MG za zwiększeniem obowiązku zakupu zielonych certyfikatów

MG za zwiększeniem obowiązku zakupu zielonych certyfikatów
Foto: Gramwzielone.pl (c)

Podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji zajmującej się projektem poselskiej nowelizacji ustawy o OZE wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz uznał za zasadną zaproponowaną przez autorów projektu poprawkę, której celem jest zwiększenie obowiązku zakupu zielonych certyfikatów już w przyszłym roku i podniesienie w ten sposób ceny zielonych certyfikatów.

Początkowo celem opracowanej przez posłów PSL poprawki do ustawy o OZE miała być pomoc właścicielom biogazowni – poprzez wydzielenie dodatkowego obowiązku zakupu zielonych certyfikatów z biogazu, dzięki czemu wzrosnąć miałyby przychody operatorów biogazowni, z których obecnie – ze względu na niskie ceny certyfikatów – wielu stanęło na skraju bankructwa.

Początkowo zaproponowano, aby dodatkowy obowiązek zakupu zielonych certyfikatów od operatorów biogazowni wyniósł 0,35% obowiązkowego udziału energii elektrycznej wytworzonej w instalacjach odnawialnego źródła energii i miałby być wydzielony w ramach ogólnego celu OZE na 2020 r. na poziomie 20%. Później PSL zaproponował podniesienie tego obowiązku na 0,45% w przyszłym roku i 0,55% w kolejnym.

REKLAMA

Teraz autorzy poselskiego projektu nowelizacji ustawy o OZE chcą rozszerzyć postulowaną interwencję na rynku zielonych certyfikatów, a zaproponowane zmiany miałyby pomóc już nie tylko właścicielom biogazowni, ale byłyby korzystne dla całego sektora producentów zielonej energii – także operatorów elektrowni wodnych, wiatrowych czy farm fotowoltaicznych.

Nowa poprawka do projektu nowelizacji zakłada bowiem zwiększenie ogólnego obowiązku zakupu zielonych certyfikatów już w przyszłym roku – z około 15% do 17%. Taka regulacja zwiększyłaby popyt na zielone certyfikaty, co miałoby doprowadzić do zmniejszenia rynkowej nadpodaży, a więc do podniesienia ich cen. To z kolei zwiększyłoby przychody producentów energii z OZE.

Oprócz tej poprawki PSL zaproponował także m.in. wydzielenie w ustawie o OZE osobnej kategorii świadectw pochodzenia z biogazu, a także wyłączenie możliwości realizacji obowiązku OZE za pośrednictwem opłaty zastępczej, gdy cena zielonych certyfikatów spadnie poniżej 75% wartości opłaty zastępczej.

Wczorajsza, krótka dyskusja na temat zgłoszonych poprawek skupiła się na potencjalnych kosztach podniesienia obowiązku OZE z 15% do 17%.

W roli oponenta takich zmian wystąpił dyrektor biura Towarzystwa Obrotu Energią Marek Kulesa, reprezentujący sprzedawców energii, czyli tzw. sprzedawców zobowiązanych, na których spada obowiązek zakupu zielonych certyfikatów. Jak wskazywał, sprzedawcy zobowiązani w zakresie obowiązku OZE pełnią rolę jedynie pośredników i przenoszą cały koszt zakupu zielonych certyfikatów na odbiorców końcowych.

Jego zdaniem, o ile zmiany proponowane początkowo, które dotyczyły tylko pomocy sektorowi biogazowemu, są zasadne, o tyle nowa propozycja podniesienia obowiązku OZE do 17% w roku 2016 r. nie jest akceptowalna, ponieważ takie rozwiązanie znacząco podniosłoby koszty realizacji obowiązku OZE przenoszone na konsumentów.

Marek Kulesa argumentował, że zwiększenie obowiązku OZE nie zlikwiduje nadpodaży na rynku zielonych certyfikatów, którą ocenił na około 17 TWh, a wpłynie za to znacząco na wzrost kosztów energii dla odbiorców końcowych.

Marek Kulesa podkreślał, że sprzedawcy zobowiązani – ustalając koszty systemu wsparcia dla OZE w taryfie za energię – brali pod uwagę przyjęty wcześniej obowiązek 15% na rok 2016, kalkulując koszt zielonych certyfikatów na około 110 zł/MWh.

Powołując się na wyliczenia Ministerstwa Gospodarki przedstawiciel TOE ocenił, że postulowane podniesienie obowiązku OZE oznaczałoby wzrost cen certyfikatów do około 200 zł/MWh, a także wzrost ogólnych kosztów realizacji obowiązku OZE o 300-400 mln zł, a w skrajnym scenariuszu nawet do 1,5 mld zł.

Mówiąc wprost, te pieniądze wyjmiemy z kieszeni odbiorców końcowych, bo sprzedawcy energii elektrycznej są tylko pośrednikami. Nie jesteśmy w stanie w marży przenieść miliardów – powiedział Marek Kulesa.

Dodał, że TOE nie neguje dodatkowego wsparcia biogazowni, „bo taki był cel poselskiej nowelizacji”, a teraz – jego zdaniem – „przy okazji próbuje się załatwić sprawę nadwyżki zielonych certyfikatów”.

Ocenił, że podniesienie obowiązku OZE o 2 pkt proc. przełożyłoby się na zmniejszenie nadpodaży zielonych certyfikatów jedynie o około 2 TWh. – Nie załatwiamy problemu, a jedynie powodujemy zwiększenie wartości świadectw pochodzenia, za które zapłacą odbiorcy końcowi – argumentował Marek Kulesa.

Inne wyliczenia wzrostu kosztów wynikających z podniesienia obowiązku OZE przedstawili obecni na wczorajszym posiedzeniu przedstawiciele branży OZE.

Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Wojciech Cetnarski wyliczył, że podniesienie obowiązku OZE o 1 pkt proc. oznacza wzrost cen energii dla gospodarstw domowych o 0,41%, czyli około 2 zł/MWh.

REKLAMA

Z kolei Beata Wiszniewska, dyrektor generalny Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej i Rozproszonej (PIGEOR), oceniła, że postulowane podniesienie obowiązku OZE jest konieczne ze względu na złą sytuację inwestorów, a problem nadpodaży zielonych certyfikatów można by zmniejszyć poprzez nie 17-procentowy, ale 20-procentowy obowiązek OZE. Jej zdaniem takie rozwiązanie przełożyłoby się na wzrost kosztów energii dla gospodarstw domowych o 2% miesięcznie.

Obecny na posiedzeniu Michał Konieczko z Urzędu Regulacji Energetyki powiedział, że wzrost obowiązku OZE spowoduje wzrost cen energii dla gospodarstw domowych, jednak nie przedstawił żadnych wyliczeń.

Ministerstwo Gospodarki za interwencją

Resort gospodarki wskazywał wcześniej, że do rozwiązania problemu nadpodaży zielonych certyfikatów wystarczają regulacje wprowadzone w ustawie o OZE, które od 2016 r. mają zredukować rynkową podaż certyfikatów poprzez ograniczenie możliwości przyznawania ich operatorom instalacji współspalania i dużych elektrowni wodnych.

Wczoraj jednak MG poparło zaproponowane przez PSL w projekcie nowelizacji ustawy o OZE dodatkowe środki, czyli podniesienie obowiązku OZE z 15% do 17% w przyszłym roku.

Obecny na wczorajszym posiedzeniu wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz nie podzielił obaw zgłoszonych przez Marka Kulesę z TOE i ocenił propozycję PSL jako „wyważoną”, która „nie powinna znacząco wpłynąć na wzrost ceny świadectw”. Postulowane zmiany określił jako „pozytywne”. Dodał, że jest „atmosfera zrozumienia problemu” i MG chce go rozwiązać. Zaznaczył jednak, że nie ma jeszcze gotowego stanowiska rządu w tej sprawie.

Jerzy Pietrewicz wyliczał, że jeśli ceny zielonych certyfikatów wzrosłyby ze 100 zł/MWh na 200 zł/MWh, oznaczałoby to wzrost kosztów rzędu 300-400 mln zł. Podkreślił przy tym, że „jest to rachunek skrajny i mało prawdopodobny przy tej skali nadpodaży”.

Wiceminister zaznaczył też, że nadpodaż zielonych certyfikatów będzie spadać przez rozwiązania już wpisane do ustawy o OZE, ponieważ wygaszane będzie wsparcie dla współspalania i w efekcie – w jego opinii – na przestrzeni kilku lat problem nadpodaży zostanie rozwiązany.

Ministerstwo Gospodarki zapowiadało szybkie działania w celu likwidacji problemu nadpodaży zielonych certyfikatów już w 2013 r. Jednak do tej pory takie rozwiązania nie zostały jeszcze wprowadzone w życie. 

Jak ustala się koszty obowiązku OZE?

Odpowiadając na argumenty Marka Kulesy posłanka Krystyna Ozga z PSL wskazała, że proponowane podniesienie obowiązku OZE to „pomoc doraźna i czasowa” i że ma ratować przed bankructwem właścicieli biogazowni. Dodała – powołując się na biuro analiz sejmowych – że takie rozwiązanie nie zaburzy dotychczasowego systemu wsparcia dla OZE i jest zgodne z jego logiką.

Podważając argumenty Marka Kulesy posłanka PSL Krystyna Ozga wskazała wczoraj, że i tak w taryfie za energię koszt obowiązku OZE kalkuluje się na podstawie opłaty zastępczej, której wysokość (300,03 zł/MWh) jest niemal 3-krotnie wyższa niż aktualna giełdowa cena zielonych certyfikatów. Podniesienie obowiązku OZE i w efekcie wzrost ceny zielonych certyfikatów nawet do poziomu 200 zł/MWh nie wpłynęłoby więc na wzrost kosztów systemu wsparcia dla OZE, które są przenoszone w taryfie za energię.

Innego zdania był Marek Kulesa, który wskazał, że koszty obowiązku OZE są kalkulowane w taryfie za energię na podstawie ostatnich rynkowych cen zielonych certyfikatów.

Przerwane posiedzenie  

Na początku sierpnia uczestnicy sejmowej komisji zapowiedzieli szybkie procedowanie proponowanych zmian. Na wczorajszym posiedzeniu komisji nie podjęto jednak żadnych decyzji. Nie dała na to szans prowadząca posiedzenie posłanka PO Elżbieta Królikowska-Kińska, która szybko je zakończyła, argumentując to koniecznością przygotowania w tej sprawie stanowiska przez rząd.

Bez stanowiska rządu nie będziemy pracować nad poleskim projektem, który ma znaczne skutki finansowe – oceniła posłanka PO i dodała, że zwróci się do rządu w celu przyspieszenia prac nad rządowym  stanowiskiem.

Jeśli proponowane zmiany miałyby wejść w terminie założonym przez ich autorów, nowelizacja ustawy o OZE powinna zostać przyjęta przez parlament i wejść w życie jeszcze przed końcem br. roku. 

gramwzielone.pl