G. Wiśniewski o nowelizacji ustawy o OZE: brak podejścia systemowego

G. Wiśniewski o nowelizacji ustawy o OZE: brak podejścia systemowego
Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. Fot. MMC Polska

– Jeżeli zapowiedzi legislacyjne Ministerstwa Energii miałyby zostać zrealizowane, Polska stałaby się krajem, gdzie w OZE funkcjonują jednocześnie wszystkie możliwe i znane na świecie systemy wparcia: zielone certyfikaty, aukcje, FiT, FiP, net metering  oraz takie, których na świecie nikt nie zna – opusty dla prosumentów, a ponadto jeszcze różne systemy wsparcia inwestycyjnego i podatkowego.(…) Kwestie uspołecznienia energetyki od strony legislacyjnej rozwijane są w dwóch koncepcjach: klastry i spółdzielnie, zapowiedziane jest też wspieranie hybryd i sprzedaży bezpośredniej, ale niestety w praktyce żadna z nich nie działa pisze Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu  Górnictwa i Energii przedstawiciele Ministerstwa Energii (ME) zaprezentowali założenia do nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii (uOZE) i innych związanych ustaw. 

Nowelizacja wynika zasadniczo z zastrzeżeń KE do ustawy o OZE – ponoć w znacznej części do wersji ustawy z 2015 roku, a w części do nowelizacji z czerwca 2016 roku – i ustawy o realizacji inwestycji wiatrowych z maja 2016 roku. Na plus należy zapisać to, że ME wyszło z inicjatywą konsultacji już samych założeń do projektu nowelizacji, czyli znacznie wcześniej niż było to dotychczas praktykowane, a ponadto nawet założenia konsultowane były z częścią środowisk OZE.

REKLAMA

ME nie przedstawiło jednak informacji, które obecne propozycje wynikają z procesu notyfikacji ustawy o OZE, a które są własnymi pomysłami poprawek Ministerstwa do przepisów z czerwca 2016 r. Nie wyjaśniło też, czy własne autopoprawki usuwają ewidentne błędy czy też są nowymi rozwiązaniami, które mają oparcie w postulatach branżowych oraz wynikają z doświadczeń z wdrażania ustawy o OZE w dotychczasowej formie. Nie podano też, jakie są oczekiwania odnośnie ich wpływu na rozwój OZE tak, aby zrealizować polskie, zagrożone cele w zakresie OZE w 2020 roku lub uzyskać inne korzyści.

Nie wiadomo też, czy odejście do opodatkowania całości elektrowni wiatrowych jest wynikiem niekorzystnego dla rządu procedowania skargi inwestorów wiatrowych w Trybunale UE, czy też podyktowane chęcią wznowienia rozwoju inwestycji w tym zakresie lub poczynionych uzgodnień z branżą wiatrową lub z sektorem bankowym obciążanym zagrożonymi kredytami. 

W sytuacji, gdy nieznane są wielorakie powody i cele nowelizacji, przedstawione propozycje sprawiają wrażenie chaotycznych, niespójnych, nieprzemyślanych i niestety mało wiarygodnych – choćby z powodu konieczności ich notyfikacji i dalszych uzgodnień międzyresortowych oraz jeszcze nie rozwiązanych kwestii prawnych. 

W zaprezentowanych założeniach trudno doszukać się jakiegokolwiek podejścia systemowego. Z jednej strony są propozycje zmian technicznych w istniejącym prawie, a z drugiej wręcz rewolucyjne modyfikacje obecnego systemu, takie jak nowe koszyki technologiczne w systemie aukcyjnym czy wprowadzenie taryf FiT dla źródeł do 500 kW oraz taryf FiP – dopłaty do cen rynkowych energii – do 1 MW.

Przy tym proponowane wysokości stawek FiT – 80 proc. ceny referencyjnej dla dużych źródeł, które są tańsze niż małe – sprawiają wrażenie oderwanych od realnych kosztów, a interesująco brzmiąca propozycja FiP wydaje się wysoce niedopracowana. Ponadto ME zapowiada do końca roku kolejną ustawę o energetyce rozproszonej, która ma też wspierać rozwój rozproszonych OZE.

REKLAMA

Pomimo pełnego poparcia rządu dla autokonsumpcji, można odnieść wrażenie, że proponuje się instrumenty zachęcające do sprzedaży energii do sieci – FiT, FiP, aukcje – a eliminuje się instrumenty ekonomiczne, które wspierają autokonsumpcję (zielone certyfikaty).

Jednocześnie pomimo tak szeroko zakrojonej nowelizacji, nie rozwiązuje ona kluczowych problemów, jakie przyniosły dotychczasowe regulacje – nieopłacalność inwestycji prosumenckich realizowanych przez obywateli – ew. zmiany przepisów krzywdzących obywateli zostały odłożone ad acta – oraz straty, jakie niesie drastyczny spadek cen zielonych certyfikatów dla obecnych wytwórców i sektora bankowego.

Jeżeli zapowiedzi legislacyjne ME miałyby zostać zrealizowane, Polska stałaby się krajem, gdzie w OZE funkcjonują jednocześnie wszystkie możliwe i znane na świecie systemy wparcia – zielone certyfikaty, aukcje, FiT, FiP, net metering oraz takie, których na świecie nikt nie zna – opusty dla prosumentów, a ponadto jeszcze różne systemy wsparcia inwestycyjnego i podatkowego.

Dodatkowo rozwój OZE do wytwarzania energii elektrycznej będą wspierać bezpośrednio co najmniej dwie ustawy wspierające OZE, w tym jedna dedykowana, a druga wspierająca funkcjonowanie OZE na lokalnych rynkach energii, a ponadto – w obszarze zielonego transportu – dwie kolejne ustawy o biopaliwach i elektromobilności.  

Kwestie uspołecznienia energetyki od strony legislacyjnej rozwijane są w dwóch koncepcjach – klastry i spółdzielnie oraz zapowiedziane jest też wspieranie hybryd i sprzedaży bezpośredniej, ale niestety w praktyce żadna z nich nie działa. 

Widać, że zasada „jednego okienka” („one stop shop”) i ułatwień dla działalności gospodarczej wydaje się nie mieć zastosowania w sektorze energetycznym i stan ten może się jeszcze pogorszyć. Co więcej, za jedną propozycją nowelizacji idzie od razu zapowiedź kolejnych zmian, co utrudnia lub opóźnia podejmowanie decyzji inwestycyjnych. Stabilność i przejrzystość prawa w zakresie OZE jest od kilkunastu lat postulatem środowisk związanych z rynkiem OZE, niestety nie zanosi się na to, aby tym razem miał on być spełniony

Dalszy fragment wpisu na blogu „Odnawialny”. 

Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej