A. Rabiega, Spółdzielnia Nasza Energia: czekamy na zielone światło od rządu [wywiad]

A. Rabiega, Spółdzielnia Nasza Energia: czekamy na zielone światło od rządu [wywiad]
Arnold Rabiega, Spółdzielnia Nasza Energia. Fot. Gramwzielone.pl

Największą barierą jest oczywiście brak mechanizmów prawnych dających potencjalnym inwestorom jasne komunikaty. Polskie prawo nie widzi lokalnych systemów zasilania, wobec czego nie odnosi się do nich w żaden sposób. W tym względzie Prawo energetyczne utknęło w 1997 roku. Należy uregulować ten obszar w odpowiedni sposób pozwalając na swobodny rozwój tego typu inicjatyw komentuje w wywiadzie dla portalu Gramwzielone.pl Arnold Rabiega ze Spółdzielni Nasza Energia realizującej projekt pierwszej w Polsce spółdzielni energetycznej.

Gramwzielone.pl:  Państwa projekt pierwszej w Polsce spółdzielni energetycznej, zapewniającej autonomię energetyczną kliku gminom z woj. lubelskiego, to przełomowy model energetyczny na polskim rynku energii. Jaka idea stoi za realizacją tego przedsięwzięcia?

Arnold Rabiega, Spółdzielnia Nasza Energia: – Podstawową ideą jest wykorzystanie możliwości, jakie daje nam odpowiednie ulokowanie w systemie rozproszonych źródeł energii. W związku z tym uruchomiliśmy wraz z czterema gminami z powiatu zamojskiego projekt spółdzielni energetycznej, w ramach której ma powstać kompleks kilkunastu niewielkich instalacji biogazowych zdolnych do całkowitego uniezależnienia terenów tych gmin od energetyki systemowej. Niewielkie, lokalne i stabilne źródła energii są bowiem w stanie zapewnić dostęp do energii na pewnym obszarze bez generowania znaczących kosztów przesyłowo-dystrybucyjnych.

REKLAMA

Czy Państwa początkowe założenia dot. projektu spółdzielni są nadal utrzymane, czy jednak zmieniliście je pod wpływem doświadczeń zebranych przy jego realizacji?

– Co do zasady założenia, które przyjęliśmy, nie uległy jakimś poważnym zmianom. Przede wszystkim odczuwamy ogromną satysfakcję ze względu na pierwszy kamień milowy, który udało nam się osiągnąć, a mianowicie zwrócenie uwagi na zagadnienie lokalnych systemów zasilania czy spółdzielni energetycznych. Jeszcze nie tak dawno ten temat w ogóle nie istniał, a dziś poświęca mu się coraz więcej uwagi. Co do założeń całego projektu, jedyną zmianą, jaką wprowadziliśmy, jest chęć uczestnictwa w systemie wsparcia, o ile będzie on wystarczająco atrakcyjny. To znaczy, że w pierwszej kolejności nasze instalacje pracować będą w klasycznym modelu czyli np. w systemie aukcyjnym. W tym czasie poczynimy wszelkie niezbędne działania konieczne do przejęcia zasilania odbiorców. To znacząco poprawia ekonomikę całego przedsięwzięcia, minimalizując zarazem najważniejsze ryzyka.

Cały czas szukamy również inwestora strategicznego, a jesteśmy już na etapie listów intencyjnych z kilkoma dużymi przedsiębiorstwami z sektora energetycznego. Sprawa wciąż jest jednak otwarta.

Na jakim etapie znajduje się teraz realizacja tego projektu?

– Od co najmniej roku branża czeka na wejście w życie 4. rozdziału  ustawy o OZE. Rozpoczęcie budowy w takich warunkach legislacyjnych byłoby, najdelikatniej mówiąc, nieroztropne. W związku z tym mamy wyznaczonych kilka dobrych lokalizacji, rozpoczęte prace projektowe zmierzające do uzyskania pozwolenia na budowę i czekamy na zielone światło ze strony rządu. Na ten moment nic więcej nie mogliśmy zrobić.

Czy realizacja waszego projektu zachęciła do realizacji podobnych projektów inne podmioty? Jakie są tego efekty i jak projekt Spółdzielni Nasza Energia jest postrzegany przez lokalną społeczność i lokalne władze na terenach, gdzie ma powstać?

– Poza prowadzeniem spółdzielni energetycznej zawodowo zajmuję się również obsługą prawną i biznesową sektora energetycznego. W związku z tym zgłaszają się do mnie różne środowiska zainteresowane rozwijaniem swoich własnych spółdzielni energetycznych i to w różnych modelach. Prowadzę wobec tego kilka projektów tego typu na różnym stadium zaawansowania. Lokalne władze są najczęściej przychylne i pomocne w granicach swoich skromnych możliwości, natomiast społeczeństwo nie wydaje się być bezpośrednio zainteresowane tym tematem.

Gdzie widzicie największe bariery w rozwoju spółdzielni energetycznych w Polsce? Jakie są najważniejsze obszary, które muszą się zmienić, aby koncepcja spółdzielni energetycznych była w naszym kraju realizowana szerzej?

REKLAMA

– Największą barierą jest oczywiście brak mechanizmów prawnych dających potencjalnym inwestorom jasne komunikaty. Polskie prawo nie widzi lokalnych systemów zasilania, wobec czego nie odnosi się do nich w żaden sposób. W tym względzie Prawo energetyczne utknęło w 1997 roku. Należy uregulować ten obszar w odpowiedni sposób pozwalając na swobodny rozwój tego typu inicjatyw. I szczerze mówiąc, niekoniecznie musi się to odbywać w formie spółdzielni, nie sama spółdzielczość jest tutaj istotą.

Jak bardzo realizacji spółdzielni energetycznych sprzyja ustawa o OZE, w tym system aukcji czy system wsparcia dla mikroinstalacji zawarty w tej ustawie? Jakie zmiany w tym kontekście wobec zapowiedzianych nowelizacji są według Pana potrzebne?  

– Jeżeli chodzi o klastry czy spółdzielnie to ustawa o OZE wciąż nie porusza tego tematu. Jedyną jej zaletą w tym kontekście jest poszerzenie luki prawnej, z której można by ewentualnie skorzystać. Wciąż jednak brak jest dedykowanych rozwiązań. Mam pewne zaawansowane przemyślenia odnośnie konkretnych zmian, które należałoby wprowadzić, aczkolwiek powinny być to zmiany obejmujące całą strukturę powiązanych ze sobą aktów prawnych – to temat na osobne opracowanie.  

Koncepcja Spółdzielni Nasza Energia wpisuje się w założenia klastrów, o których mówi ostatnio Ministerstwo Energii. Czy rozmawiacie z resortem na ten temat i jakie waszym zdaniem założenia należy przyjąć przy projektowaniu regulacji dla takich klastrów?

– Oczywiście jestem w stałym kontakcie zarówno z Ministerstwem Energii jak i Ministerstwem Rolnictwa. Prowadzimy rozmowy względem tego, jakie rozwiązania powinniśmy zaprojektować. To, jak powinny wyglądać owe klastry, jest zagadnieniem niezwykle złożonym, wobec tego trudno byłoby mi je tutaj omówić. Z całą pewnością klastry powinny opierać się na jak największej swobodzie doboru form realizacji podobnych inicjatyw. Na początek jednak należałoby dojść do porozumienia względem samego nazewnictwa, ponieważ na ten moment mamy już w obiegu klastry, spółdzielnie energetyczne, lokalne systemy zasilania czy wyspy energetyczne. W zasadzie te pojęcia są tożsame. Ważny jest jednak przede wszystkim cel, jaki chcemy osiągnąć. Gdy mamy zdefiniowany cel, łatwiej jest dobierać narzędzia.

Jak do zagadnienia spółdzielni energetycznych podchodzą środowiska spółdzielnie? Gdzie jeszcze koncepcja spółdzielni energetycznych może szukać sojuszników?

– Sądzę, że przede wszystkim wśród otwartych i odważnych samorządowców. Krajowa Rada Spółdzielcza ma ustawowy obowiązek działać na rzecz ruchu spółdzielczego, zgłaszając odpowiednie propozycje zmian w ustawach, ale póki co nie zrobiła w tym kierunku żadnego ruchu – mimo, że gorąco ich do tego namawiałem i namawiam.

Jakie technologie najlepiej wpisują się w koncepcję spółdzielni energetycznych? Jaką wartość dodaną może wnieść do nich oprócz biogazowni np. fotowoltaika, biomasa, elektrownie wiatrowe czy energia wodna?

– Sądzę, że oprócz biogazu, taką wartość może dać biomasa, a także w ograniczonym zakresie fotowoltaika. Elektrownie wodne byłyby oczywiście świetne, gdyby nie fakt, że Polska nie ma ku temu specjalnych warunków. Moim zdaniem jednak lokalne systemy zasilania nie muszą wcale funkcjonować w oparciu o odnawialne źródła energii. W tym wypadku doskonale sprawdziłyby się także chociażby niewielkie źródła gazowe. W lokalnych systemach zasilania wcale nie chodzi o źródła odnawialne, ale o źródła rozproszone, a te jak wiemy mogą być różne.

Czego brakuje nam w Polsce, że projekty spółdzielni energetycznych jak na razie nie są u nas realizowane, a co mają Niemcy, w których działają setki takich podmiotów?

– Poza oczywiście odpowiednim instrumentarium prawnym, o którym wspomniałem już wcześniej, sądzę, że barierą jest słabo rozwinięte społeczeństwo obywatelskie oraz niski poziom zamożności Polaków. W Niemczech energetyka odnawialna i rozproszona widoczna jest na każdym kroku. W Polsce przybrało to w wielu przypadkach formę ekscentrycznego hobby. Potrzebne są jasne sygnały ze strony państwa.

gramwzielone.pl