Ministerstwo Energii szykuje nowelizację ustawy o OZE. Jakich zmian oczekuje branża?

Ministerstwo Energii szykuje nowelizację ustawy o OZE. Jakich zmian oczekuje branża?
Fot. Kancelaria Sejmu RP

Jutro Ministerstwo Energii ma zaprezentować w Sejmie założenia zapowiadanej od zeszłego roku, kolejnej nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. Jakie regulacje chciałaby w niej zobaczyć branża OZE?

Resort energii zapowiadał kolejną nowelizację ustawy o OZE już przy okazji forsowania poprzedniej, która ostatecznie została uchwalona przez Sejm w dniu 22 czerwca 2016 r., a weszła w życie już kilka dni później, 1 lipca, gruntownie zmieniając zasady wsparcia dla producentów zielonej energii w małych, prosumenckich mikroinstalacjach OZE jak i znacznie modyfikując założenia systemu aukcyjnego.

Mimo zapowiedzi kolejnej nowelizacji i informacji, że jej projekt zostanie zaprezentowany na przełomie 2016 i 2017 r., które wówczas słyszeliśmy, ME nadal nie pokazało projektu nowych regulacji dla rynku OZE. Niewykluczone, że stanie się to niebawem.

REKLAMA

Andrzej Kaźmierski, dyrektor departamentu OZE w Ministerstwie Energii, ma jutro omówić założenia projektu nowelizacji ustawy o OZE podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu Górnictwa i Energii.

Wcześniej ME zapowiedziało, że w kolejnej nowelizacji ustawy o OZE możemy spodziewać się już nie tak rewolucyjnych, ale istotnych zmian w systemie wsparcia producentów zielonej energii. Segment prosumencki może spodziewać się zwiększenia maksymalnej mocy mikroinstalacji OZE z 40 kWe do 50 kWe, a ponadto prosumenckim systemem rozliczeń w postaci tzw. opustów mają zostać objęci przedsiębiorcy, którzy na razie nadal korzystają z rozliczeń w systemie sprzedaży niewykorzystanych nadwyżek energii po cenie energii równej średniej cenie hurtowej z wcześniejszego kwartału.

Ponadto zwiększeniu z 200 kWe do 500 kWe ma ulec maksymalny próg grupy tzw. małych instalacji OZE, a dla instalacji biogazowych i wodnych o mocy do 500 kWe resort energii chce wprowadzić nowy mechanizm rozliczeń w postaci taryf gwarantowanych. Jeśli tak się stanie, inwestorzy posiadający takie projekty nie będą musieli czekać na aukcje i konkurować o wsparcie w postaci stałej, gwarantowanej ceny energii. 

Jakich zmian w ustawie o OZE, do których wprowadzenia okazją może być najbliższa nowelizacja, oczekuje branża odnawialnych źródeł energii?

Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, wśród postulowanych zmian w prawie dla odnawialnych źródeł energii wymienia wprowadzenie taryf gwarantowanych (FiT) dla najmniejszych mikroinstalacji o mocy do 5 kW we wszystkich technologiach OZE, „skalkulowanych dokładnie dla tego segmentu  mocy na przykładzie referencyjnej instalacji fotowoltaicznej przy stopie zwrotu nakładów nie niższej niż 3,5 proc.”.

Drugi z postulatów Instytutu Energetyki Odnawialnej to wprowadzenie – pod warunkiem jednoczesnego wprowadzenia FiT – „sprzedaży bezpośredniej”, czyli mechanizmu rozliczeń zakładającego dzielenie się nadwyżkami energii z sąsiadami w ramach „sąsiedzkich wspólnot energetycznych” oraz tworzenia lokalnych, samobilansujących się mikrosieci, łącznie ze zobowiązaniem operatorów sieci do montażu opomiarowania, monitorowania i  rozliczania energii.

IEO postuluje wprowadzenie  dodatkowego wsparcia w postaci bonusów dla tych wytwórców energii z małych OZE, którzy dostarczają energię najemcom mieszkań, przy czym wyższa wysokość bonusów obowiązywałaby dla najemców korzystających z pomocy społecznej.

Grzegorz Wiśniewski wskazuje ponadto na umożliwienie dalszego korzystania przez nowych inwestorów z zielonych certyfikatów, przyznawanych na energię z małych instalacji o mocy do 500 kW wraz z określeniem minimalnej ceny ich wykupu. Proponuje, aby z tej ostatniej możliwości skorzystali także inwestorzy, którzy zbudowali swoje instalacje OZE po 2010 roku. – Są to przedsiębiorcy, którzy uwierzyli w deklaracje rządowe zawarte w Krajowym Planie Działań (KPD) na rzecz OZE, a obecnie nie są w stanie przychodami ze sprzedaży certyfikatów pokrywać bieżących kosztów ich funkcjonowania, w tym spłaty rat od zaciągniętych kredytów bankowych – komentuje Grzegorz Wiśniewski.

Prezes IEO wskazuje również na konieczność prawnego zapewnienia dostępu do danych planistycznych oraz danych o możliwościach systemu energetycznego w zakresie integracji z nim małych źródeł energii, a także poprawienia dostępu do informacji dotyczącej możliwości przyłączenia mikroinstalacji i małych instalacji OZE do sieci najniższych napięć w poszczególnych węzłach sieci średniego i niskiego napięcia.

Postulowany przez IEO obowiązek wykonywania przez operatorów sieci (OSD) studium przyłączeniowego miałby pozwolić też na identyfikację niezbędnych inwestycji w infrastrukturę sieciową niskiego napięcia, umożliwiających zwiększenie wykorzystania potencjału mikroźródeł OZE.

Instytut Energetyki Odnawialnej na przełomie roku przygotował „życzenia noworoczne” na nowy rok 2017. Już wtedy, po noweli zmian w ustawie o OZE  z czerwca 2016 roku wskazywaliśmy, że w energetyce odnawialnej nie potrzebujemy rewolucji – potrzebujemy „normalności” i stabilizacji. Postulowaliśmy i w dalszym ciągu uważamy, że potrzebne jest mądre i stabilne prawo w polskiej polityce energetycznej oraz większa troska o korzyści dla słabszych ekonomicznie grup społecznych i szersze włączenie inicjatyw lokalnych. Kluczowe są zarówno rozwój mikrogeneracji jak i prawna ochrona ekonomiczna najmniejszych inwestorów – czego nie da się osiągnąć bez taryf gwarantowanych – oraz uspołecznienie procesów inwestycyjnych – komentuje Grzegorz Wiśniewski.

PIGEOR: priotytetem ratunek dla istniejących instalacji

Beata Wiszniewska, dyrektor generalny Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej (PIGEOR), jako priorytet wśród postulowanych zmian wymienia te dotyczące istniejących instalacji OZE.

System zielonych certyfikatów, który wedle deklaracji kolejnych rządów miał zapewniać stabilne wsparcie dla przedsiębiorców inwestujących w odnawialne źródła energii, nie gwarantuje pokrycia kosztów kredytów, a czasami nawet spłaty odsetek. Przywrócenie równowagi w systemie jest w kompetencjach i w zasięgu rządu i parlamentu w postaci utrzymania przyjętej w ustawie wysokości obowiązku umarzania w wysokości 20 proc. Takie działanie pozwoliłoby przynajmniej na redukcję części nadmiaru świadectw pochodzenia na rynku, a tym samym w perspektywie średnioterminowej doprowadziłoby do przywrócenia równowagi podażowo-popytowej, poprawiając kondycję finansową producentów – komentuje Beata Wiszniewska.

PIGEOR postuluje, aby umożliwić znaczącej części instalacji przejście do systemu aukcyjnego, co zmniejszyłoby liczbę instalacji uzyskujących zielone certyfikaty, a także utrzymanie obowiązku zakupu energii z instalacji OZE o mocy powyżej 500 kW po stałej cenie określonej przez URE, przynajmniej dla istniejących instalacji.

Ma to znaczenie w szczególności dla mniejszych inwestorów, którzy mają dużo słabszą pozycję w negocjacjach umów sprzedaży i którzy już w tej chwili spotykają się z propozycjami znacznie zaniżonych cen zakupu produkowanej energii. Należy pamiętać, że przedsiębiorcy zainwestowali zakładając, że warunki prowadzenia działalności pozostaną stabilne, a ich prawa nabyte będą respektowane. Obecnie rentowność przedsięwzięć jest praktycznie żadna ze względu na upadek systemu zielonych certyfikatów, a nowe warunki sprzedaży energii jeszcze ją pogorszą. Naruszanie takich założeń stabilności warunków funkcjonowania obniża zaufanie inwestorów do instytucji państwa i wzbudza niechęć do dalszego inwestowania w obszary rynku regulowanego, takie jak energetyka – tłumaczy Beata Wiszniewska.

Ostatni postulat, na który w wypowiedzi dla portalu Gramwzielone.pl wskazuje Beata Wiszniewska, to uwzględnienie pomocy publicznej w cenie sprzedaży energii elektrycznej na aukcji. – Obecnie wielkość pomocy publicznej otrzymanej poza systemem aukcyjnym znajduje się poza oferowaną ceną, co promuje projekty wytwórców, którzy otrzymali wsparcie i już są w uprzywilejowanej pozycji. Zrównanie warunków przystępowania do aukcji pozwoliłoby na wybór najbardziej efektywnych ekonomicznie przedsięwzięć – informuje przedstawicielka PIGEOR.

Natomiast wśród zmian, które objęłyby nowe projekty OZE, Beata Wiszniewska oczekuje przede wszystkim rozwiązań dotyczących klastrów energii, które – jak zauważa – mają się stać bazą dla dalszego rozwoju energetyki odnawialnej.

Chciałabym jednak podkreślić, że w związku z brakiem interwencji rządowej w systemie zielonych certyfikatów przedsiębiorcy są raczej sceptycznie nastawieni do inwestowania w nowe przedsięwzięcia energetyczne – komentuje dyrektor generalny PIGEOR.

Wiatraki pozostawione same sobie?

Zdecydowanie najwięcej na regulacjach wprowadzonych przez władze wybrane po jesiennych wyborach z 2015 r. stracił w branży OZE sektor wiatrowy, który wcześniej notował szybki rozwój skutkujący uruchomieniem wiatraków o mocy niemal 6 GW. Po wprowadzeniu ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych w połowie 2016 r., która zablokowała rozwój nowych projektów wiatrowych, oraz po niekorzystnych dla „wiatrówki” modyfikacjach systemu aukcyjnego, deweloperzy projektów wiatrowych nie realizują nowych inwestycji. Dodatkowo w operatorów już działających instalacji wiatrowych uderza drastyczny spadek cen zielonych certyfikatów oraz wyższy podatek od nieruchomości.

Czego spodziewałaby się branża wiatrowa po najbliższej nowelizacji ustawy o OZE?

Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, wylicza trzy obszary, które zdaniem PSEW wymagają najpilniejszych zmian. Pierwszy to zmiany w systemie zielonych certyfikatów pozwalające na zredukowanie „w przewidywalnym terminie obecnej, największej w historii, nadpodaży zielonych certyfikatów”.

REKLAMA

Ceny tych świadectw pochodzenia są poniżej 30 zł. Oznacza to, że cena certyfikatów nie jest nawet w stanie zrekompensować poniesionych kosztów wynikających z kilkukrotnej podwyżki podatku od nieruchomości obejmującego części techniczne elektrowni wiatrowych, którą wprowadziła ustawa odległościowa. Inwestorzy i właściciele instalacji nie tylko więc nie zarabiają, ale nawet muszą do produkcji energii dokładać – komentuje Janusz Gajowiecki.

Druga kwestia, która wymaga uwzględnienia w nowelizacji ustawy o OZE, to zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej umożliwienie wszystkim wytwórcom energii odnawialnej pozostającym w systemie zielonych certyfikatów migracji do systemu aukcyjnego. Tutaj zdaniem PSEW konieczne są rozwiązania na poziomie ustawy, a nie – jak obecnie – rozporządzeń „z których nie wynikają plany rządu na kolejne lata”.

Trzeci postulat PSEW to wprowadzenie zapisów gwarantujących przewidywalność systemu wsparcia poprzez przyjęcie określonych ram czasowych, przewidywanych mocy oraz budżetu danego systemu wsparcia z co najmniej 3-letnim wyprzedzeniem. – Niezbędne jest również wprowadzenie mechanizmu, w ramach którego niewykorzystany wolumen przeznaczony dla danego koszyka technologicznego przechodziłby automatycznie do kolejnego koszyka, tak by cała przewidziana na aukcję ilość energii elektrycznej została wykorzystana – zaznacza Janusz Gajowiecki w wypowiedzi dla portalu Gramwzielone.pl.

Ofiarą obecnej sytuacji na rynku zielonych certyfikatów i braku reakcji na nią ze strony rządu są zwłaszcza właściciele małych wiatraków.

Kamil Szydłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Małej Energetyki Wiatrowej, które reprezentuje głównie mniejszych inwestorów, komentuje, że kluczową kwestią dla małych i średnich przedsiębiorstw z branży wiatrowej jest potrzeba zmiany art. 42 ustawy o OZE, który – zgodnie z obecnym brzmieniem, wprowadzonym do tej ustawy przez nowelizację z czerwca 2016 r. – znosi od 2018 r. gwarancję sprzedaży energii z instalacji OZE o mocy większej lub równej 500 kW.

Sytuacja na rynku pokazuje, że duże koncerny starają się wykorzystać naszą słabszą pozycję i oferują pojedynczym inwestorom niekorzystne warunki sprzedaży na trudnym do zaakceptowania poziomie. Podwyższenie progu odkupu gwarantowanego lub usunięcie z ustawy limitu mocowego pozwoliłoby małym wytwórcom lepiej prognozować wpływy i uniknąć nierównej konkurencji z większymi od siebie graczami – komentuje Kamil Szydłowski. 

Przedstawiciel SMEW dodaje, że zapowiadane prze ME zmiany, które dotyczą podniesienia progów mocowych dla mikro- i małych instalacji, nie będą mieć większego znaczenia dla działających na rynku OZE małych i średnich przedsiębiorstw posiadających instalacje o mocy zbliżonej do 1 MW czy 2 MW.

Małe elektrownie wodne z szansą na taryfy gwarantowane

O ile trudno spodziewać się wprowadzenia w najbliższej nowelizacji ustawy o OZE korzystnych regulacji dla energetyki wiatrowej, w obliczu prezentowanej przez Ministerstwo Energii niechęci do tego sektora, na korzystne zmiany mogą liczyć biogazownicy oraz właściciele elektrowni wodnych o mocy do 500 kW, których może objąć system taryf gwarantowanych.

Ewa Malicka, prezeska Towarzystwa Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych, wskazuje na regulacje likwidujące problemy, z którymi boryka się mała hydroenergetyka.  

W naszej opinii do najpoważniejszych problemów branży małych elektrowni wodnych należy obecnie brak rentowności zrealizowanych dotychczas inwestycji w systemie zielonych certyfikatów. Brak ochrony zrealizowanych przedsięwzięć i przeszkody, które ujawniły się w aukcjach przeprowadzonych w grudniu 2016 roku, spowodowały całkowity paraliż branży. Trudności w aukcji dla MEW polegały nie tylko na braku możliwości zalogowania się do Platformy Aukcyjnej, ale przede wszystkim na braku odpowiedniego koszyka aukcyjnego, w którym elektrownie wodne mogłyby startować, dyskryminacji cenowej migrujących instalacji ze względu na wadliwe zapisy ustawy o OZE dotyczące pomocy publicznej oraz trudności w dopełnieniu skomplikowanych procedur w systemie aukcyjnym przez niewielkich wytwórców – komentuje Ewa Malicka.

Prezeska TRMEW odpowiada, że rozwiązaniem tych problemów może być zgłaszany już wcześniej postulat wprowadzenia osobnego koszyka aukcyjnego dla hydroenergetyki, zmiany zapisów dotyczących treści jednego z oświadczeń o uzyskanej pomocy publicznej, a także wprowadzenie taryf gwarantowanych dla instalacji o mocy poniżej 500 kW i taryf tzw. feed-in premium dla instalacji o mocy poniżej 1 MW. Ten drugi system zakłada sprzedaż energii na rynku i wyrównanie wytwórcy energii różnicy do poziomu taryfy gwarantowanej.

To rozwiązanie jest stosowane w wielu krajach i jest zgodne z przepisami unijnymi. Uzasadniając ten postulat, podkreślamy fakt, że w przeciwieństwie do dużych inwestorów, doświadczonych w udziale w procesach przetargowych i dysponujących odpowiednim zapleczem doradczo-prawnym, mali wytwórcy nie są w stanie pokryć kosztów obsługi, niezbędnej do efektywnego i bezpiecznego korzystania z systemu aukcyjnego. W przypadku popełnienia przez wytwórcę błędów sankcje i kary są dla małych przedsiębiorców niewspółmiernie dotkliwe w stosunku do skali prowadzonej przez nich działalności – komentuje prezeska TRMEW.

W zakresie mechanizmu aukcyjnego Ewa Malicka wymienia również konieczność dostosowania tempa realizacji inwestycji do terminu ogłaszanych aukcji. Jak wskazuje, jest to utrudnienie szczególnie istotne w branży hydroenergetycznej, w przypadku której czas uzyskiwania niezbędnych pozwoleń administracyjnych jest bardzo trudny do przewidzenia. – Wszystkie te kwestie objawiły się z wielką mocą podczas przeprowadzonych aukcji. A skoro były to aukcje „pilotażowe”, to chyba należy wyciągnąć z nich wnioski, czyli przeanalizować ujawnione w nich bariery i je wyeliminować – zaznacza przedstawicielka sektora małych elektrowni wodnych.

PTPV: system prosty, stabilny i opłacalny dla inwestora

Wprowadzenia taryf gwarantowanych, z mechanizmem premiującym wykorzystanie energii na potrzeby własne, oczekuje również dr Stanisław Pietruszko, prezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki (PTPV).

Taryfy gwarantowane to warunek rozwoju energetyki w naszym kraju w segmencie prosumenckim i komercyjnym do 200 kW . Inne systemy, takie jak net-metering czy aukcje, sprawdzą się momencie, gdy rynek fotowoltaiczny będzie już dobrze rozwinięty. Ważne, aby wspieranie rozwoju zielonej energii wspomagało jednocześnie innowacje, polski przemysł wytwórczy oraz generowało miejsca pracy w sektorze usług. Ogromną zaletą rozwoju systemów prosumenckich jest pobudzenie inicjatyw obywatelskich, tworzenie miejsc pracy nie tylko w sektorze fotowoltaiki, ale również w sektorze optoelektroniki i mikroelektroniki, informatyki i telekomunikacji oraz zwiększanie bezpieczeństwa energetycznego – wylicza.

W kolejnej nowelizacji ustawy o OZE dr Pietruszko postuluje wprowadzenie zmian w zakresie bilansowania trójfazowego dla mikroinstalacji OZE.

Jednolity sposób rozliczania wszystkich instalacji OZE znacznie uprości sposób fakturowania energii, zmniejszając jego koszty, a także ujednolici wymagania stawiane licznikom inteligentnym. Sygnały płynące z rynku wskazują na wiele wątpliwości zwłaszcza w tym ostatnim zakresie. Jeżeli bilansowanie odbywa się w liczniku inteligentnym tylko w systemie informatycznym OSD, to właściciel instalacji OZE praktycznie traci możliwość weryfikowania otrzymywanych faktur. Również argument o możliwości nierównomiernego obciążenia faz sieci OSD nie znajduje pokrycia w rzeczywistości, ponieważ OSD dzięki licznikom inteligentnym ma pełną informację, do której fazy została przyłączona mikroinstalacja OZE i może zażądać jej przełączenia na inną fazę, jeśli nie wskazał właściwej fazy na etapie przyłączania instalacji do sieci – komentuje dr Pietruszko.

Kolejny zgłoszony przez niego postulat dotyczy wprowadzenia rekompensaty za wymuszoną redukcję mocy lub odłącznie mikroinstalacji OZE od sieci, co – jak mówi – de facto jest ingerencją we własność prywatną, a także rejestrowania tych działań.

Polskie Towarzystwo Fotowoltaiki proponuje również zniesienie obowiązku koncesyjnego dla instalacji OZE do mocy do 1 MW, zwolnienie z wymogu uzyskiwania pozwoleń na budowę naziemnych instalacji OZE o mocy do 200 kW (ME chce zwiększyć maksymalną moc tzw. małych instalacji do 500 kW), a także uproszczenie procedury przyłączeniowej małych instalacji OZE.

W chwili obecnej proces budowy i przyłączania do sieci mikroinstalacji OZE trwa maksymalnie 1,5 miesiąca, a małej instalacji nawet 1,5 roku. Pod względem technicznym i funkcjonalnym te instalacje praktycznie się nie różnią, a moc mikroinstalacji często jest niewystarczająca dla przedsiębiorców – komentuje prezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaicznego.

Dr Pietruszko wskazuje ponadto na potrzebę umożliwienia przedsiębiorcom posiadającym instalacje OZE inne niż mikroinstalacje sprzedaży nadwyżek energii wyprodukowanej i niezużytej na potrzeby własne.

Przedsiębiorca posiadający instalację inną niż mikroinstalacja może sprzedać sprzedawcy zobowiązanemu po cenach hurtowych energię jedynie pod warunkiem, że zaoferuje do sprzedaży całą wyprodukowaną energię. Wyklucza to możliwość samokonsumpcji, co powinno być celem nadrzędnym całego systemu – przekonuje prezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki.

Na pytania o postulaty w zakresie zmian w najbliższej nowelizacji ustawy o OZE do momentu publikacji artykułu nie odpowiedziały pozostałe organizacje reprezentujące branżę fotowoltaiczną, a także instytucje reprezentujące branżę biogazową. 

red. gramwzielone.pl