Wnioski z publicznego wysłuchania ustawy o OZE

Wnioski z publicznego wysłuchania ustawy o OZE
Bistrosavage, flickr cc

Dzisiaj odbyło się publiczne wysłuchanie projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii, podczas którego głos zabrało kilkudziesięciu przedstawicieli różnych środowisk zainteresowanych finalnym kształtem procedowanej w Sejmie ustawy. 

Przewodniczący sejmowej nadzwyczajnej komisji ds. energetyki i surowców energetycznych Andrzej Czerwiński na poszczególne wystąpienia przydzielił po 3 minuty. Dzięki temu, w obliczu kilkudziesięciu wystąpień, których byliśmy świadkami, całe publiczne wysłuchanie projektu ustawy o OZE zamknęło się w czasie 3 godzin. 

Wystąpienia podczas dzisiejszej debaty zdominowali przeciwnicy elektrowni wiatrowych, którzy wskazywali na potrzebę uregulowania sposobu budowania farm wiatrowych, podając wśród zgłaszanych pomysłów, m.in. konieczność ustanowienia minimalnej odległości farm wiatrowych od terenów mieszkalnych, która, w przeważającej opinii przeciwników farm wiatrowych, powinna wynieść ok. 4 kilometrów. 

REKLAMA

Głos branży OZE: ustawa to walka z dominacją koncernów

Głos podczas dzisiejszego wysłuchania zabrali też przedstawiciele czołowych instytucji reprezentujących branżę OZE. 

Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, ocenił, że ustawa to krok w dobrym kierunku, dający szansę na uporządkowanie regulacji związanych z OZE, jednak zdaniem PSEW wymaga kilku korekt. Branża wiatrowa chce przede wszystkim zmiany kryteriów aukcji, w tym zapisów ograniczających udział w aukcjach w przypadku OZE pracujących poniżej 4000 godzin rocznie oraz rozliczania się z zadeklarowanej produkcji energii w 3-letnich okresach czasu pod sankcją kary.

Wiceprezes PSEW poinformował też, że jego organizacja chce zaproponować regulacje, które mogą ograniczyć występującą na rynku nadpodaż zielonych certyfikatów o ok. 40% Zdaniem Arkadiusza Sekścińskiego obecnie nadpodaż na rynku zielonych certyfikatów odpowiada wolumenowi ok. 11 TWh wyprodukowanej energii. 

PSEW chce też wprowadzenia okresu przejściowego na system zielonych certyfikatów tak, aby inwestorzy, którzy nie zdążą uruchomić swoich inwestycji przed 2016 r. mogli skorzystać jeszcze z systemu certyfikatów, unikając w ten sposób konieczności startowania ze swoimi projektami w aukcjach. Arkadiusz Sekściński ocenił, że bez tego rozwiązania polski rynek OZE może czekać „luka inwestycyjna” zanim rozstrzygnięte zostaną pierwsze aukcje. PSEW chce, aby projekty zrealizowane do 31 grudnia 2016 roku kwalifikowały się do uzyskania wsparcia wynikającego z obecnego systemu.

Katarzyna Michałowska-Knap Instytutu Energetyki Odnawialnej przedstawiła propozycje zmian w zakresie wsparcia dla sektora mikroinstalacji OZE, krytykując jej zdaniem nieprzejrzysty tryb procedowania aktualnego projektu ustawy o OZE. 

Przedstawicielka IEO poinformowała, że o ile zdaniem Instytutu lepszym projektem ustawy o OZE była wersja z października 2012 r., o tyle powinno się dalej pracować nad obecnym projektem, wprowadzając w nim zmiany w zakresie wsparcia dla mikroinstalacji. 

IEO proponuje wprowadzenie taryf gwarantowanych, których wysokość byłaby ustalona w oparciu o koszty danych technologii, w przedziałach mocowych: do 3 kW, do 10 kW i do 40 kW.

 IEO w efekcie przeprowadzonych analiz stwierdza, że zaproponowana w niniejszym stanowisku przez Instytut szczególna promocja taryfami typu „FiT” najmniejszych prosumentów inwestujących w mikroinstalacje  OZE o mocach do 3 kW jest nie tylko uzasadniona społecznie i gospodarczo, ale także pod względem ekonomicznym wygrywa z kosztami obecnego systemu wparcia i kosztami wdrożenia projektu ustawy o OZE z aukcyjnym systemem wsparcia dla dużych instalacji OZE – podał dzisiaj w komunikacie Instytut Energetyki Odnawialnej. 

Janusz Starościk, prezes Stowarzyszenia Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych, ocenił aktualny projekt ustawy o OZE jako skomplikowany i zbiurokratyzowany, a także jako korzystniejszy dla dużej energetyki i dyskryminujący energetykę prosumencką i rozproszoną. 

Prezes SPIUG wytknął brak stabilnego wsparcia w postaci taryf gwarantowanych dla małych instalacji OZE, a także brak jakiegokolwiek wsparcia dla zielonego ciepła. Zaznaczył przy tym, że w Unii Europejskiej energetyka cieplna generuje ponad 50% energii w ogóle. 

Janusz Starościk wezwał do powrotu do projektu ustawy o OZE z października 2012 r. lub do dokonania zmian w aktualnym projekcie ustawy OZE, aby wspierać energetykę prosumencką. 

Tomasz Podgajniak, wiceprezes Zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej (PIGEO) ocenił, że aktualny projekt ustawy o OZE podtrzymuje status quo w polskiej energetyce cechujący się oligopolem tworzonym przez państwowe koncerny energetyczne, a także przez dominację współspalania w energetyce odnawialnej. Podkreślił, że współspalanie nie jest technologią generującą inwestycje. 

Przedstawiciel PIGEO zaproponował, aby w ramach systemu aukcyjnego stworzyć koszyki aukcyjne w oparciu o technologie i przedziały mocy. 

Z kolei Włodzimierz Ehrenhalt, wiceprezes Stowarzyszenia Energetyki Odnawialnej, ocenił, że w polskiej energetyce nie ma wolnego rynku i że ustawa to krok w kierunku jego tworzenia. Przedstawiciel SEO wezwał do tworzenia warunków do rozwoju energetyki prosumenckiej i do walki z monopolem energetycznym, który w jego opinii nie służy także samym koncernom energetycznym. 

Potrzeby wspierania energetyki prosumenckiej bronił Stefan Kamiński, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, który zwrócił uwagę na szanse, które rozwój energetyki prosumenckiej może przynieść polskiej gospodarce. Ocenił, że dzięki rozwojowi energetyki prosumenckiej Polska może zbudować specjalizację branży układów sterowania w systemach energetycznych. 

Stefan Kamiński ocenił, że obecny projekt ustawy o OZE cofa nas w tym względzie i wezwał do powrotu do założeń projektu ustawy z października 2012 r. 

Branża biogazowa wykorzystała publiczne wysłuchanie ustawy o OZE do wskazania na trudną sytuację, w której się znalazła. Przedstawiciel największego operatora biogazowni w Polsce, firmy Poldanor, wezwał do ustabilizowania ceny zielonych certyfikatów, informując, że każda cena certyfikatu poniżej 75% wartości opłaty zastępczej skazuje biogazownie na generowanie strat. 

Sylwia Koch-Kopyszko, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego, oceniła, że w obliczu zamieszania na rynku zielonych certyfikatów i ich niskiej ceny sytuacja branży biogazowej jest kryzysowa i że kilka biogazowni już zbankrutowało, a także iż w obecnej sytuacji rynkowej projekty biogazowni nie są bankowalne i w efekcie inwestorzy nie otrzymują kredytów na ich realizację. 

REKLAMA

Głos dużej energetyki: w obronie współspalania i przeciwko prosumentom

Wśród przedstawicieli koncernów energetycznych głos zabrał m.in. przedstawiciel Energi, który wezwał do rewizji zasad regulujących funkcjonowanie sprzedawców z urzędu.

Energa, która ponosi największe spośród wszystkich sprzedawców z urzędu koszty zakupu zielonej energii, najgłośniej mówi o potrzebie zmian sztywnej ceny, po której musi kupować zieloną energię. Zdaniem przedstawiciela Energi wyznaczana przez Urząd Regulacji Energetyki co roku stała cena zielonej energii, która jest obowiązkowa dla sprzedawców z urzędu powinna być aktualizowana częściej – np. w okresach kwartalnych. To zdaniem Energii, będzie w większym stopniu odzwierciedlać realia rynku. Ten postulat poparł Marek Kulesa, przedstawiciel Towarzystwa Obrotu Energią (TOE). 

Duża energetyka skupiła się też na obronie wsparcia dla współspalania. 

Przedstawiciel PGE GiEK bronił wsparcia dla współspalania, oceniając, że proponowana w ustawie połowa certyfikatu za MWh dla tej technologii to de facto brak wsparcia. Wezwał jednocześnie do usunięcia współczynnika wyznaczającego wsparcie dla współspalania z ustawy i do wyznaczania go na drodze rozporządzeń Rady Ministrów. Dodał, że współspalanie „pozwoli domknąć” cel 15% energii z OZE do 2020 r. 

Z kolei przedstawiciel PGNIG Termika ocenił, że obecna ustawa nie przewiduje zachęt do inwestowania w spalanie biomasy i że w ten sposób tracimy możliwość najtańszego realizacji celu produkcji energii z OZE. 

Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej oceniło natomiast, że rozwój energetyki prosumenckiej jest zagrożeniem dla stabilności i bezpieczeństwa systemu elektroenergetycznego, ponieważ mikroinstalacje będą podłączane w większości do przestarzałych sieci niskiego i średniego napięcia. 

Przedstawiciel PTPiREE ocenił ponadto, że postulowany przez branżę OZE net-metering i proponowane półroczne okresy rozliczeń prosumentów są w sprzeczności z wdrażanym przez operatorów rozliczaniem odbiorców końcowych w czasie rzeczywistym. Ponadto, jego zdaniem, energetyka prosumencka będzie oznaczać przenoszenie kosztów rozwoju mikroinstalacji na najbiedniejszych obywateli. 

Podczas dzisiejszej debaty głos zabrali też przedstawiciele spółek PGE realizujących inwestycje w OZE. 

Prezes spółki PGE Energia Natury Dagmara Gorzelana-Królikowska wezwała do wpisania do projektu ustawy o OZE mechanizmów zabezpieczających wsparcie dla projektów OZE realizowanych etapowo, a także do „nieprzewymiarowania” wsparcia dla energetyki prosumenckiej. Oceniła, że wsparcie dla mikroinstalacji musi odpowiadać krajowemu potencjałowi produkcji tego typu urządzeń. 

Natomiast przedstawiciel PGE Energia Odnawialna podkreślił potrzebę wspierania energetyki odnawialnej na morzu, wzywając do wydłużenia pozwolenia na wznoszenie sztucznych wysp do 16 lat oraz licencji na ich eksploatację do 50 lat. Ocenił, że offshore to „kierunek, w którym idzie Europa i świat”, a ustawa nie zabezpiecza warunków do jego rozwoju w Polsce. 

Ekolodzy: 5 mld zł na poszło do pieca

Greenpeace poinformował, że podczas gdy politycy mówią o OZE głównie w kontekście kosztów, od 1990 r. wsparcie dla tradycyjnej energetyki kosztowało Polaków już ok. 170 mld zł, a ponadto, że 5 mld zł z 7,5 mld zł przyznanych na wsparcie dla OZE pochłonęło wsparcie dla współspalania. 

Przedstawicielka Greenpeace oceniła, że rząd prezentuje „lekceważące podejście do pieniędzy obywateli” ze względu na kierowanie środków nie na inwestycje, a na dopłaty dla współspalania i że w ten sposób odwraca się plecami do obywateli. 

Greenpeace szacuje, że za 5 mld zł przeznaczonych do tej pory na wsparcie dla współspalania można zbudować około 100 tysięcy mikroinstalacji OZE. 

Greenpeace wezwał do wycofania wsparcia dla wsółspalania „zgodnie z tym, co przez ostatnie 3 lata deklarował rząd”. 

Z kolei Polski Klub Ekologiczny wytknął autorom obecnego projektu ustawy o OZE brak konsultacji społecznych oraz przygotowanie go pod dyktando lobby węglowego. 

Przedstawiciel WWF pytał natomiast, dlaczego w ramach proponowanych przez rząd zasad wsparcia dla prosumentów i zasady odsprzedaży energii po cenie 80% ceny rynkowej, prosument w Polsce musi wspierać systemowo państwo i dopłacać zakładom energetycznym do sprzedawanej im energii. 

Fundacja ClientEarth podkreśliła natomiast niezgodność projektu ustawy o OZE z unijnym prawem m.in. przez brak gwarancji przyłączenia do sieci, które zawarto w unijnych dyrektywach, a którego nie zapewnia system aukcyjny. 

ClientEarth wskazał na fakt, iż ustawa podtrzymuje system zielonych certyfikatów, który jest w opinii fundacji niezgodny z zasadami pomocy publicznej w UE, i wezwała do wycofania wsparcia dla współspalania. 

Przedstawiciel ClientEarth poinformował również, że reprezentowana przez niego instytucja skieruje do Trybunału Konstytucyjnego zasadę odsprzedaży energii z instalacji prosumenckich po cenie wynoszącej 80% ceny rynkowej energii z roku poprzedniego, co w opinii prawników ClientEarth dyskryminuje prosumentów i stoi w sprzeczności z prawem unijnym. 

Projekt ustawy o OZE wróci teraz na obrady sejmowej komisji energetyki i surowców energetycznych. Przewodniczący Komisji Andrzej Czerwiński zapowiedział, że komisja zapozna się ze wszystkimi uwagami, które wniesiono podczas dzisiejszego wysłuchania. 

gramwzielone.pl