Co zmienia nowelizacja ustawy o OZE i czy faktycznie wspiera prosumentów?

Co zmienia nowelizacja ustawy o OZE i czy faktycznie wspiera prosumentów?
Grzegorz Wiśniewski. Fot. MM Conferences

Choć minister ds. energii jako gospodarz ustawy o odnawialnych źródłach energii dostał narzędzie do szerokiego wprowadzania OZE na rynek i aktywnego korzystania z prawa i funduszy unijnych, to w praktyce korzysta z tego instrumentu w sposób, delikatnie mówiąc, niewystarczający, czasami wręcz ograniczając rozwój niż go wspierając pisze Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Z uchwalaniem przepisów u progu kampanii wyborczej jest tak, że zazwyczaj tumult informacyjny przesłania ich istotę. Obecna rządowa nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii przemknęła jakby bezrefleksyjnie przez parament i okazuje się, że tematem OZE nie jest łatwo się pochwalić.

Stosunkowo najszerzej o faktycznych lub na razie domniemanych nowych instrumentach wsparcia i efektach nowelizacji można się dowiedzieć w wywiadzie udzielonym przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego portalowi Biznes Alert (link do rozmowy z 9 sierpnia).

REKLAMA

Wywiad w znacznej części dotyczy instrumentu wsparcia adresowanego dla inwestujących w źródła fotowoltaiczne (tu stosunkowo najłatwiej o sukcesy), który bynajmniej nie jest przepisem ustawy o OZE.

Program „”Mój prąd” ogłoszony przez premiera Morawieckiego jest „nakładką” na przepisy regulujące w ustawie od 3 lat zasady rozliczania przez prosumentów nadwyżek energii do sieci w formule tzw. opustów, które bynajmniej (też w rozumieniu wytycznych UE) pomocą publiczna ani instrumentem wsparcia nie są.

Do tej pory wsparcia na rzecz prosumpcji osób fizycznych i samorządów  udzielały regionalne programy operacyjne (RPO) i tylko ta cześć systemu była pomocą publiczną. Trudno też za wsparcie uznać samo dodanie do katalogu prosumentów przedsiębiorców inwestujących w OZE (taką możliwość zapewnia im to nowa dyrektywa o OZE), bez uwzględnienia istoty działania systemu opustów.

Czy można bowiem nazwać instrumentem wsparcia mechanizm obrotu energią na rynku, według którego detaliczny odbiorca energii (przyłączony do sieci niskiego napięcia) sprzedaje nadwyżki energii do sieci po cenie energii rynkowej w hurcie (obowiązującej na zaciskach sieci wysokiego napięcia), a dodatkowo odbiorca energii (regionalny monopolista) przy przejmowaniu nadwyżki energii zagwarantował sobie ustawowo obniżkę ceny o 20-30 proc. (tzw. upust)? 

Trudno nazwać wsparciem usługę bilansowania prosumenta w sytuacji, gdy energia od prosumenta dostarczana jest do systemu w szczycie zapotrzebowania – dokładnie wtedy, gdy jej cena jest wyższa (najwyższa w szczytach produkcji z instalacji PV) niż średnia cena energii w grupie taryfowej i wtedy gdy niezużyta na miejscu cześć energii samoczynnie przepłynie do innego odbiorcy w węźle (za co i tak spółka dystrybucyjna OSD dostaje zapłatę w procesie taryfowania usługi dystrybucji).  

A dołożenie prosumentowi przez OSD licznika inteligentny? Tu i tak dyrektywa UE o efektywności energetycznej obliguje do ich instalowania (powinno je mieć 80 proc. odbiorców w 2020 roku, choć Ministerstwo Energii w procesie wdrażania przepisu wydłuża w nieskończoność termin realizacji tego celu – ostatnio do 2026 r.).

Minister Energii postrzega jednak że wspiera i stymuluje rynek OZE do rozwoju:

(…) w wyniku nowelizacji ustawy o OZE, zwiększy się liczba osób korzystających ze wsparcia regulacyjnego OZE. Przed zmianami ustawy i rozszerzeniem katalogu prosumentów istniał mechanizm wsparcia dla przedsiębiorców inwestujących w mikroinstalacje OZE. Mechanizm ten bazował na cenie zakupu energii wynoszącej 100 proc. ceny energii na rynku konkurencyjnym. Nie był to tak motywujący mechanizm, jak bezkosztowe wsparcie typu prosumenckiego.

Nowelizacja ustawy o OZE wprowadza możliwość skorzystania z rozliczenia z opustami na rzecz spółek obrotu przez firmy. Firmy inwestujące w mikroinstalacje do tej pory miały możliwość korzystania ze sprzedaży nadwyżek energii po średniej cenie hurtowej określanej co kwartał przez Prezesa URE (obecnie 242 zł/MWh) i nowelizacja takie rozwiązanie dalej dopuszcza.

Nie można jednoznacznie stwierdzić, które z podejść jest korzystniejsze, gdyż opłacalność zależy od konkretnych uwarunkowań danego przedsiębiorstwa, np.: (1) system czasu pracy (system podstawowy 5×8, praca w ruchu ciągłym, system weekendowy, nocny, system sezonowy itd.), który wpływa na współczynnik autokonsumpcji, (2) dynamiczny profil zużycia energii elektrycznej, (3) cena zakupu energii czynnej i jej relacja średniej ceny hurtowej, (4) ryzyko pojawienia się nadwyżek produkcji energii w ciągu roku nad konsumpcją (i ich przepadnięcia w systemie opustów).

REKLAMA

W przypadku małego MŚP, korzystającego z taryfy grupy C, różnica pomiędzy zawyżoną zazwyczaj cena, jaką płaci za energią a średnią ceną hurtową, może pokryć koszty wymuszonego opustu (30 proc.), ale dochodzą dodatkowe ryzyka regulacyjne.

Regulacje prosumenckie są nieprecyzyjne w sensie wykładni podatkowej i dają pole do manipulacji, zawłaszcza ze stronty OSD: bilansowanie międzyfazowe, bilansowaniu w taryfach wielostrefowych, przejmowanie nadwyżek po 365 dniach, dążenie do taryf abonamentowych (prosument oszczędza energię z sieci ale finansowo zyskuje coraz mniej).

Z podobnych powodów trudno wyrazić radość z wtłaczania w ramach uchwalonych przepisów spółdzielni energetycznych (wiejskich) do systemu opustów z jeszcze wyższymi opustami na rzecz sprzedawcy zobowiązanego, który będzie dokonywać ze spółdzielnią rozliczenia nadwyżek energii elektrycznej wprowadzonej do sieci potrącając sobie aż 40 proc. (!) wolumenu.

Sprzedaż po cenie rynkowej dla większości przedsiębiorców pracujących w systemie podstawowym jest generalnie rozwiązaniem prostszym i logiczniejszym oraz pozwala na (niewielkie) dodatkowe przychody.

Samego zatem faktu poszerzenia definicji prosumenta (bez zmiany zasad sprzedaży energii na bardziej korzystną) nie można uznać za system wsparcia ani za dodatkową pomoc, czy też uczciwy i skuteczny sposób zwiększanie liczby mikroinstalacji OZE.

Niestety fotowoltaika nie może – tak jak inne źródła i technologie OZE o wielokrotnie mniejszym potencjale. do których przedsiębiorcy nie mają powszechnego dostępu – skorzystać z bezpiecznych (ograniczających widzimisię koncernów energetycznych i ekspozycje na nadmierne ryzyka) systemów wsparcia w postaci: gwarantowanej ceny zakupu określanej jako feed-in tariff (komórka 2D)  oraz gwarantowanej premii  feed-in premium (komórka 3D) i dlatego te instrumenty nie wpływają na realizację przez Polskę celów w zakresie OZE na 2020 rok.

Minister energii, prezentując faktyczne lub domniemane – zwłaszcza wobec prosumentów – dobre strony nowelizacji ustawy o OZE, nie zwrócił uwagi na potencjalnie najważniejszy dla nich efekt nowelizacji przepisów.

Chodzi o delegację ustawową (art. 4, ust. 14) do wydania rozporządzenia w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw gospodarki (MPiT), w którym m.in. określone/doprecyzowane zostaną: sposób dokonywania rejestracji oraz bilansowania, szczegółowy sposób dokonywania rozliczeń prosumentów oraz udostępnienia danych pomiarowych.

Jeżeli to rozporządzenie zapewni stabilność prawną i faktyczną ochronę prosumentów nie tylko przed ww. manipulacjami, ale też przed skutkami bierności i obojętności – np. przed wyłączaniem instalacji PV w szczytach ich produkcji w obliczu koncentracji mocy w węzłach sieci i wzrostu napięcia z powodu braku inwestycji w infrastrukturę sieci niskiego napięcia i poprawy bilansowania (np. DSR/DSM).

Jest tu też miejsce na zobowiązanie OSD do wykonania oceny zdolności przesyłowych określających możliwości przyłączania nowych odbiorców i źródeł rozproszonych na poziomie wszystkich stacji średniego napięcia (z uwzględnieniem np. okresów  maksymalnego obciążenia w szczytach letnich i zimowych oraz jakości energii w miejscach dostarczania).

Poza tym rozprowadzenie daje szansę na to, aby szarą sferę instrukcji ruchu sieci (tzw. IRIESD), do której nie ma dostępu prosument, przenieść w sferę prawa, na którego stanowienie/zmiany ma jednak większy wpływ druga strona.

Ryzyko dla prosumentów i generacji rozproszonej podnosi też brak uwzględnienia generacji rozsianej i rozproszonej jako scenariusza w polityce energetycznej. 

Dalszy fragment wpisu na blogu „Odnawialny”

Grzegorz Wiśniewski