Brytyjska branża OZE może „spaść z klifu”

Brytyjska branża OZE może „spaść z klifu”
Fot. Senvion

Mimo rekordowego dla rodzimego sektora zielonej energii roku 2015 brytyjska branża OZE nie ma powodów do zadowolenia. Brytyjski The Independent ostrzega, że po okresie szybkiego rozwoju napędzanego korzystnymi dopłatami do sprzedaży energii, teraz branża energii odnawialnej na Wyspach „może spaść z klifuw momencie, w którym  jak zauważa The Independent  mogłaby zacząć rozwijać się samodzielnie i stanąć „na własnych nogach„.

Według Bloomberga, w ubiegłym roku na Wyspach w energetyce odnawialnej zainwestowano rekordowe 15,2 mld funtów. To niemal dwa razy więcej niż jeszcze 3 lata temu. 

Na Wyspach w ostatnim czasie wyjątkowo dynamicznie rozwijał się sektor offshore, a Wielka Brytania stała się globalnym liderem pod względem zainstalowanego potencjału morskich farm wiatrowych. W trakcie realizacji są kolejne, ogromne inwestycje na morzu. 

REKLAMA

Brytyjski rząd w ubiegłym roku jednak mocno pogorszył perspektywy rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie. Najpierw zdecydowano o wyłączeniu lądowych farm wiatrowych z systemu zielonych certyfikatów i inwestorzy muszą teraz konkurować o wsparcie z innymi technologiami w systemie aukcyjnym. Następnie Londyn zapowiedział wstrzymanie inwestycji w lądowe farmy wiatrowe, uzasadniając to negatywnym wpływem wiatraków na krajobraz. W efekcie, z lądowej energetyki wiatrowej zrezygnowali tacy inwestorzy jak npower czy EDF.

Tymczasem w ubiegłym roku wartość inwestycji w farmy wiatrowe na lądzie wzrosła do rekordowego poziomu 2,6 mld funtów. Razem z energetyką wiatrową na morzu dało to inwestycje warte aż 11 mld funtów.

W ubiegłym roku farmy wiatrowe wytworzyły aż 11 proc. energii w brytyjskim miksie energetycznym – o 1,5 pkt proc. więcej niż w roku 2014. Oznacza to, że energetyka wiatrowa wyprodukowała tyle energii, ile konsumuje aż ok. 8,25 mln brytyjskich gospodarstw domowych.

W ostatnich dwóch latach Wielka Brytania stała się również europejskim liderem w rozwoju energetyki słonecznej, a brytyjski potencjał PV szybko wzrósł o kilka gigawatów. Wartość inwestycji w sektorze solarnym na Wyspach wzrosła do 5 mld funtów w roku 2014 oraz do 3,5 mld funtów w roku 2015.

REKLAMA

W ubiegłym roku większe lądowe farmy fotowoltaiczne podzieliły jednak los wiatraków, gdyż wycofano je z systemu zielonych certyfikatów, oferując w zamian udział w mniej korzystnych dla fotowoltaiki aukcjach.

Natomiast sektor małych instalacji fotowoltaicznych, który wcześniej korzystał z atrakcyjnych taryf gwarantowanych, teraz musi rozwijać się w oparciu o dużo niższe dopłaty do sprzedawanej energii, zredukowane w przypadku gospodarstw domowych ostatecznie o 65 proc.

The Independent ostrzega, że boom na OZE na Wyspach może się skończyć, ponieważ Londyn chce postawić, zamiast zielonej energii, na gaz łupkowy i elektrownie jądrowe.

Jak wskazuje brytyjski dziennik, powołując się na dane Bloomberga, brytyjski potencjał OZE może nawet się skurczyć – przynajmniej o 1 GW do roku 2020.

– Krytycy polityki rządu wskazują, że elektrownie wiatrowe na lądzie to najlepsza i najtańsza możliwość, aby zrealizować cele środowiskowe. Ale branża potrzebuje nadal wsparcia, zanim stanie na własnych nogach – komentuje The Independent.  

Brytyjski rząd powtarza, że cel to zapewnienie czystej i bezpiecznej energii przy jednoczesnym utrzymaniu niskich rachunków za energię. Tymczasem Londyn promuje budowę pierwszego od lat reaktora jądrowego, oferując inwestorowi na zachętę stałą cenę za energię w wysokości ponad 92 funtów/MW na 30 lat, czyli znacznie powyżej obecnego kosztu energii z lądowych farm wiatrowych. 

gramwzielone.pl