Wyrok SN ws. obowiązku zakupu energii z OZE

Wyrok SN ws. obowiązku zakupu energii z OZE
Vestas press

Sąd Najwyższy stanął po stronie producenta zielonej energii, któremu przedsiębiorstwo pełniące funkcję sprzedawcy z urzędu odmówiło zakupu produkowanej przez niego energii. Zmiany w zasadach tzw. obowiązku OZE wprowadza przyjęta w dniu 10 czerwca br. nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii. 

Zgodnie z obowiązującym nadal prawem, operatorzy pełniący funkcję tzw. sprzedawcy zobowiązanego (to sformułowanie jest zastępowane przez tzw. sprzedawcy zobowiązanego) muszą kupować energię od właścicieli instalacji OZE po stałej cenie określanej co kwartał przez URE.

Wcześniejszy obowiązek mówił o zakupie energii po średniej cenie z rynku konkurencyjnego z roku poprzedniego, jednak przyjęta w dniu 20 lutego 2015 r. ustawa o OZE zmieniła okres wyznaczania tej ceny na kwartalny, o co zabiegali przedstawiciele koncernów energetycznych (zwłaszcza Energi, która ma najwięcej podłączonych OZE) – tłumacząc to faktem, że wyznaczanie ceny co kwartał będzie lepiej odzwierciedlać realia rynkowe.

REKLAMA

Obowiązek OZE stał się problemem dla grup energetycznych w momencie, gdy cena energii na rynku hurtowym zaczęła spadać. Wcześniej, gdy ta cena rosła, kupowali oni energię z OZE taniej, ponieważ obowiązywała ich średnia cena z roku poprzedniego. Później jednak ten trend się odwrócił, cena energii w hurcie zaczęła maleć, a tzw. sprzedawcy z urzędu musieli kupować energię z OZE drożej niż kupiliby na rynku.

Sprawą obowiązku zakupu energii przez sprzedawcę z urzędu zajął się ostatnio Sąd Najwyższy, orzekając na korzyść producenta energii odnawialnej. Jak podaje Gazeta Prawna, zgodnie z Prawem energetycznym sprzedawcę z urzędu dla konkretnego producenta zielonej energii może wybrać Urząd Regulacji Energetyki w drodze przetargu. Dopóki jednak taki sprzedawca nie zostanie wybrany, wówczas funkcję sprzedawcy powinno pełnić koncesjonowane przedsiębiorstwo energetyczne.

Sąd Najwyższy orzekł, w efekcie skargi przedsiębiorstwa energetycznego i zapytania od rozpatrującego tą sprawę sądu, że przedsiębiorstwo energetyczne pełniące funkcję sprzedawcy z urzędu do czasu wyłonienia takiego sprzedawcy w przetargu organizowanym przez URE jest zobowiązane do zakupu energii z OZE na terenie, na którym wykonuje zadania sprzedawcy z urzędu.

Obowiązek OZE dla dużych instalacji jeszcze przez półtora roku

REKLAMA

Sprawa tzw. obowiązku OZE powróciła przy okazji procedowania w Sejmie nowelizacji ustawy o OZE, w której znajdziemy przepis likwidujący ten obowiązek dla większych instalacji OZE od 1 stycznia 2018 r. Jak argumentują autorzy tego rozwiązania, wpisuje się ono w trend stopniowego urynkawiania produkcji energii odnawialnej.

Na jednym z ostatnich posiedzeń sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa, której przedmiotem był projekt nowelizacji ustawy o OZE, przedstawiciele koncernów energetycznych, na których ciąży tzw. obowiązek OZE, wnioskowali o skrócenie okresu funkcjonowania tego obowiązku.

Jak zapewniał przedstawiciel Energi, funkcjonowanie obowiązku zakupu energii po cenie URE przez sprzedawców zobowiązanych, w stosunku do cen rynkowych energii, to dodatkowe koszty liczone w skali roku w setkach milionów złotych. Według wyliczeń Energi, każdy miesiąc obowiązywania dotychczasowych przepisów oznacza dla tej grupy energetycznej kilkanaście milionów złotych strat.

Natomiast przedstawiciel Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE), organizacji reprezentującej koncerny energetyczne, wyliczał, że każde pół roku obowiązywania takich przepisów to straty dla sprzedawców zobowiązanych wynoszące 150 mln zł.

Podczas tego samego posiedzenia sejmowej komisji Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej zwracało natomiast uwagę, że PKEE nie przedstawił wyliczeń podanej kwoty, mimo próśb PSEW, a zdaniem Stowarzyszenia w rzeczywistości ta strata jest minimalna.

Skróceniu obowiązywania półtorarocznego vacatio legis na przepisy dotyczące obowiązku zakupu zielonej energii przez sprzedawców zobowiązanych sprzeciwiło się Ministerstwo Energii. Wiceminister Andrzej Piotrowski określił dane przekazane przez PKEE jako „przeszacowane”.

gramwzielone.pl