PIGEOR: ME ignoruje inwestorów, którzy zaufali polityce państwa

PIGEOR: ME ignoruje inwestorów, którzy zaufali polityce państwa
Fot. EDF

Uwagi Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej do projektu rozporządzenia Ministra Energii w sprawie zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia potwierdzających wytworzenie energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii.

Ministerstwo Energii ogłosiło projekt rozporządzenia, z którego wynika, że obowiązek umarzania tzw. zielonych certyfikatów za rok 2017 zostanie zmniejszony z 20 proc. (w tym 0,65 proc. dla instalacji wytwarzających energię elektryczną z biogazu rolniczego), przyjętych w ustawie o odnawialnych źródłach energii z 20 lutego 2015 roku ze zmianami (ustawa o OZE), do 15,5 proc. (związanych z instalacjami OZE innymi niż biogazownie rolnicze) oraz obowiązek umarzania tzw. błękitnych certyfikatów za rok 2017 zostanie zmniejszony z 0,65 proc. do 0,5 proc. (związanych z biogazowniami rolniczymi).

Ministerstwo Energii zdaje sobie sprawę, że na rynku występuje nadpodaż certyfikatów powodująca drastyczny spadek ich cen i nie zamierza nic w tym względzie zrobić, a obecne propozycje przedmiotowego rozporządzenia (oraz innych rozporządzeń, w których nie przewiduje się w roku 2016 przeprowadzenia aukcji dla istniejących instalacji OZE innych niż biogazownie rolnicze) tylko ten kryzys pogłębią. Werbalnie Ministerstwo Energii deklaruje ochronę interesów konsumentów, całkowicie ignorując interesy inwestorów, którzy zaufali polityce państwa ogłoszonej po przyjęciu Polski do Unii Europejskiej.

REKLAMA

Polska Izba Gospodarcza Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej stanowczo protestuje przeciwko obniżeniu poziomu obowiązku umarzania zielonych certyfikatów, postulując jednocześnie wprowadzenie kompleksowych rozwiązań problemu strukturalnej nadpodaży na rynku zielonych certyfikatów.

Propozycja zmniejszenia obowiązku ignoruje konsekwencje strukturalnej nadpodaży zielonych certyfikatów wynoszącej obecnie około 20 TWh, czyli przekraczającej już roczny obowiązek ich umorzenia przez podmioty zajmujące się dostarczaniem energii do odbiorców końcowych za rok 2016. Powstanie tak wysokiej nadpodaży jest spowodowane wadliwą polityką regulacyjną w latach 2011 – 2015, a przede wszystkim dynamicznym rozwojem technologii współspalania, co jest wskazane w uzasadnieniu do projektu. Polityka w tej kwestii – mimo wielu zapowiedzi ze strony kolejnych rządów, nie została nigdy skorygowana, a narzędzia naprawcze wdrożone dopiero 1 stycznia 2016 r. okazały się spóźnione o kilka lat.

W konsekwencji nadpodaż stale rośnie i szacuje się, że na koniec 2016 roku wzrośnie o kolejne 3 TWh w stosunku do końca 2015 r. Efektem jest stały spadkowy trend cen zielonych certyfikatów, kształtujących się w roku 2016 na poziomie 70-90 zł/MWh, a po publikacji projektu rozporządzenia poniżej kolejnego rekordu 56 zł/MWh. Należy zauważyć, że jest to kwota niższa niż obciążenia podatkowe, jakie zostały nałożone w przyjętej ostatnio ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, czyli obecnie wsparcie publiczne tych instalacji zostało zredukowane do zera.

Obecna wysokość ceny zielonych certyfikatów nie pozwala na osiągnięcie rentowności praktycznie żadnych instalacji, które w większości były projektowane z uwzględnieniem ceny świadectwa pochodzenia na poziomie co najmniej 200 – 250 zł/MWh. Potwierdzeniem świadomości tego faktu w ME są wysokości cen referencyjnych proponowanych przez Ministerstwo Energii w projekcie innego rozporządzenia, gdzie dla przykładu dla energetyki wiatrowej na lądzie proponowana jest cena (jedna z najniższych) w wysokości 385 zł/MWh, czyli po odjęciu ceny energii (160-180 zł/MWh) wysokość wsparcia wyniesie niewiele powyżej 200 zł/MWh.

Dodatkowo, zgodnie z zapisami ustawy o OZE, sprzedawcy zobowiązani od 2018 roku nie będą mieli obowiązku zakupu energii ze źródeł odnawialnych o mocy elektrycznej zainstalowanej wyższej niż 500 kW, co wskazuje, że Państwo prowadzi świadomą politykę zniszczenia branży w jej obecnym kształcie, co praktycznie sprowadzi się do wywłaszczenia obecnych inwestorów niezależnych i przejęcia ich majątku za bezcen przez nieokreślone fundusze lub spółki Skarbu Państwa.

Działanie to wydaje się być celowe, ponieważ wpisuje się w logiczny ciąg działań prowadzonych przez rząd, nie mówiąc o bardzo szkodliwych działaniach i przede wszystkim zaniechaniach poprzedniej ekipy rządowej. Formułowane również przez naszą organizację kolejne ostrzeżenia zostały po raz kolejny całkowicie zignorowane. Naraża to nie tylko reputację państwa jako miejsca do bezpiecznego inwestowania, ale także Skarb Państwa na znaczące roszczenia odszkodowawcze.

Głównym argumentem autorów przedstawionym w uzasadnieniu jest „konieczność zabezpieczenia interesów odbiorców końcowych przed gwałtownym wzrostem cen energii elektrycznej wynikającej ze wsparcia rozwoju OZE”. Zgodnie z przedstawionymi wynikami obliczeń, autorzy dowodzą, że wzrost poziomu obowiązku do 20 proc. spowodowałby zwiększenie kosztów systemu wsparcia OZE dla końcowych użytkowników w wysokości 4-8 zł/MWh, brakuje jednak podanej metodyki obliczeń.

Według obliczeń Polskiej Rady Koordynacyjnej OZE wzrost ceny zielonych certyfikatów ze 100 do 200 zł mógłby wynosić nawet 14 zł/MWh, co odpowiadałoby podniesieniu rachunków dla przeciętnego gospodarstwa domowego o niecałe 3 zł miesięcznie czyli o 2 proc., przy czym trzeba pamiętać, że obecnie koszt wsparcia OZE stanowi mniej niż 4 proc. kosztu odbiorcy końcowego.

Należy podkreślić, że szacowanie takich zmian jest czysto teoretyczne, odnoszące się tylko do impulsu cenowego związanego ze wzrostem ceny i ilości zielonych certyfikatów kierowanych do umorzenia. W praktyce impuls ten może nie mieć znaczenia albo zostanie „ukryty” w innych czynnikach zmian cen energii. Warto bowiem zauważyć, że mimo blisko 80 proc. spadku ceny świadectw pochodzenia po 2011 r. (z około 300 zł/MWh do poniżej 60 zł/MWh) i jednoczesnego prawie 20 proc. spadku cen hurtowych energii, cena energii dla odbiorców końcowych po roku 2011 utrzymuje się na tym samym, a nawet lekko rosnącym poziomie. Zatem trudno mówić o bezpośrednim wpływie zwiększenia obowiązku na wysokość ceny energii, chyba że korelacja występuje tylko w jednym kierunku.

Dodatkowo warto zauważyć, że przy przyjmowaniu w nowelizacji ustawy o OZE zapisów o podwyższeniu opłaty przejściowej, która będzie kosztować przeciętne gospodarstwo domowe o 4,13 zł/miesiąc brutto, legislator nie wykazał skrupułów w zakresie ochrony poziomu kosztu energii elektrycznej dla konsumentów.

REKLAMA

Co więcej autor propozycji nie bierze pod uwagę, że przyjęcie rozwiązań legislacyjnych niszczących praktycznie sektor energetyki wiatrowej (w ustawie o inwestycjach w zakresie energetyki wiatrowej), jako najtańszego obecnie źródła energii elektrycznej, prowadzi wprost do wzrostu cen dla odbiorców końcowych.

Natomiast należy sobie zdawać sprawę, że obniżenie poziomu obowiązku będzie miało bardzo praktyczny i bezpośredni wpływ na rentowność istniejących instalacji OZE, które były projektowane i finansowane przy założeniu dużo wyższych cen zielonych certyfikatów. W tej chwili, przy spadku cen zielonych certyfikatów o 80 proc., większość instalacji działa poniżej poziomu rentowności, a w najtrudniejszej sytuacji są małe przedsiębiorstwa, które nie mają umów długoterminowych ze sprzedawcami energii.

Instalacje biogazowe, które dodatkowo mają wysokie koszty operacyjne związane ze zużyciem biomasy, już od dawna pracują ze zmniejszoną mocą w oparciu jedynie o substrat odpadowy ze względu na brak środków na pokrywanie kosztów zakupu pełnowartościowego surowca. A należałoby także uwzględnić, że instalacje OZE (poza technologią współspalania, gdzie wykorzystywane są istniejące elektrociepłownie) budowane były w oparciu o kredyty komercyjne zaciągane na realizację inwestycji.

Analizy szkodliwości proponowanego obniżenia poziomu umarzania zielonych certyfikatów dla przedsiębiorstw branży OZE zabrakło w OSR do projektu rozporządzenia, autorzy stwierdzają wręcz, że ponieważ zmniejszenie potencjalnych przychodów przedsiębiorców odnosi się do sytuacji pozostawienia wysokości obowiązku na poziomie 20 proc., w kontekście dotychczasowych planów wysokości obowiązku, proponowane rozwiązanie jest neutralne.

Autorzy pomijają fakt, że sama propozycja możliwości zmiany obowiązku umorzenia zielonych certyfikatów w projekcie nowelizacji ustawy o OZE spowodowała spadek ceny świadectw pochodzenia o niemal 30 proc. (z około 100 do poniżej 70 zł/MWh), a dodatkowo publikacja projektu rozporządzenia wywołała obniżenie cen zielonych certyfikatów o dalsze kilkanaście procent, do wysokości 56 zł/MWh.

Dalsze utrzymywanie się sytuacji na rynku praw majątkowych doprowadzi w niedalekiej przyszłości do bankructw większości niepublicznych podmiotów działających w branży OZE, zwłaszcza tych, które nie mają zawartych umów na stałe ceny sprzedaży świadectw pochodzenia lub którym te umowy wypowiedziano z pozycji siły – może to spowodować lawinę spraw z wnioskami odszkodowawczymi. Jeśli jednak będzie kontynuowany trend spadku cen zielonych certyfikatów, można przewidywać, że w ciągu najbliższych lat zabraknie na polskim rynku niezależnych producentów energii elektrycznej, a co więcej, nie będzie zainteresowanych prywatnych inwestorów (krajowych i zagranicznych) do angażowania się w przedsięwzięcia z branży regulowanej przez państwo, takiej jak energetyka.

Zaufanie, którym przedsiębiorcy darzyli państwo, zostało poważnie nadwyrężone w ciągu ostatnich kilku lat, a jego odzyskanie będzie długotrwałe i trudne, jeśli w ogólne możliwe.

Polska Izba Gospodarcza Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej ponownie apeluje o kompleksowe rozwiązanie problemu nadpodaży zielonych certyfikatów. Przede wszystkim, w kolejnych latach (2017-2021), powinien zostać zachowany obowiązek umorzenia świadectw pochodzenia na poziomie 20 proc., co w perspektywie średnioterminowej (w roku 2021) doprowadzi do osiągnięcia pewnej równowagi na rynku.

Biorąc pod uwagę obecną trudną sytuację przedsiębiorców, którzy już zainwestowali w rozwój energetyki odnawialnej w Polsce, apelujemy o bardziej kompleksową i zdecydowaną reformę.

Spośród wielu możliwych rozwiązań poniżej wymieniamy te, które naszym zdaniem są najbardziej godne uwagi, i jednocześnie deklarujemy gotowość do współpracy przy ich szczegółowym dopracowaniu:

  • jednorazowe zwiększenie obowiązku umarzania zielonych certyfikatów do 25 proc. w roku 2017,
  • wprowadzenie stałego mechanizmu regulacji rynku zielonych certyfikatów na wzór systemu szwedzkiego, gdzie koryguje się kwotę obowiązku co dwa lata, dopuszczając okresowe wahania cenowe, ale jednocześnie gwarantując, że tak długo, jak potencjał produkcyjny jest poniżej zakładanego celu, system powinien być zrównoważony,
  • ponowne rozważenie możliwości interwencyjnego zakupu zielonych certyfikatów w celu stabilizacji rynku; koncepcja ta pojawiła się ze strony rządu w 2013 roku, lecz została zaniechana ze względu na wątpliwości co do możliwości uzyskania notyfikacji (pomoc publiczna); dziś, gdy mówi się na szczeblu UE o interwencji w systemie ETS, szanse na uzyskanie takiej akceptacji są nieporównywalnie wyższe niż w 2013 roku.

Rozwiązanie kryzysu na rynku zielonych certyfikatów jest możliwe także przy wykorzystaniu innych instrumentów, jak chociażby szerokie otwarcie systemu aukcyjnego dla istniejących instalacji, jednak konieczna jest rzeczywista i rzeczowa debata. Polska Izba Gospodarcza Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej wzywa do zorganizowania okrągłego stołu, gdzie możliwe opcje mogą być rzetelnie rozpatrzone.

Reforma rynku świadectw pochodzenia byłaby dodatkowo oczekiwanym przez prywatnych przedsiębiorców sygnałem, że aktualny obóz rządzący ma wolę polityczną do utrzymania ich roli na rynku i zaangażowania w konieczny, siłą rzeczy długookresowy proces transformacji energetycznej w Polsce.

Chcielibyśmy także wyrazić oburzenie w odniesieniu do zastosowanego trybu konsultacji pisemnych, z terminem na uwagi 6 dni w okresie urlopowym, który jest sprzeczny z zapisami Regulaminu Rady Ministrów (min. 10 dni) oraz wytycznymi RCL, w których minimalnym terminem na konsultacje jest 7 dni, a optymalnym 21.

Polska Izba Gospodarcza Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej