UE ma stanowisko na szczyt klimatyczny. Neutralność węglowa zamiast dekarbonizacji

UE ma stanowisko na szczyt klimatyczny. Neutralność węglowa zamiast dekarbonizacji
TVA Web Team, flickr cc

Unia Europejska uzgodniła wspólne stanowisko na szczyt klimatyczny ONZ, który odbędzie się w grudniu w Paryżu i na którym zwolennicy polityki proklimatycznej oczekują przyjęcia nowych zobowiązań w zakresie redukcji emisji CO2. Polski rząd ocenia przyjęte uzgodnienia jako dobry kompromis. Innego zdania są środowiska ekologów. 

Swoje cele w zakresie polityki klimatycznej Unia Europejska określiła już podczas ubiegłorocznego szczytu, podczas którego postanowiono, że do 2030 r. UE zredukuje emisje CO2 o 40% w porównaniu do emisji z roku 1990, a także zwiększy udział zielonej energii w swoim miksie energetycznym do 27%.  

Teraz ministrowie środowiska państw UE przyjęli wspólne stanowisko na zbliżający się szczyt klimatyczny państw ONZ, który odbędzie się w grudniu w Paryżu.

REKLAMA

Zwolennicy walki ze zmianami klimatu chcą przyjęcia zobowiązań państw ONZ do ograniczenia swoich emisji gazów cieplarnianych, tak aby uniemożliwić wzrost globalnej temperatury powyżej 2 st. C. Unia Europejska to największy zwolennik przyjęcia ambitnych celów w zakresie redukcji emisji CO2.

W piątek w Brukseli unijni ministrowie środowiska potwierdzili przyjęte wcześniej cele i zdecydowali, że Unia Europejska będzie optować w Paryżu za 50-procentową redukcją emisji CO2 do roku 2050 i osiągnie w drugiej połowie XXI wieku tzw. neutralność węglową.

Uwzględnienie pojęcia neutralności węglowej zamiast pojęcia dekarbonizacji jest zgodne ze strategią polskiego rządu, który dążył do jak najmniejszych restrykcji, które mogłyby ograniczać emisję CO2 przez polską energetykę opartą na węglu. W ten sposób – zamiast płacenia za emisję CO2 – emitenci mogliby „neutralizować” ją np. poprzez sadzenie lasów.

REKLAMA

Koncepcja neutralności węglowej jest o tyle ważna przed negocjacjami w Paryżu, że mówi o tym, w jaki sposób zachęcić do polityki klimatycznej państwa rozwijające się, które mogą absorbować CO2, nie wycinając albo uprawiając lasy równikowe. Dla państw rozwiniętych to propozycja, by rozwijać nowe technologie wyłapywania i używania dwutlenku węgla. Już dziś możemy zamieniać CO2 w plastik, nawozy sztuczne w paliwa – Polska Agencja Prasowa cytuje wypowiedź Marcina Korolca, pełnomocnika polskiego rządu w negocjacjach klimatycznych.

Wiceminister środowiska Marcin Korolec poinformował na Twitterze, że nie spodziewał się tak szybkiego uzgodnienia wspólnego stanowiska na paryski szczyt i ocenił je jako „dobry kompromis”.

Z konkluzji unijnej Rady ds. Środowiska nie są zadowolone natomiast organizacje ekologiczne. Robert Cyglicki, dyrektor Greenpeace Polska, ocenił przyjęte w Brukseli propozycje jako „dalekie od tego, co powinno znaleźć się na negocjacyjnym stole, by uzyskać porozumienie, które doprowadzi do wymiernych działań na rzecz ochrony klimat”.

 Polski rząd powinien spojrzeć na Szczyt Klimatyczny jako na szansę transformacyjną, a nie zagrożenie. Świat w ostatnim czasie zmienia się błyskawicznie, tymczasem krajowa gospodarka utknęła w pułapce średniego rozwoju. Nawet Chiny, przedstawiane jako przykład największego globalnego truciciela, w ciągu ostatnich 12 miesięcy sukcesywnie redukowały emisje pochodzące ze spalania węgla i po raz kolejny pobiły rekord inwestycji w odnawialne źródła energii – ocenia Robert Cyglicki.

Koalicja Klimatyczna dodaje, że w konkluzjach Rady znalazł się istotny zapis, który zakłada weryfikację i odnawianie celów poszczególnych państw co 5 lat. – Proponowany mechanizm zakłada, że  nowe zobowiązania nie mogą być niższe od poprzednich. Zawiera on jednak przyzwolenie na pozostawienie ich na tym samym poziomie. Taka opcja jest nie do przyjęcia – ocenia Koalicja Klimatyczna.

– Możliwość pozostania przez państwa przy wcześniej przyjętych celach sprawia, że cały mechanizm może stać się „sztuką dla sztuki”. Jeżeli nie będzie presji, by podnieść cele, to pozostaną one zamrożone przez kolejnych 15 lat. Ryzyko, że nie będą podniesione aż do roku 2030, niezależnie od szybko zmieniających się możliwości redukcji emisji i okoliczności zewnętrznych, nie może być zaakceptowane. Kolejne lata będą zmarnowane, a późniejsze działania jeszcze droższe – ocenia Urszula Stefanowicz, ekspert Koalicji Klimatycznej.

gramwzielone.pl