Bezsilny rząd, bezczelni związkowcy
Urzędnicy w resorcie gospodarki wzdychają do Margaret Thatcher. Oczywiście nieoficjalnie, bo głaszczący górników Donald Tusk mógłby im zmyć głowę za drażnienie związkowców. A ci zdają się nie tracić dobrego samopoczucia i za kłopoty górnictwa obwiniają wszystkich, tylko nie siebie – komentuje Rafał Zasuń z WysokieNapiecie.pl.
Kompanii Węglowej udało się porozumieć z konsorcjum banków-obligatariuszy w sprawie odłożenia terminu spłaty obligacji, co przynajmniej na razie oddaliło widmo bankructwa. Jednocześnie trwają rozmowy o emisji euroobligacji, m.in. z Deutsche Bankiem. Ale warunkiem powodzenia emisji jest wiarygodny program restrukturyzacji, który będzie też musiała ocenić agencja ratingowa. Program ma być gotowy do końca lipca, jego szczegóły są wciąż opracowywane.
– Euroobligacje emitowane na międzynarodowych rynkach mają dla Kompanii podstawową przewagę – inwestorzy rozumieją cykliczność węglowego biznesu. Przekroczenie wskaźników finansowych nie oznacza konieczności natychmiastowej spłaty obligacji – wyjaśnia finansista obeznany z sytuacją Kompanii.
Problem w tym, że według naszych informacji wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz, który odpowiada za górnictwo boi się, że jeśli spółki górnicze przestaną spłacać odsetki od euroobligacji, to inwestorzy sprzedadzą dług. Wówczas np. Kompanię Węglową mógłby przejąć za długi ktoś niemile widziany przez rząd…
Ale to słaby argument, bo tak samo może się stać przy finansowaniu udzielanym przez polskie banki, które należą do międzynarodowych grup finansowych. Poza tym z euroobligacji od lat korzysta energetyka i nikt nie ma takich obaw.
Poszukiwaniu finansowania na rynkach międzynarodowych przeciwni są jednak związkowcy, a rząd panicznie boi się jakichkolwiek działań, które mogłyby ich rozdrażnić.
Stąd posiedzenie sejmowej komisji gospodarki, poświęcone trudnej sytuacji górnictwa okazało się (tak jak przewidywaliśmy) festiwalem niewiedzy (ze strony posłów, którym nie chciało się nawet poczytać dostępnych dokumentów) oraz demagogii (ze strony związkowców, którzy zostali zaproszeni na posiedzenie).
Posłowie pomstowali oczywiście na „ruski węgiel“, który jakoby wypiera nasz rodzimy. Dyrektor Departamentu Górnictwa w Ministerstwie Gospodarki prof. Maciej Kaliski obiecał działania ograniczające import, ale chwilę potem przyznał, że z Rosji trafia do Polski głównie tzw. węgiel gruby, na którym wprawdzie najlepiej się zarabia, ale którego polskie kopalnie nie mogą wyprodukować w wystarczającej ilości.
Ten znany już dobrze czytelnikom portalu WysokieNapiecie.pl fakt podważa wprawdzie sens wprowadzania jakichkolwiek restrykcji na import węgla, ale prace nad nimi trwają w najlepsze. Kaliski stwierdził, że obecnie konsultowana z polskimi kopalniami jest lista szkodliwych substancji, która umożliwi zatrzymanie węgla na granicy. Chodzi o to aby „nie wylać dziecka z kąpielą”, czyli nie wpisać tam substancji obecnych również w polskim węglu.
Kaliski przyznał też, że na dłuższą metę importu węgla nie da się ograniczyć bo węgiel trafia do nas nie tylko z Rosji, ale także z Czech i USA. – Jeśli nie doprowadzimy do zmniejszenia kosztów wydobycia
Złych wiadomości jest więcej – poważne problemy ze spłatą zadłużenia może mieć kolejna spółka węglowa. O tym więcej w dalszej części artykułu na WysokieNapiecie.pl
Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl