Poseł Bramora: poparcie dla prosumentów to sprawa apolityczna [wywiad]

Poseł Bramora: poparcie dla prosumentów to sprawa apolityczna [wywiad]
Artur Bramora. Foto. M. Niedostatkiewicz

Zablokowanie poprawki prosumenckiej może wstrzymać rozwój energetyki prosumenckiej na wiele lat, a tego chciałbym uniknąć, bo my nie możemy uciekać od rozwoju. Niemcy zrobili bardzo dużo, bo praktycznie od 20 lat, od kiedy funkcjonują w tym systemie, zaniżyli ceny technologii, więc my mamy wszystko podane na tacy, tylko my nie możemy tego zepsuć – komentuje w wywiadzie dla portalu Gramwzielone.pl poseł Artur Bramora, autor tzw. poprawki prosumenckiej, która może zapoczątkować w Polsce rozwój obywatelskiej energetyki.

Gramwzielone.pl: Proszę o kilka słów na temat genezy poprawki prosumenckiej. Kiedy powstała i dlaczego zaangażował się Pan w jej przygotowanie?

Poseł Artur Bramora: Ta poprawka była efektem głębokich przemyśleń i sugestii z wysłuchania publicznego. W momencie, kiedy zacząłem drążyć temat, okazało się, że energetyka prosumencka – jeśli nie będzie miała właściwej litery prawa – to po prostu nie powstanie. W związku z tym taka koszykowa koncepcja zapisów prosumenckich – według mojej oceny jedyna słuszna – została spisana, przyjęta i próbowałem robić wszystko, aby została wprowadzona w życie.

REKLAMA

W trakcie procesu legislacyjnego ta poprawka była zgłoszona i nie została ani odrzucona, ani przyjęta przez przewodniczącego podkomisji ds. energetyki, która rozpatrywała projekt ustawy o OZE. To wywołało w mojej osobie niesmak całej sytuacji i coraz większą determinację, żeby te przepisy zostały wprowadzone w życie, ponieważ byłem świadomy, czym one zaskutkują.

Po wysłuchaniu publicznym to był ten moment, aby podjąć decyzję co dalej i stąd zgłoszenie poprawki w trakcie prac w Sejmie. Poprawka została przygotowana jako swoistego rodzaju nakładka na całą ustawę.

Przepisy dla prosumentów w pierwotnej wersji ustawy o OZE były na tyle niekorzystne, że ten rynek by się zupełnie nie rozwinął.

W czasie procedowania ustawy o OZE w Sejmie zgłosił Pan więcej poprawek, które miały zaktywizować rynek energii odnawialnej w Polsce. W tym poprawkę, która mogła umożliwić rozwój spółdzielni energetycznych.

– Poprawek zgłosiłem pięć. Jedną z nich była poprawka dotycząca spółdzielni, dająca możliwość rozszerzenia wsparcia prosumenckiego dla stowarzyszeń, chociażby straży pożarnych czy związków wyznaniowych. Kolejna poprawka wychodziła naprzeciw istniejącym biogazowniom, które przy systemie aukcyjnym zaproponowanym w ustawie według mojej oceny mogą zakończyć swój żywot. One po prostu nie będą konkurencyjne z dużymi farmami wiatrowymi. Ta poprawka później została jednak odrzucona dwoma głosami. Była też ciekawostka, a więc możliwość odsprzedaży energii produkowanej przez nas innemu podmiotowi, który jest odbiorcą końcowym przyłączonym do tej samej sieci dystrybucyjnej.

Bez dodatkowych opłat za korzystanie z sieci.

– To była kwestia do doprecyzowania. Jeśli byłaby jakaś symboliczna opłata dystrybucyjna za korzystanie z sieci, to poszedłbym na kompromis i się pod tym podpisał. Mimo, że i tak jeden i drugi odbiorca jest na opłatę dystrybucyjną skazany będąc użytkownikiem określonej sieci.

To była właśnie druga wersja realnego wspierania prosumentyzmu. Jeśli nie przeszłaby wersja z taryfami gwarantowanymi, to byłaby jedyna opłacalna forma, żeby w ogóle w OZE inwestować.

Zaraz przed plenarnym głosowaniem nad ustawą o OZE sejmowa komisja ds. energetyki odrzuciła poprawkę prosumencką, tymczasem nieoczekiwanie przegłosował ją cały Sejm. Czy przed głosowaniem przeczuwał Pan, że może jednak się udać?

– Przez pierwsze dwa lata tej kadencji byłem przewodniczącym dużej sejmowej komisji i poznałem wszystkie kruczki prawne zgodnie z regulaminem Sejmu. Zdobyłem na tyle doświadczenia parlamentarnego, że wiedziałem jak skutecznie można przeprowadzić pewne rozwiązania, oczywiście zgodnie z prawem, i z tej mojej wiedzy po prostu skorzystałem.

Oprócz wniosku mniejszości, w którym została zgłoszona ta poprawka, później była poprawka, która odrobinę lepiej osadzała to prawo. W drugim czytaniu zgłosiłem poprawkę będącą rozszerzeniem zapisów prosumenckich, która była lepiej osadzona w druku sejmowym. 

Po pierwszym zwycięskim głosowaniu w Sejmie los poprawki wydawał się jednak nadal niepewny, ponieważ musiała ona jeszcze zyskać akceptację Senatu.

– Senat chciał zupełnie zdemolować te zapisy, wyrzucić je w całości i przyjąć swoje – nieprzemyślane i nieuzasadnione. Na szczęście w ostatecznym głosowaniu Wysoka Izba odrzuciła poprawki Senatu i przyjęła pierwotną wersję.

W przyjętej finalnie wersji poprawki są jednak pewne nieścisłości, które na początku wprowadziły pewne zamieszanie wśród uczestników rynku m.in. w zakresie możliwości łączenia taryf gwarantowanych i wsparcia z dotacji.

– Zamysł był taki, aby tego wsparcia nie łączyć. Taryfy były tak skalkulowane, że one same powinny obronić opłacalność inwestycji, a połączenie tego wsparcia z systemem dotacyjnym jest według mojej oceny nie do końca zasadne. Oczywiście w połączeniu z taryfami inwestorzy mieliby dużo lepszą stopę zwrotu, jednak nie na tym mi zależało.

Zależało mi na systemie jasnym, przejrzystym i nie dedykowanym konkretnym instytucjom typu bank A czy bank B. To miał być taki system, który będzie z założenia prosty, powszechny i dostępny dla każdego. W tym momencie byśmy wygenerowali wśród przedstawicieli sektora bankowego ciekawe – moim zdaniem – podejście do kwestii inwestycji w przydomowe OZE, bo jestem pewny, że banki licytowałyby się wówczas obniżając stopy procentowe, aby prosumenci skorzystali z ich oferty.

Kto może korzystać z taryf gwarantowanych zgodnie z zapisami przyjętej ustawy? Czy tylko gospodarstwa domowe?

– Według mojej oceny każdy podmiot, który ma taką instalację, powinien mieć prawo do skorzystania z taryf gwarantowanych. Dla mnie nie ma znaczenia, czy właścicielem instalacji jest OSP, moja parafia czy Jan Kowalski, czy Jan Kowalski prowadzący działalność gospodarczą. To powinna być pomoc dedykowana konkretnej instalacji, a nie konkretnemu podmiotowi.

Poprawka prosumencka daje prawo ministrowi gospodarki do okresowej rewizji taryf gwarantowanych. Nie jest jednak jasne, kiedy minister gospodarki może obniżyć taryfy.

– Zgodnie z przyjętą ustawą minister gospodarki jest zobowiązany do tego, aby ustalał te stawki wraz z rozwojem technologii i w korelacji z krajowym planem działania. One są podzielone koszykowo po to, aby można było równo dotować konkretne technologie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak będą się rozwijać poszczególne technologie, więc według mojej oceny minister powinien raz na pół roku ustalać rozporządzeniem nowe taryfy, które obowiązywałyby od momentu ich ogłoszenia, ale w dalszym ciągu na 15 lat.

Taka poprawka została zgłoszona na etapie prac senackich, ale została wyrzucona do kosza. Nikt nawet nie przejawił chęci, ani woli, żeby się nad nią pochylić. To było przemyślane rozwiązanie, które załatwiało ten problem.

Teraz minister może zmienić stawki taryf nawet przed 2016 r.

– Powinniśmy zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze określić, do kiedy te stawki będą obowiązywać, bo teraz minister może je zmienić przed 1 stycznia 2016 r. W mojej poprawce zgłoszonej w trakcie prac senackich była informacja, że do połowy 2016 r. minister gospodarki nie może zmienić tych stawek, a potem musi je podawać raz na pół roku. To dawałoby jasną sytuację inwestorowi, który wiedziałby, że ma pół roku na zrealizowanie swojej inwestycji i na podłączenie jej do sieci.

REKLAMA

Rynek powstanie wtedy, gdy będzie przewidywalny i stabilny, a tylko taka forma – według mojej oceny – stabilizowałaby rynek.

W przypadku nowelizacji ustawy będziemy musieli wrócić do rozwiązania tego problemu. Optowałbym za przyjęciem poprawek w wersji zgłoszonej w Senacie.

Przeciwnicy poprawki prosumenckiej uzasadniali potrzebę jej odrzucenia zbyt wysokimi kosztami dla odbiorców energii, które miałoby generować stosowanie taryf gwarantowanych. Co sądzi Pan o ich argumentach?

– Wzrost cen jest jednym wielkim mitem. Ministerstwo Gospodarki błędnie zakłada, że powstanie tak dużo mikroinstalacji w tak szybkim czasie. To, że koszty będą wysokie, nie jest prawdą. Według moich wyliczeń koszt, który musiałby ponieść odbiorca energii, to około 0,1 do 0,2 gr./kWh. Czyli nie generuje to aż takiej potrzeby, aby podnosić opłatę o OZE o kilka złotych tak jak w komentarzach Ministerstwa Gospodarki, które były w ogóle nieuzasadnione merytorycznie.

Analizy kosztów poprawki prosumenckiej nie znajdziemy też w Ocenie Skutków Regulacji do ustawy o OZE w wersji przyjętej przez parlament.

– Aby rozwiać wszystkie wątpliwości potrzebna jest pełna Ocena Skutków Regulacji z uwzględnieniem zapisów prosumenckich przyjętych przez Wysoką Izbę. Zadawałem do Ministerstwa Gospodarki pytania kilkukrotnie, czy OSR będzie. Aby traktować sprawę poważnie, powinien być pełny OSR jak również powinno być zapytanie do Komisji Europejskiej czy system wsparcia przyjęty w ustawie jest zgodny z prawem unijnym.

Z przykrością muszę stwierdzić, że to do dzisiaj nie zostało zrobione, a przypominam, że prezydent podpisał ustawę w połowie marca, czyli straciliśmy dwa miesiące. Robiłbym wszystko na miejscu Ministerstwa Gospodarki, aby mieć jasną wykładnię prawną, czy przyjęte prawo jest zgodne z unijnymi przepisami.

Wiadomo, że przygotowana przez Ministerstwo Gospodarki nowelizacja ustawy o OZE ma na celu obniżenie wysokości taryf gwarantowanych przyjętych w ustawie o OZE.

– Bardzo ważna rola organizacji pozarządowych, portali internetowych, aby możliwie szeroko upublicznić projekt tej nowelizacji, po to, aby głos społeczny był uwzględniony w ostatecznej wersji projektu, który przegłosujemy w Wysokiej Izbie. Nie jest problemem zgłoszenie poprawek do nowelizacji, tylko wymaga to tego, aby środowisko zabrało głos. To jest nasz wspólny problem i wspólnie powinniśmy robić wszystko, co w naszej mocy, aby przyjąć właściwe prawo.

Czy wysiłek zwolenników energetyki obywatelskiej powinien pójść w kierunku dopracowania obecnych zapisów, czy trzeba zaproponować przy okazji nowelizacji ustawy o OZE nowe rozwiązania?

– Sam system w postaci taryf gwarantowanych jest systemem doskonałym i nie trzeba wymyślać nic nowego. Jeśli już to doprecyzować, ale nie zburzyć go zupełnie, chociażby obniżeniem taryf o 90% bez żadnego uzasadnienia.

Jak przy pracach nad nowelizacją poprawki prosumenckiej mogą zachować się partie, które wcześniej poparły w Sejmie jej zapisy? Czy możemy liczyć, że poszczególne kluby parlamentarne będą konsekwentne?

– Mam nadzieję, że po raz kolejny będzie więcej zdrowego rozsądku niż kalkulacji politycznej. Jesteśmy w okresie przedwyborczym, więc zakładam, że wyborcy będą świadomi tego, jak zagłosowali poszczególni posłowie i nie ustalałbym tutaj strategii posłów jako strategii koalicyjnej czy klubowej.

Każdy poseł z imienia i nazwiska powinien wziąć odpowiedzialność za ten głos, bo to będzie głos bardzo ważny w całej historii prosumentyzmu w Polsce. Ten prosumentyzm możemy stworzyć, ale możemy też go wysłać pod ziemię na kolejne 20 lat.

Co dla rynku energetyki prosumenckiej w Polsce mogłoby oznaczać zablokowanie poprawki prosumenckiej?

– Wydaje mi się, że mogłoby go skutecznie wstrzymać na wiele lat, a tego chciałbym uniknąć, bo my nie możemy uciekać od rozwoju. Niemcy zrobili bardzo dużo, bo praktycznie od 20 lat, od kiedy funkcjonują w tym systemie, zaniżyli ceny technologii, więc my mamy wszystko podane na tacy, tylko my nie możemy tego zepsuć.

Jeśli politycy będą chcieli to zepsuć źle głosując, przy głosowaniu nad nowelizacją tej ustawy, to jestem pewny, że wyborcy z tego ich rozliczą. Politycy muszą mieć świadomość, że to nie jest decyzja polityczna ich klubów, tylko ma to być decyzja każdego z nich. Więc wszystko, co możemy zrobić, to uświadomić ich na tyle, aby świadomie podjęli tą decyzję.

Jeśli będą chcieli dalej zabetonować prosumenta na kolejne lata, to proszę bardzo, tylko rozliczcie ich drodzy czytelnicy z tego.

To chwila przełomowa. To pierwszy taki moment, kiedy możemy biorąc coś we własne ręce zrobić coś naprawdę dobrego i prorozwojowego. To jest ten moment, z którego efekty będziemy mieć przez najbliższe 5 – 10 lat.

Najgorszym z możliwych rozwiązań byłoby, gdybyśmy zostali zobligowani przez Komisję Europejską, aby kupować zieloną energię zza granicy

Energetyka prosumencka – oprócz samego upodmiotowienia i dania energii w ręce obywateli – to również bezpieczeństwo energetyczne. Energetyka rozproszona ma pod tym względem same zalety. Daje stabilność dostaw sieciom energetycznym szczególnie tam, gdzie przesył energii jest skrajnie trudny pod względem technicznym z racji długości linii energetycznych. Są takie miejsca w Polsce, z dala od centrali energetycznych, gdzie przerwy w dostawach energii są kilkugodzinne. My jako obywatele nie mamy możliwości z powodu tych strat wyegzekwować od dystrybutora określonych pieniędzy, a dystrybutor powinien mieć świadomość tego, że energetyka rozproszona załatwia mu ten problem.

Czy energetyka prosumencka może być atrakcyjna również dla dużych koncernów energetycznych? Czy Pana zdaniem będą one oferować rozwiązania dla prosumentów?

– Gdyby duża energetyka była rozsądna, to by już starała się to zrobić, ale w mojej opinii jak oddamy to zupełnie wolnemu rynkowi to i tak nie zrobimy krzywdy temu naszemu dziecku, które jeszcze się nie narodziło. Ja nie chciałbym wnikać, kto na tym powinien zarabiać, ale w mojej wizji i tak zarobią ci, którzy instalują.

Wyobraźmy sobie sytuację założoną w poprawce, że 200 tysięcy takich instalacji powstanie do 2020 r. To jest potężny rynek. To jest rynek i produkcji i usług. Czy to zrobią koncerny energetyczne? Myślę, że dla nich to są tak niewielkie zyski, że sobie to po prostu odpuszczą.

Firmy, które funkcjonują dzisiaj, powiększą swój potencjał. Zatrudnią więcej personelu i będą spokojnie w stanie zabezpieczyć funkcjonowanie tego sektora. O ile nie spowodujemy naszymi błędnymi politycznymi decyzjami, że ten sektor nie powstanie.

Polski parlament nie zawsze podejmuje złe decyzje. To była decyzja właściwa i mimo, że było bardzo dużo szczęścia, że ta poprawka została przyjęta prze Wysoką Izbę, to było to działanie zupełnie apolityczne. Zapisy prosumenckie poparły wszystkie kluby za wyjątkiem jednego. Nie będę mówić, który klub parlamentarny nie poparł tego rozwiązania, ale to rozwiązanie przeszło. Również mimo oporu Senatu. Więc niech każdy, kto będzie miał okazję głosować za tymi zapisami w przyszłości, będzie tego świadomy.

gramwzielone.pl