Co dalej z projektem Parku OZE w woj. świętokrzyskim? [wywiad]

Co dalej z projektem Parku OZE w woj. świętokrzyskim? [wywiad]
Świętokrzyskie Centrum Naukowo-Dydaktyczne OZE. Wizualizacja: Politechnika Świętokrzyska

Grupa inwestorów z woj. świętokrzyskiego przygotowuje projekt tzw. Świętokrzyskiego Parku Odnawialnych Źródeł Energii, w ramach którego miały powstać źródła oparte o energię pozyskiwaną z biomasy, wiatru, słońca czy wody. Ostatnio jednak pojawiły się informacje, że wobec aktualnego stanu regulacji dla rynku OZE część inwestorów wycofuje się z tego przedsięwzięcia. Jak wygląda obecny stan i perspektywy pierwszego w Polsce tego rodzaj przedsięwzięcia? O tym opowiada w wywiadzie dla Gramwzielone.pl Marek Kurtyka, prezes zarządu Bioelektrowni Świętokrzyskich MK spółki stojącej za projektem Parku Odnawialnych Źródeł Energii.

Gramwzielone.pl: Jakie przesłanki stały za projektem Świętokrzyskiego Parku Odnawialnych Źródeł Energii i kto się w niego zaangażował?

Marek Kurtyka, prezes zarządu Bioelektrowni Świętokrzyskich MK: – Świętokrzyski Park Odnawialnych Źródeł Energii miał powstać jako oddolna inicjatywa inwestorów wsparta przez Urząd Gminy w Tuczępach oraz Świętokrzyski Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego oraz Świętokrzyskie Centrum Innowacji i Transferu Technologii w Kielcach. Pomysłodawcą projektu oraz koordynatorem były i są Bioelektrownie Świętokrzyskie MK Sp. z o.o. z Kielc, a pierwotny katalog inwestorów tworzyli poza wspomnianymi Bioelektrowniami Świętokrzyskimi, Green Power Development z Krakowa, Rynkowa Agencja Świętokrzyska z Kielc, Georyt-Solar z Tarnowa oraz TRAKT S.A. z Górek Szczukowskich, który dołączył w okresie późniejszym. Przewinęło się jeszcze kilku pomniejszych inwestorów, ale tak szybko jak się pojawili, tak szybko zniknęli. Inwestycyjne Perseidy.

REKLAMA

Celem stworzenia ŚPOZE było zgrupowanie w obrębie jednej gminy zespołu inwestorów reprezentujących wszystkie rodzaje OZE występujące w Polsce, którzy skłonni byliby udostępnić swoje obiekty dla celów dydaktycznych oraz dla organizowania praktyk dla uczniów klas OZE wszystkich szkół zawodowych i średnich z terenu województwa świętokrzyskiego, jak również wszystkich chętnych z terenu całego kraju. Miał to być, i ma być nadal, jedyny w kraju i w takiej formule jedyny w Europie wielofunkcyjny i wielotematyczny – w ramach OZE – projekt komercyjno-dydaktyczny.

Jakie cele ma realizować Park oprócz działalności polegającej stricte na produkcji energii?

– W obrębie Parku miało i ma powstać Świętokrzyskie Centrum Naukowo-Dydaktyczne OZE z laboratoriami, salami wykładowymi, bazą hotelową i gastronomiczną oraz zlokalizowanymi wokół niego wszystkim instalacjami OZE w skali mikro oraz polami doświadczalnymi dużej ilości gatunków roślin energetycznych.

Projekt miał być pilotażowym działaniem w zakresie realizacji programu „Samowystarczalność energetyczna gmin, gwarancją bezpieczeństwa energetycznego kraju”, stanowiącego forpocztę prac w kierunku stworzenia „Energetycznej mapy drogowej – województwo świętokrzyskie 2050”, w którym chcemy pokazać drogę, jaką ma do przebycia woj. świętokrzyskie w celu uzyskania w roku 2050 pełnej samowystarczalności energetycznej wyłącznie w oparciu o odnawialne źródła energii.

Całość prac w tym zakresie koordynuje Naukowy Zespół Konsultacyjny powstały przy Bioelektrowniach Świętokrzyskich, a tym samym przy Świętokrzyskim Parku OZE. Zespół dziś liczy 45 członków – wybitnych naukowców, specjalistów we wszystkich dziadzinach OZE, a współprzewodniczącymi są prof. prof. Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej w Gliwicach i Józef Szlachta z Uniwersytetu Przyrodniczego w Krakowie.

Jakie inwestycje mają powstać w ramach Państwa przedsięwzięcia?

– Pierwotnie projekt obejmował budowę bioelektrowni/biogazowni o łącznej mocy elektrycznej i gazowej 10 MW, 4 elektrowni słonecznych o łącznej mocy 10 MW, elektrowni wiatrowej o mocy 6-12 MW, 3 mikroelektrowni wodnych o łącznej mocy 30 kW i instalacji geotermalnych z geotermią głęboką i płytką.

Dziś, po wszystkich perypetiach związanych z różnorodnymi pomysłami wsparcia OZE, na placu boju pozostała jedynie bioelektrownia/biogazownia o mocy 6 lub 3 MW. Pozostali inwestorzy z różnych przyczyn – głównie braku stabilności ustawodawczej lub z racji niekorzystnych dla nich rozwiązań – wycofali się.

Bioelektrownia po 4 latach ma już wydaną, uprawomocnioną decyzję o warunkach zabudowy. Prace przy przygotowaniu placu budowy rozpoczną się być może jeszcze w tym roku lub na wiosnę roku przyszłego. Dodam, że planowane zakończenie budowy miało nastąpić jesienią 2015 r., a poślizg jest efektem szeregu wymagań i ponadnormatywnych ekspertyz niezbędnych do zakończenia procedur administracyjnych.

Jakie bariery napotykacie?

REKLAMA

– Zgłaszają się kolejni potencjalni inwestorzy, którzy nie podejmują jednak tematu z powodu braku możliwości wpięcia się do sieci ZE na okres przejściowy, do czasu zbudowania wyspowej sieci zasilającej gminę, lub uzgodnienia zasad przesyłu energii elektrycznej i biometanu sieciami istniejącymi.

Brak wolnych mocy przesyłowych jest głównym problemem dla inwestorów w OZE na terenie województwa świętokrzyskiego, co przy dużym oporze i niechęci wpinania obiektów OZE ze strony głównego dostawcy energii dla tego województwa, jakim jest PGE, nie wróży na najbliższy czas w tym zakresie nic dobrego. Opór monopolistycznej materii zarządzającej sieciami przesyłowymi jest w tym przypadku nie do pokonania.   

Projekt ewoluuje nie tylko w kontekście wsparcia dla producentów zielonej energii. Ewolucja zachodzi widoczniej w wyniku już wprowadzonych niekorzystnych dla niektórych OZE zmian – „przepisy wiatrakowe” w bezwzględny sposób przetrzebiły inwestorów w energetyce wiatrowej, preferencje dla fotowoltaiki są również bardzo enigmatyczne. Została energetyka biogazowa, w dalszym ciągu bez przemyślanych i rozsądnych dla niej rozwiązań.

Świętokrzyski Park OZE w gminie Tuczępy z pewnością powstanie. Jeśli nie za rok, dwa czy trzy, to za pięć, dziesięć, piętnaście. Przeczekamy wszystkie niekorzystne temu projektowi trendy, przeczekamy kolejną ekipę pracowników, a w zasadzie „pseudodziałaczy” zajmujących się OZE w grupach energetycznych, poczekamy na przebudowę sieci czy zwolnienie się mocy przesyłowych. W każdym innym cywilizowanym kraju taka inicjatywa zyskałaby poparcie zarządcy sieci, nawet w celu własnego wypromowania się. U nas jest inaczej: jeżeli już musisz pokonywać przeszkody, to podrzucimy ci jeszcze jedną kłodę. A masz!

Jak projekt Świętokrzystkiego Parku Odnawialnych Źródeł Energii wpisuje się w nowe kierunki rozwoju OZE, które preferuje rząd, zwłaszcza w planowane klastry czy spółdzielnie energetyczne? Czy regulacje dla klastrów mogą być dla niego szansą?

– Projekt realizowany jest w terenie szczególnym – na terenie gminy Tuczępy, gdzie rolnictwo sprowadzone zostało kiedyś do rangi przydomowego hobby. To teren pogórniczy, mieszkańcy gminy to w większości byli pracownicy kopalni siarki „Grzybów”. W porównaniu do zarobków uzyskiwanych w przemyśle, praca na roli była smutnym przywilejem nielicznych.

Projekt ma zmobilizować Tuczępian do powrotu „na ziemię”, jako że bioelektrownia opierać się będzie na biomasie przez nich uprawianej. A że poletka poszczególnych gospodarstw są faktycznie poletkami, a nie polami, praca ta może zaangażować naprawdę wielu mieszkańców. To pierwszy krok. Drugim ma być, w momencie wchodzenia w etap samowystarczalności, stworzenie spółdzielni energetycznej, której członkami mogliby być mieszkańcy, podobnie jak to rozwiązywane jest coraz częściej w Niemczech. To dobry pomysł, jednak wymaga zupełnie innego postrzegania zagadnienia nie tylko przez inwestorów, ale przede wszystkim przez banki, dla których podmiot składający się z kilkudziesięciu czy kilkuset „chłopów” nie jest i nie będzie poważnym partnerem.

Tu znowu musi wystąpić jakiś silny inwestor, który to wszystko pociągnie. Bezkrytyczne przenoszenie modelu niemieckiego i zachłystywanie się nim może odbić się nieprzyjemną wysypką, której na imię „polska mentalność”. I w wielu miejscach jest to uczulenie niewyleczalne.

Czy Pana zdaniem to uczulenie ominie klastry realizowane w ramach koncepcji promowanej przez Ministerstwo Energii? 

– Klastry są oczywiście pomysłem, który funkcjonuje już od bez mała ponad 20 lat. To idea prof. Popczyka, którą próbował zarazić pasjonatów już pod koniec XX wieku. Widać już dziś efekty tego przemyślenia. Nie są to oczywiście działania samoistne, a rozpaczliwa próba urwania się ze stryczka wisielca, jakim jest energetyka wiatrowa. Konieczność zapewnienia dla wiatru stabilnego zaplecza energetycznego, jakim jest na pewno energetyka biogazowa, spowodowała już kilka telefonów od inwestorów, którzy są w trakcie budowy lub projektowania farm wiatrowych, namawiających nas do współpracy w ramach klastra. 

Inwestycje takie będą wielokrotnie znacznie droższe, poprzez konieczność prowadzenia wielokilometrowego kabla lub napowietrznej sieci przesyłowej, co niekorzystnie wpłynie na ogólny bilans ekonomiczny przedsięwzięcia. Należy pamiętać, że nie zawsze, a w zasadzie prawie nigdy, lokalizacja bioelektrowni i farmy wiatrowej nie będą układem skorelowanym. Jak zatem widać, bezpośredniego korzystnego przełożenia idei Parku na nowe regulacje nie ma. Te regulacje to nadal hasła, podczas gdy Park zaczyna już, choć kulejąco, powstawać. 

II cześć wywiadu ukażę się na portalu Gramwzielone.pl. 

red. gramwzielone.pl