Branża ocenia ceny referencyjne do aukcji dla OZE

Branża ocenia ceny referencyjne do aukcji dla OZE
Foto. fionaandneil, flickr cc

Zdaniem przedstawicieli branży energetyki odnawialnej, o których opinię poprosiliśmy w związku z publikacją przez resort gospodarki projektu rozporządzenia nt. cen referencyjnych w przyszłorocznych aukcjach, zaproponowane ceny są zbyt niskie. Jeśli takie poziomy cenowe zostaną utrzymane, inwestorzy chcący zgłosić do aukcji swoje projekty będą musieli zaproponować ceny – jak wskazuje branża – często dużo niższe niż wynoszą szacunkowe koszty produkcji energii. Wyjątkiem może być jedynie technologia współspalania, która przez autorów rozporządzenia nt. cen referencyjnych została potraktowana dosyć hojnie.

W ubiegłym tygodniu Ministerstwo Gospodarki przygotowało rozporządzenie ws. cen referencyjnych dla inwestycji w odnawialne źródła energii, które będą zgłaszane do pierwszej, przyszłorocznej aukcji.

W aukcji, w koszykach aukcyjnych dla instalacji OZE o mocy do – i powyżej 1 MW, wsparcie w postaci zaoferowanej, gwarantowanej przez 15 lat i indeksowanej o inflację ceny za sprzedaż energii otrzymają inwestorzy, którzy w przypadku zgłoszonych projektów zebrali pozwolenia niezbędne do uruchomienia produkcji energii – co ma potwierdzać Urząd Regulacji Energetyki – oraz zaoferowali najniższe ceny za sprzedaż energii. Ceny oferowane w aukcji – w przypadku poszczególnych technologii nie mogą być jednak wyższe niż podane w rozporządzeniu MG ceny referencyjne.

REKLAMA

Instytut Energetyki Odnawialnej ocenił, że wskazane przez Ministerstwo Gospodarki propozycje cen referencyjnych są zbyt niskie w porównaniu do kosztów produkcji energii w poszczególnych technologiach. IEO zwraca uwagę, że ceny referencyjne dla mniejszych instalacji w grupie do 1 MW są zaskakująco wyższe – średnio o 6% – w porównaniu do cen referencyjnych dla większych instalacji, które przecież charakteryzują się z reguły niższymi kosztami w przeliczeniu na jednostkę mocy.

Według analiz IEO, ceny referencyjne nie zostały policzone pod rzeczywiste i pełne koszty produkcji energii z różnych odnawialnych źródeł energii, do czego formalnie zobowiązuje delegacja ustawowa i do czego nawet częściowo próbują się odwołać autorzy projektu rozporządzenia w uzasadnieniu. Bardziej prawdopodobne jest to, że na tym etapie ceny przyjęto dość swobodnie do sondowania rynku i tym można tłumaczyć brak ich solidnego uzasadnienia, które jest konieczne, aby nie dopuścić do ręcznego i doraźnego sterowania rynkiem – komentuje dla portalu Gramwzielone.pl prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski.

W analizie wykonanej przez Instytut Energetyki Odnawialnej widać też wyższą – w porównaniu do kosztów produkcji energii – cenę referencyjną dla elektrowni dedykowanych i współspalających biomasę w układach hybrydowych, a także w mniejszym stopniu dla farm wiatrowych.

IEO zwraca też uwagę na brak dokładnych analiz kosztów poszczególnych technologii, na podstawie których resort gospodarki ustalił ceny referencyjne, a także na brak szerokich konsultacji społecznych dot. projektu rozporządzenia. 

Poziomy  cen dla źródeł OZE w odmiennych technologiach, znajdujących się na różnych etapach rozwoju są nie tylko generalnie niskie, ale w dodatku na podobnym poziomie. Co więcej nie ma też istotnej różnicy w przypadku źródeł dużych i małych w danej technologii, nowych czy modernizowanych. W naszej opinii, ceny referencyjne podane  w rozporządzeniu powinny zostać poddane rzetelnej weryfikacji, gdyż czytając rozporządzenie odnosi się wrażenie, jakby były pisane „na kolanie” – dodaje Grzegorz Wiśniewski.

Na podobne wady projektu rozporządzenia i sposobu jego procedowania zwraca uwagę Beata Wiszniewska, dyrektor generalny Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej (PIGEOR).

Beata Wiszniewska podkreśla, że autorzy projektu rozporządzenia przyjęli do ustalenia cen referencyjnych stopę dyskontową na poziomie zaledwie 5%. – Trudno oczekiwać, że ceny obliczone na takiej podstawie będą stanowiły zachętę dla przedsiębiorców. Po co mieliby oni angażować się w trudny proces inwestycyjny, pełen biurokratycznych przeszkód i straszący wysokimi karami, jeśli mogą ten sam efekt uzyskać z lokaty bankowej, która nie wymaga żadnego wysiłku – ocenia Beata Wiszniewska.

Nie zaskakuje zatem, że ceny obliczone na takiej podstawie są zbyt niskie żeby zmotywować przedsiębiorców do podejmowania nowych wyzwań. Szczególnie biorąc pod uwagę że ci, którzy obecnie działają w branży, zostali już ciężko doświadczeni systemem zielonych certyfikatów, który praktycznie się załamał, a rząd i sejm pomimo świadomości sytuacji i licznych deklaracji, w ustawie o OZE przyjęli jedynie działania, o których wiadomo, że przyniosą pozytywne wyniki dopiero w 2020 roku. Wielu przedsiębiorców nie będzie w stanie kontynuować działalności przez tak długi czas. Jeśli nawet przetrwają, prawdopodobnie nie będą zainteresowani dalszą działalnością w tej branży – dodaje przedstawicielka PIGEOR.

Beata Wiszniewska zwraca ponadto uwagę na brak wskazania przez resort gospodarki tempa rozwoju sektora OZE w perspektywie co najmniej kilkuletniej. – Ceny referencyjne będące główną przesłanką do decyzji o uczestnictwie w systemie aukcyjnym są ustalane co roku, a przecież proces przygotowania inwestycji trwa kilka lat. Przedsiębiorcy inwestując w prace przygotowawcze nie mają żadnych wskazówek jakiej wysokości cen mogą oczekiwać kiedy będą gotowi do startu w aukcji – zauważa dyrektor generalny PIGEOR.

Beata Wiszniewska wskazuje ponadto na ryzyko zgłoszenia do aukcji cen za energię, które będą zbyt niskie, aby realizacja projektów była realna. – Możliwe, że znajdą się zdesperowani przedsiębiorcy, którzy już znacznym wysiłkiem przygotowali swoje inwestycje i podejmą ryzyko udziału w systemie, ale jest duże zagrożenie, że ze względu na zbyt niski poziom cen nie będą w stanie doprowadzić do realizacji inwestycji, a nawet jeśli ją zrealizują będzie to przedsięwzięcie deficytowe. Tym samym cały system mający stymulować rozwój energetyki OZE spali na panewce, a wsparcie nie pomoże ani w budowaniu stabilnego sektora przemysłu energetycznego, ani w zwiększeniu potencjału OZE w Polsce.

Które technologie skorzystają na cenach referencyjnych?

REKLAMA

Przedstawione w ubiegłym tygodniu przez Ministerstwo Gospodarki ceny referencyjne dla poszczególnych technologii są zbliżone do siebie, a uwagę zwraca mała różnica w cenach dla technologii OZE w koszyku aukcyjnym do-  i powyżej 1 MW, które – jak zauważa Instytut Energetyki Odnawialnej – są nawet generalnie wyższe w grupie dla większych projektów.

Zauważyć można małe różnice w cenach referencyjnych w koszyku aukcyjnym dla najpopularniejszych technologii o mocy do 1 MW – elektrowni wiatrowych, fotowoltaicznych czy biogazowni. Wcześniej wskazywano, że ten koszyk aukcyjny, który zgodnie z ustawą o OZE ma otrzymać 25% wsparcia w ramach całego systemu aukcyjnego, zdominują projekty biogazowe i fotowoltaiczne. Na aukcjach w koszyku powyżej 1 MW miałaby skorzystać natomiast głównie duża energetyka wiatrowa oraz współspalanie i nie byłoby w nim miejsca dla fotowoltaiki czy biogazu. 

Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) dr Arkadiusz Sekściński wskazuje, że do rywalizacji w koszyku projektów o mocy do 1 MW mogą się jednak włączyć także inwestorzy wiatrowi.

Zaangażowanie się kolejnych inwestorów w aukcje dla instalacji o mocy do 1 MW może jeszcze bardziej wyśrubować ceny za sprzedaż energii, które będzie można uzyskać w przyszłorocznej aukcji. Większa konkurencja będzie prowadzić do zmniejszenia opłacalności projektów realizowanych w ramach tego koszyka aukcyjnego.

Do niedawna przeważały opinie, że energetyka wiatrowa z powodów technologicznych, czyli braku szerokiej oferty turbin o małej mocy, zupełnie nie będzie obecna w segmencie aukcji dla instalacji poniżej 1 MW.  Koszyk ten bezsprzecznie będzie domeną fotowoltaiki, ale może też pojawić się w nim pewna liczba małych biogazowni i właśnie wiatraków. Jak wynika ze spotkań z inwestorami, zauważalne jest pewne zainteresowanie branży wiatrowej tym segmentem. To skutek tego, że na zakup energii w aukcjach w segmencie do 1 MW przeznaczone jest 25% zamawianej energii, a z kolei zamówiony wolumen mocy wiatrowych dla instalacji powyżej 1 MW w pierwszej aukcji oscyluje wokół zaledwie 500 – 600 MW. Inwestorzy wskazują, że jeden z dużych producentów ma stałą ofertę turbin o mocy do 1 MW, a inni mają w sprzedaży urządzenia o mocy niewiele większej niż 1 MW, których moc można ograniczyć. Bezsprzecznie Ministerstwo Gospodarki liczy, że będzie konkurencja w segmencie do 1 MW, bo ceny referencyjne dla małych wiatraków to 415 zł/MWh, dla małych biogazowni to 450 zł/MWh, a dla małej fotowoltaiki 465 zł/MWh – komentuje dla portalu Gramwzielone.pl wiceprezes PSEW.

Cenę referencyjną dla fotowoltaiki w grupie o mocy do 1 MW za „zdecydowanie za niską” uznaje Tomasz Sęk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Słonecznej. – Przedstawione przez Ministerstwo Gospodarki ceny referencyjne aukcji dla OZE dla technologii fotowoltaicznej oceniamy jako zdecydowanie za niskie. Wskazują, iż ministerstwo ma intencje, by Polska pozostała jedynym krajem w Europie, w którym energetyka słoneczna nie będzie istnieć. Zaproponowane 465 zł/MWh to poziom, przy którym inwestorzy nie będą zainteresowani rozwojem fotowoltaiki. Analizując uzasadnienie, wnosimy iż, zaproponowana cena referencyjna wynika z przyjęcia nierealnych założeń, w szczególności dla wskaźników produktywności instalacji PV.

Tomasz Sęk zwraca uwagę, podobnie jak inni przedstawiciele branży OZE, na przyjęte przy konstruowaniu cen referencyjnych, jego zdaniem zbyt niskie stopy zwrotu.

Warto również zwrócić uwagę na błąd metodologiczny popełniany przez ministerstwo, dotyczący akceptowalnych przez inwestorów stóp zwrotu na poziomie 5%. Wydaje się, iż specjaliści z MG zapomnieli, iż sytuacja bardzo niskich stóp procentowych nie będzie trwać zawsze. Niestety inwestorzy podejmujący decyzję o podjęciu 15-letnich inwestycji, o tym fakcie na pewno nie zapomną. Na koniec wreszcie, trudno nam zrozumieć tak negatywne podejście do technologii, która w kontekście ostatnich „letnich problemów z energią”, mogłaby znacząco wesprzeć konwencjonalne źródła energii – ocenia prezes PSES.

Z cen referencyjnych nie może być też zadowolona branża biogazowa – zwłaszcza wobec niepewności co do przyszłych zasad ewentualnego, dodatkowego wsparcia dla jednostek kogeneracyjnych. Przyznane biogazowniom rolniczym przez resort gospodarki ceny referencyjne są równe lub tylko nieznacznie niższe od cen przyznanych uznawanej za dużo tańszą technologii współspalania. Najniższa cena referencyjna w puli wszystkich technologii – 210 zł/MWh – została przyznana biogazowniom wykorzystującym biogaz ze składowisk odpadów.

Na niskie ceny referencyjne – niższe od kalkulacji kosztów produkcji energii – wskazuje też branża hydroenergetyki.

Przy zaproponowanym poziomie ceny referencyjnej możliwość realizowania inwestycji w małą hydroenergetykę będzie bardzo ograniczona. Cena referencyjna dla źródeł wodnych o mocy do 1 MW (445 zł/MWh) jest o około 200 zł niższa od ceny jaka wynika z kalkulacji branży MEW przekazanych Ministerstwu Gospodarki. Kalkulacje bazowały na realnych przykładach zrealizowanych w ostatnim czasie inwestycji. Rozbieżność pomiędzy wyliczeniami Ministerstwa i branży wynikają z odmiennych założeń, przyjętych jako podstawa obliczeń. Niezrozumiałe są dla nas podstawowe parametry przyjęte przez Ministerstwo jak np. stopa dyskontowa – komentuje Ewa Malicka z Towarzystwa Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych (TRMEW).

O ile ceny referencyjne dla większości technologii w grupach do 1 MW i powyżej 1 MW są do siebie zbliżone, w przypadku elektrowni wodnych ceny referencyjne w koszyku powyżej 1 MW są nawet znacznie wyższe (480 zł/MWh) niż dla mniejszych projektów (445 zł/MWh).

Ewa Malicka zauważa ponadto brak planowanych na przyszły rok aukcji dla instalacji zmodernizowanych. – Dość dziwne wydaje się również określanie cen referencyjnych na rok 2016 dla obiektów zmodernizowanych w sytuacji, gdy pula środków przewidziana na aukcję dla tych obiektów wynosi 0 zł – komentuje przedstawicielka TRMEW.  

gramwzielone.pl