych przedsiębiorców – zapewnił przedstawiciel ME.
Jak wyjaśnił, zyskać mają mali przedsiębiorcy „ponieważ to nie oni uczestniczą w obrocie pozagiełdowym”.
Po przyjęciu procedowanej nowelizacji firmy zobowiązane do realizacji obowiązku OZE, a więc generujące popyt na certyfikaty – nawet jeśli zyskają możliwość rozwiązania umów długoterminowych i odejścia od pozagiełdowego zakupu certyfikatów i przejścia na handel na giełdzie – zyskają jednocześnie okazję do uiszczania obowiązku OZE w drugi z możliwych sposobów, czyli poprzez opłatę zastępczą – dużo niższym kosztem niż obecnie – bliskim rynkowej cenie certyfikatów, co niekoniecznie może przełożyć się na wzrost popytu na certyfikaty oferowane na TGE przez mniejszych wytwórców, a nawet jeśli pojawi się odpowiedni popyt, potencjalny wzrost ceny certyfikatów może wówczas zablokować wpisana do projektu PiS zasada wysokości 125 proc. wartości opłaty zastępczej.
red. gramwzielone.pl