Blokując budowę najnowocześniejszych wiatraków, skazujemy się na droższą energię [wywiad]

Blokując budowę najnowocześniejszych wiatraków, skazujemy się na droższą energię [wywiad]
Michał Kaczerowski, prezes zarządu Ambiens

W zaplanowanych na koniec tego roku aukcjach dla OZE szansę na objęcie rządowymi gwarancjami sprzedaży energii dostaną inwestorzy, którym do przyjęcia w 2016 r. tzw. ustawy odległościowej udało się dla swoich projektów zabezpieczyć pozwolenia na budowę. Obowiązujące w Polsce prawo blokuje jednak zastosowanie w tych projektach najnowocześniejszych turbin wiatrowych, tym samym uniemożliwiając uzyskanie niższych cen za energię. Dlaczego? Opowiada o tym w wywiadzie dla portalu Gramwzielone.pl Michał Kaczerowski, prezes firmy Ambiens.

Gramwzielone.pl: – Na jakich zasadach energetyka wiatrowa będzie mogła zgłosić swoje projekty do zaplanowanych na ten rok aukcji?

M. Kaczerowski: – Do aukcji będzie można zgłosić projekty, które przede wszystkim mają decyzję środowiskową oraz pozwolenie na budowę i które przeszły prekwalifikację. To projekty, dla których pozwolenia uzyskano parę lat temu i przez to ich założenia nie odpowiadają możliwym do uzyskania dzisiaj najbardziej efektywnym parametrom i nie można w nich wykorzystać najnowocześniejszych turbin wiatrowych.

REKLAMA

Te projekty zostały przygotowane przed wprowadzeniem tzw. ustawy odległościowej, czyli realizowano je najpóźniej w latach 2014-15.

Budowę jakich turbin uwzględniono w projektach, które w obecnych warunkach mają jeszcze szansę na wejście do systemu aukcyjnego?

– Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, jakie turbiny uwzględniano w tych projektach, ponieważ inwestorzy przyjmowali różne strategie. Jedni uwzględniali wprost w swoich dokumentach konkretne modele turbin wiatrowych. Inni inwestorzy przyjmowali wirtualne parametry, w których mieściła się pewna grupa dostępnych turbin. Do tego drugiego rozwiązania namawialiśmy naszych klientów.

Określenie w decyzji środowiskowej konkretnego modelu turbiny w sytuacji jej niedostępności na rynku eliminuje teraz dany projekt z realizacji w systemie aukcyjnym?

– To jest pewna grupa projektów, jednak myślę, że jest ich mniej, ponieważ branża nauczyła się, że błędem jest wpisywanie w dokumentacji środowiskowej konkretnych modeli turbin.

Natomiast na pewno problemem jest, że w wydanych kilka lat temu decyzjach środowiskowych, w których określono skrajne parametry turbin odpowiadające technologii z tamtego okresu, nie mieszczą się dzisiejsze nowoczesne technologie wiatrowe, które będą wchodziły na rynek w tym czy w przyszłym roku.

Jeśli na rynku pojawiłaby się maszyna o mocy większej niż uwzględniona w decyzji środowiskowej, takich zmian nie można uwzględnić z formalnego punktu widzenia z uwagi na ustawę odległościową i nie ma możliwości przeprowadzenia ponownej oceny oddziaływania na środowisko.

To ogranicza projekty wiatrowe w sytuacji, gdy moglibyśmy dzisiaj budować dużo efektywniej, bazując na nowoczesnych rozwiązaniach, z których już korzysta świat.

Możliwe są jedynie zmiany kosmetyczne, które wykonywaliśmy dla naszych klientów. Bazują jednak na bardzo porównywalnym zakresie turbin wiatrowych i nie ma możliwości wykorzystania najbardziej efektywnych, dostępnych na rynku turbin.

Czy jest jakaś furtka, aby jednak w polskim systemie aukcyjnym mogły powstać nowoczesne wiatraki, produkujące tańszą energię?

– Uniemożliwia to konieczność przeprowadzenia ponownej oceny oddziaływania na środowisko, która obejmuje elementy projektu podlegające zmianie względem pierwotnych założeń.

Taka procedura będzie z pewnością powszechna przy morskich projektach wiatrowych, ze względu na ich skalę i harmonogram, natomiast w lądowej energetyce wiatrowej wcześniej z tej procedury korzystano bardzo rzadko, a dzisiaj kiedy zachodzi realna potrzeba przy projektach z kilkuletnimi decyzjami środowiskowymi, w dobie dynamicznych zmian technologicznych nie można skorzystać z niej w ogóle, ponieważ podlega ona restrykcjom ustawy odległościowej i zapisowi „10H”. Jeśli nowe turbiny nie spełniłyby tego kryterium, nie ma możliwości przeprowadzenia ponownej oceny oddziaływania na środowisko. A jak wiemy na bazie naszych badań, kryterium „10H” wyklucza 99 proc. rozwijanych projektów.  

W obszarze dużych projektów wiatrowych inwestorzy próbują optymalizować plany, próbując w miejsce większej ilości mniejszych turbin umieścić np. mniej bardziej efektywnych turbin o większych mocach. Natomiast ciągle jest to praca w bardzo ograniczonych ramach, niedająca możliwości wykorzystania pełnej palety rozwiązań technologicznych, jakie dzisiaj oferuje rynek wiatrowy.

REKLAMA

Przepisy przyjęte w ramach ustawy odległościowej eliminują też możliwość zastąpienia wyeksploatowanych turbin nowymi i efektywniejszymi w ramach tzw. repoweringu.

– W obliczu dzisiejszych przepisów nie będzie możliwości zastąpienia tych turbin nowymi i efektywniejszymi. To będzie skutkować tym, że będziemy mieć za kilka lat spadek mocy zainstalowanej w wietrze.

Najbliższe aukcje skonsumują projekty z decyzjami środowiskowymi wydanymi przed wejściem w życie ustawy odległościowej. Jeśli zostanie ogłoszona nowa aukcja np. w roku 2021 czy 2022, nie będzie miał kto w tej aukcji wystartować. Spełniające aukcyjne kryteria projekty się skończą lub przeterminują, a nowe nie są realizowane ze względu na ustawę odległościową.

Przygotowanie projektu wiatrowego na lądzie to perspektywa 5-7 lat, więc nawet jeśli dzisiaj uwolnilibyśmy inwestorów od ustawy odległościowej, to dopiero w roku 2025 będziemy mieć szersze portfolio projektów. To bardzo istotna kwestia, z której – mam wielką obawę – część decydentów nie zdaje sobie sprawy. Przygotowanie projektu to bardzo trudny i przede wszystkim bardzo czasochłonny proces.

Źle to brzmi w kontekście kolejnych, krajowych zobowiązań w ramach unijnej strategii energetycznej do roku 2030, ale i w kontekście prognoz wzrostu cen energii, dla którego ratunkiem mogłaby być dodatkowa generacja z OZE.

– Źle to brzmi również w kontekście rosnącego importu i produkcji nie nadążającej za krajowym zapotrzebowaniem; źle to brzmi z perspektywy trendu rosnących cen uprawnień do emisji CO2. Nie brzmi to wreszcie dobrze zarówno dla odbiorcy indywidualnego z uwagi na rosnące rachunki za prąd, jak i dla przemysłu, który będzie tracić konkurencyjność na europejskim i globalnym rynku.

Przybędzie co prawda trochę mocy w fotowoltaice w najbliższych latach, konsekwentnie rozwijane są projekty offshorowe, jednak potencjał wiatru na lądzie – mam wrażenie – zostaje na długie lata zaprzepaszczony. Brak dewelopmentu nowych projektów, brak możliwości repoweringu, brak strategii aukcyjnej, zorientowanej na efektywność oraz wyższy capacity factor i redukcję kosztów, skutkować będzie potężną dziurą inwestycyjną.

Ktoś może powiedzieć, że powstają w Polsce pierwsze farmy wiatrowe bez systemu wsparcia. Tak, to są świetne historie i wielkie sukcesy wytrwałych i skutecznych menedżerów umiejących zdobyć zaufanie inwestorów. Jednak to są odosobnione i pojedyncze w skali kraju przypadki, które nie rozwiążą problemów systemowych. W związku z tym za chwilę będziemy się martwić o realizację celu na rok 2030.

Brak uwolnienia najbardziej efektywnych rozwiązań technologicznych, spowoduje, że w zgłaszanych do aukcji ofertach nie będzie najlepszych możliwych do uzyskania cen energii, które można by uzyskać pozwalając na realizację nowoczesnych wiatraków.  

Kilka lat temu budowano elektrownie wiatrowe o mocy 2 MW, dzisiaj standardem światowym na lądzie jest moc 3-4 MW, a obserwując działania producentów wiatraków, widać, że nie jest to ich ostatnie słowo.

Nowoczesne wiatraki mają większą moc, startują przy mniejszych prędkościach wiatru, rośnie ich efektywność, produkują więcej tańszej energii. Brak takich maszyn spowoduje, że ceny energii oferowane w aukcjach nie będą możliwie najniższe, bo regulacje nie sprzyjają biznesowi.

Warto ponadto zobaczyć na to, co dzieje się na rynku wiatrowym w Niemczech. Mniejsza podaż projektów powoduje teraz, że ceny w aukcjach zaczęły rosnąć. Podobnie może być w Polsce. W pierwszej aukcji inwestorzy będą oferować niskie ceny, bo inaczej stracą na projektach. W kolejnych aukcjach przy mniejszej podaży projektów ceny mogą rosnąć.  

Potrzebna jest długoterminowa strategia energetyczna uwzględniająca światowe trendy polityczno-klimatyczne oraz technologiczne.

gramwzielone.pl

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o