Nicholas Stern: skala zagrożenia globalnym ociepleniem jest rażąco lekceważona

Nicholas Stern: skala zagrożenia globalnym ociepleniem jest rażąco lekceważona
Mathias, flickr cc

Nicholas Stern, wpływowy ekonomista z London School of Economics (LSE), specjalizujący się w poszukiwaniu zależności pomiędzy zmianami klimatu a światową gospodarką, opublikował nowy raport. Wynika z niego, że koszty związane z globalnym ociepleniem i jego konsekwencjami przedstawiane w dotychczasowych pracach są mocno niedoszacowane.

Raport nosi tytuł „Endogenous growth, convexity of damages and climate risk” i już wywołał dyskusje. Jedni identyfikują się z przedstawionymi tam wnioskami, inni dostrzegają w nim spisek „zielonej mocy”.

A przesłanie płynące z publikacji jest proste: by powstrzymać niekontrolowany proces zmian klimatycznych, politycy i decydenci muszą znacząco przyspieszyć działania prowadzące do ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Zdaniem autora, niniejsza konkluzja wynika z faktu, że obecnie stosowane modele istotnie zaniżają konsekwencje finansowe zmian klimatycznych związanych z globalnym ociepleniem. Dotyczy to nawet opracowań przygotowywanych przez Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC), które są obarczone zasadniczymi wadami.

REKLAMA

W wykorzystywanym przez IPCC modelu IAMs (integrated assessment models) szacuje się zmiany temperatury i ich ekonomiczne konsekwencje, bazując na prognozowanych emisjach. Następnie oblicza się, ile z prognozowanych szkód przypada na każdą obecnie emitowaną dodatkową tonę dwutlenku węgla. Koszt ten jest nazywany „społecznym kosztem emisji CO2” (social cost of carbon – SCC). Modele IAMs mają długą historię i w porównaniu do rozwiązań stosowanych w nowoczesnej nauce – jak przyznał jeden z szefów IPCC – należałoby je zaliczyć do metod „w starym stylu”.

– Jest rzeczą niezwykle ważną, by zrozumieć wiele ograniczeń, którymi są obarczone standardowe modele ekonomiczne, jak chociażby te wykorzystywane w raportach IPCC. Nie można poprzestać na stwierdzeniu, że po prostu nie odzwierciedlają one aktualnego stanu wiedzy na temat zmian klimatu i ich potencjalnego wpływu na ekonomię. Mam nadzieję, że nasze opracowanie zachęci innych ekonomistów do tworzenia lepszych modeli, które pomogą zarówno politykom, jak i opinii publicznej w dostrzeżeniu bezmiaru potencjalnych zagrożeń, które mogą wynikać z niekontrolowanych zmian klimatu. Modele, które wykluczają możliwość katastrofalnych szkód, nie uwzględniają wielkości emisji i naukowo dowiedzionych implikacji – podkreśla Stern.

Dlatego ekonomista wraz z dr. Simonem Dietzem z LSE – współautorem opracowania zajmującym się polityką ochrony środowiska –podjęli się ambitnego zadania. Przeprowadzili próbę włączenia najnowszych odkryć w dziedzinie zmian klimatycznych do stworzonego przez Billa Nordhausa w 1990 r. na uniwersytecie w Yale modelu DICE (dynamic integrated climate-economy). Pozwala on uwzględnić szerszy zakres parametrów, które mają lub mogą mieć znaczenie przy określaniu czułości klimatu. DICE umożliwia również określenie większej liczby możliwych konsekwencji. Jest to szczególnie ważne, ponieważ – jak wspominał w przytoczonej wyżej wypowiedzi Stern – standardowe modele mają tendencje do zaniżania potencjalnych szkód gospodarczych. A te, jak twierdzą autorzy, mogą być poważne. Jeśli nie uda się kontrolować emisji CO2, średni standard życia ludzkości ulegnie, ich zdaniem, obniżeniu jeszcze w tym stuleciu.

REKLAMA

Ostrzeżenie wysłane przez naukowców wyraźnie wskazuje winowajcę. Udział energii pozyskiwanej z węgla na świecie osiągnął najwyższy poziom od ponad 40 lat. Wykorzystanie tego surowca w 2013 r. zwiększyło się o 3% i jest to największy wzrost wśród wszystkich paliw kopalnych. Jednocześnie, po raz pierwszy od 1970 r., jego udział przekroczył 30%.

Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że w 2013 r. znacząco wzrósł udział energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych. Choć zmiana była znacząca (z 0,8% do 2,7%), to dysproporcja pomiędzy danymi w tym i poprzednim akapicie nie napawa optymizmem.

W czym Stern i Dietz widzą ratunek? Ich zdaniem koszt wyemitowania jednej tony CO2 w 2015 r. powinien wynosić od 32 do 103 dolarów i wzrosnąć niemal trzykrotnie w perspektywie 2035 r. Możemy się jedynie domyślać reakcji naszych polityków po przeczytaniu wniosków z raportu. O ile przeczytają.

O autorze raportu

Lord Nicholas Stern zasłynął w 2006 r. opublikowaniem 700-stronicowego tzw. Raportu Sterna. Była to kompleksowa publikacja przygotowana na zamówienie brytyjskiego rządu, która przedstawiała możliwe konsekwencje globalnego ocieplenia dla światowej ekonomii. Choć wizja w nim zarysowana była dość ponura, to wielu ekspertów z dziedziny klimatu, jak i ekonomii oceniło go bardzo wysoko. Największe słowa krytyki padały ze strony przemysłowców i reprezentujących ich organizacji.

Marek Korzyński, ChronmyKlimat.pl