D. Kulczycka, Lewiatan: Wiatraki będą kręcić się nadal, ale w innych rękach

D. Kulczycka, Lewiatan: Wiatraki będą kręcić się nadal, ale w innych rękach
Daria Kulczycka, dyrektorka departamentu energii i zmian klimatu Konfederacji Lewiatan

Rząd musi mieć świadomość, że komunikuje się z różnymi podmiotami – takimi, które podejmują ryzyko bardziej świadomie i takimi, które to ryzyko podejmują nieświadomie i odpowiednio zareagować. Przedsiębiorcy są od tego, aby działać w warunkach ryzyka. Wygrywa ten, który lepiej to zrozumie, ale pewna stabilność i wiara, że umowy są dotrzymywane, powinny być zapewnione mówi w wywiadzie dla portalu Gramwzielone.pl na temat sytuacji inwestorów działających w systemie zielonych certyfikatów Daria Kulczycka, dyrektorka Departamentu Energii i Zmian Klimatu w Konfederacji Lewiatan.

Gramwzielone.pl: Ceny zielonych certyfikatów w notowaniach sesyjnych na TGE spadły nawet do 25 zł/MWh. Mimo apeli branży OZE, Ministerstwo Energii pozostaje nieugięte i nie chce wyciągnąć koła ratunkowego do znajdujących się w coraz gorszej sytuacji finansowej producentów energii odnawialnej.  

Daria Kulczycka, Konfederacja Lewiatan: – Nie ma co ukrywać, że jesteśmy tą sytuacją rozgoryczeni. Czujemy się, jakbyśmy zawiedli oczekiwania naszych firm członkowskich, czy przedsiębiorców jako całości, ponieważ powinniśmy reprezentować ich i przekonać władzę, że postępowanie tego i poprzedniego rządu nie spełnia podstawowych reguł. 

REKLAMA

Już wcześniej wychodziliśmy z założenia, że trudno się spodziewać, że ktoś wymyśli idealny system wsparcia. Czy wdrażany jest system zielonych certyfikatów, czy jakikolwiek inny, widać w Europie, że innym krajom też nie wszystko się udało. Jednak ramy funkcjonowania przedsiębiorstw powinny być stabilne. One nie muszą być niezmienne, ale otoczenie regulacyjne powinno być przewidywalne.

Ministerstwo Energii odpowiada, że zielone certyfikaty to system rynkowy i każdy przedsiębiorca, który wchodził do niego ze swoją inwestycją, powinien być świadomy związanego z nim ryzyka.

– Zwracamy i zwracaliśmy uwagę, że trzeba monitorować system zielonych certyfikatów, sprawdzać, jakie daje efekty i odpowiednio reagować. Ten system, wbrew niektórym twierdzeniom, nie jest systemem rynkowym, on ma tylko pewne elementy rynkowe. Natomiast jeśli przestaje funkcjonować, regulator powinien działać i korygować go w taki sposób, aby to było jasne dla uczestników tego systemu.

To się nie stało – zarówno w przypadku poprzedniej ekipy rządzącej, jak i nie dzieje się w przypadku obecnej ekipy. Poprzednio Ministerstwo Gospodarki też używało argumentu, że inwestorzy wchodzą do systemu zielonych certyfikatów na własne ryzyko. Tego rządu też nie możemy przekonać do tego, aby interweniował.

Zwracaliśmy wcześniej uwagę, że niektóre firmy dostały nadwsparcie i takie rzeczy nie mogą być tolerowane. Nie ma żadnego powodu, aby publiczne pieniądze były wydawane w taki sposób.

Oczywiście było tak, że inwestorzy podejmowali działania, ponieważ na początku warunki rozwoju były nadzwyczaj dobre, a inwestycje mogły się spłacać bardzo szybko. Po tym jednak wszystko runęło. Dodatkowo sytuacja inwestorów pogarsza się z powodu ustawy odległościowej i zawartych w niej regulacji dotyczących podatków.

Dla części inwestorów sytuacja staje się dramatyczna, a konsekwencje zaczynają ponosić również banki. Nie wiem, jakie argumenty jeszcze mogłyby zadziałać, aby rząd chciał to zrozumieć i odnieść się do tej sytuacji.

Klastry to dobry kierunek dla branży OZE?

– Problem w tym, że tutaj znowu poruszamy się w obszarze niedoprecyzowanym. Nie wiemy, na jakiej zasadzie firmy mają podjąć ryzyko inwestowania, jeśli nie wiadomo, jak te klastry będą działać.

Jednak pomysł jest, nie odrzucamy go i będziemy się włączać w dyskusję, jak system klastrów ma działać i na ile będzie korzystny dla dostawców i odbiorców energii.

Sytuacja, w której znaleźli się obecni producenci zielonej energii i sposób, w jaki traktuje ich rząd, może zniechęcić do podejmowania nowych inwestycji w obszarze OZE, w tym w ramach klastrów.

REKLAMA

– Jeżeli rząd chce budować system klastrowy, to niezbędne jest zaufanie uczestników rynku.  Tu nie chodzi o firmy z dużym kapitałem, bo te jakoś przeżyją. Problem dotyczy małych i średnich przedsiębiorstw, czyli tych, do których jest adresowany system klastrowy, ale ta sytuacja nie ma wpływu na działania podejmowane przez Ministerstwo Energii.

Z przerażeniem obserwowaliśmy to, jak zmieniają się stanowiska w sprawie zmian podatkowych wynikających z ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych.

Czy Ministerstwo Energii poruszą bankructwa małych i średnich firm z branży OZE, tego nie wiem, ale na pewno nie jest to zachęta dla przedsiębiorców, aby rzucać się na inwestycje w ramach klastrów i wierzyć, że tym razem rząd już przemyśli swoją strategię i stworzy regulacje, które nie będą stanowiły dla nich zagrożenia.

Na ile wobec aktualnej sytuacji na rynku OZE odpowiednim instrumentem, który może podnieść rynek, mogą być aukcje?

– Obie propozycje, które na posiedzeniu sejmowej komisji pod przewodnictwem posła Zyski przedstawiła Rada Koordynacyjna OZE, o ile zostaną dobrze poukładane, mogą ograniczyć straty. Chodzi o utrzymanie obowiązku odkupu energii z OZE na poziomie 20 proc., a także o umożliwienie przejścia inwestorom do systemu aukcyjnego – na zasadach, które wykluczyłyby powstanie nadwsparcia choćby dla tych, którzy weszli do systemu ze zużytym sprzętem. Można domniemywać, że jeśli ktoś wchodził z takim sprzętem, to pewnie to mu się zwróciło. Inni, którzy weszli później i mają nowy sprzęt, powinni być wspierani tak, aby utrzymali swoje inwestycje.

Taki komunikat, że rząd jest po stronie inwestorów, ale także odbiorców, aby nie było nadmiernego wsparcia i wzrostu kosztów, byłby pozytywny. Chodzi o to, aby inwestycje się zwróciły i aby wróciła wiara w stabilność rządowego wsparcia.

Proponujecie Państwo wprowadzenie taryf gwarantowanych dla małych instalacji OZE.

Wydaje się, że jest szansa na wprowadzenie w ustawie o OZE taryf dla instalacji o mocy do 500 kW – na co pozwalają zresztą przepisy unijne. Czy Ministerstwo Energii obejmie taryfami wszystkie technologie? Tutaj możemy na razie gdybać. ME chyba rozumie sytuację małych elektrowni wodnych, które rzeczywiście potrzebują stabilnego wsparcia. Pewnie biogazownie z innych powodów też mogą liczyć na taryfy. Staramy się przekonać Ministerstwo do taryf gwarantowanych dla pozostałych technologii. Czy lepiej tylko dla biogazowni i elektrowni wodnych? Lepiej tylko dla wybranych niż w ogóle, ale nie ma żadnego powodu, aby z taryf nie mogli skorzystać również inni. Jeżeli zaczniemy rozmawiać, to już będzie dobrze.

Dodatkowo, postulujemy rozwiązania dotyczące wprowadzenia konkretnych mechanizmów w zakresie sprzedaży sąsiedzkiej, co dodatkowo wpłynie na lokalne bilansowanie popytu i podaży energii, a także zapisów umożliwiających skorzystanie z systemu wsparcia przez przedsiębiorców inwestujących w mikroinstalacje na potrzeby prowadzonej działalności gospodarczej.

Na ile owocny może być taki dialog z Ministerstwem Energii?

– Problem jest taki – i tu wracamy do początku – że nie mamy jasnej strategii rozwoju energetyki. Dla Lewiatana ważne są dokumenty strategiczne. Dla nas lepiej by było, abyśmy wiedzieli, w jakim kierunku chce iść rząd. Wtedy łatwiej byłoby nam proponować rozwiązania lub odnosić się do tego, co rząd kładzie na stole.

Kluczowe w tym aspekcie jest, zapowiedziane przez wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego, przedstawienie nowej Polityki Energetycznej Polski do 2050 roku. Jako dokument o charakterze strategicznym, wyznaczyłby ramy i określiłby nowy miks energetyczny kraju, uwzględniający konieczność dywersyfikacji źródeł energii. Liczyć można, że dodatkowym bodźcem będzie implementacja założeń sformułowanych w ogłoszonej już Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Wiążemy nadzieje z zawartym w pakiecie zimowym pomysłem obowiązku sporządzania krajowych planów w zakresie energii i klimatu. Takie plany powinny być sporządzane bez żadnego obliga, natomiast zobowiązanie polskiego rządu do ich przygotowania jest na rękę zarówno odbiorcom jak i biznesowi, aby wiedział, czego może się spodziewać.

Koniec I części wywiadu. 

red. gramwzielone.pl