Odwilż w polskich wiatrakach?
Po wprowadzonych po ostatnich wyborach regulacjach, które mocno uderzyły w krajowy sektor energetyki wiatrowej, teraz pojawia się szansa na przynajmniej częściowy restart rynku wiatrowego. O tym, że Ministerstwo Energii widzi miejsce na nowe inwestycje wiatrowe, pokazało po raz kolejny w najnowszej wersji projektu nowelizacji ustawy o OZE. Skorzystać mają jednak wyłącznie deweloperzy posiadający już pozwolenia na budowę. Na realizację nowych, mniej zaawansowanych projektów wiatrowych na razie nie ma co liczyć.
Ostatnie dwa lata to wstrzymanie inwestycji na polskim rynku wiatrowym. Po wybudowaniu do połowy 2016 r. farm wiatrowych o łącznej mocy ok. 5,8 GW inwestorzy przestali stawiać nowe wiatraki.
W nowe projekty uderzyła przeforsowana przez Prawo i Sprawiedliwość w 2016 r. ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, która poprzez restrykcyjne kryterium odległościowe praktycznie wyeliminowała z rynku projekty wiatrowe, w przypadku których do czasu wdrożenia tej ustawy nie uzyskano pozwoleń na budowę.
Tzw. ustawa odległościowa uderzyła nie tylko w nowe projekty, ale także w już zrealizowane inwestycje. Na operatorów farm wiatrowych, którzy zaczęli borykać się z coraz większymi problemami finansowymi na skutek spadku cen zielonych certyfikatów, z początkiem 2017 r. nałożono wyższe obciążenia z tytułu podatku od nieruchomości.
Notowane w ostatnich latach deklaracje przedstawicieli rządu oraz Prawa i Sprawiedliwości w kwestii wiatraków nie dawały nadziei na zakończenie stagnacji w energetyce wiatrowej – mimo, że Polska ma coraz wyraźniejszy problem z wywiązaniem się z krajowego celu OZE na rok 2020, w którym udział zielonej energii w krajowym miksie energetycznym ma wzrosnąć do 15 proc., a do tego celu nadal sporo nam brakuje.
Tymczasem dzięki wiatrakom można szybko – i relatywnie tanio – przybliżyć się do celu na 2020 r. Lądowa energetyka wiatrowa to obecnie najtańsza technologia OZE, której koszty są już porównywalne, albo nawet niższe, do kosztów produkcji energii z nowych, konwencjonalnych elektrowni.
Teraz pojawia się szansa na wznowienie inwestycji wiatrowych i to na całkiem dużą skalę. Ma to być możliwe dzięki zaplanowanej przez Ministerstwo Energii aukcji, która powinna premiować duże projekty wiatrowe.
W ocenie skutków regulacji najnowszego projektu nowelizacji ustawy o OZE, który we wtorek przyjęła Rada Ministrów, Ministerstwo Energii prognozuje uruchomienie na podstawie tegorocznych aukcji farm wiatrowych na łączną moc nawet ok. 1 GW. Do tego ME szacuje, że w wiatrowo-fotowoltaicznej aukcji dla projektów o mocy do 1 MW wsparcie trafi do pojedynczych wiatraków na łączną moc 120 MW.
Jeśli zaplanowane aukcje zostaną w tym roku wdrożone, szanse na wejście do relatywnie opłacalnego i stabilnego systemu rozliczeń zyskają inwestorzy posiadający projekty wiatrowe z ważnymi pozwoleniami na budowę.
Plany przystąpienia do mającej odbyć się w tym roku aukcji dla wiatraków zasygnalizowała ostatnio Polenergia. Spółka podała, że ma w swoim portfelu projekty o łącznej mocy 185 MW będące w końcowej fazie dewelopmentu, które mają pozwolenie na budowę oraz prekwalifikację do udziału w procesie aukcyjnym.
Pod koniec ubiegłego roku Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej oceniało potencjał projektów wiatrowych z pozwoleniem na budowę, które spełniają wymogi formalne przystąpienia do aukcji, na łącznie około 3 GW, co może nawet skutkować tzw. underbiddingiem.
– To oznacza, że konkurencja w aukcji byłaby bardzo duża. Aby wygrać aukcję i mieć zapewnione wsparcie przez kolejnych 15 lat, wytwórcy wiatrowi będą składali niskie oferty cenowe. Uzyskane ceny pozwoliłyby na zrealizowanie jedynie niewielkiego odsetka inwestycji, gdyż mogłoby się okazać, że ceny będą za niskie do wybudowania instalacji – komentował Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.
Teraz Ministerstwo Energii jeszcze bardziej zwiększyło szanse na realizację projektów z ważnymi pozwoleniami na budowę.
W opublikowanej kilka tygodni temu nowej wersji projektu nowelizacji ustawy o OZE była mowa o wydłużeniu ważności pozwoleń na budowę wiatraków do 3 lat, co miało umożliwić objęcie nowych inwestycji systemem aukcyjnym.
Tymczasem teraz, w opublikowanym w ostatni wtorek, nowym projekcie nowelizacji ustawy o OZE, który tego samego dnia przyjęła Rada Ministrów, znajdziemy zapis, zgodnie z którym dotychczasowe pozwolenia na budowę dotyczące elektrowni wiatrowych zachowają moc, o ile w ciągu 5 lat – licząc od lipca 2016 r., czyli wejścia w życie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych – wydane zostanie pozwolenie na ich użytkowanie. To da czas inwestorom posiadającym pozwolenia na budowę nawet do połowy 2021 r.
– W projekcie początkowo były trzy lata na dokończenie inwestycji, ale biorąc pod uwagę argumenty inwestorów, którzy sygnalizowali, że w tym czasie nie są w stanie dokończyć budów, zdecydowaliśmy się przedłużyć o dwa lata obowiązywanie pozwoleń na budowę – powiedział we wtorek Polskiej Agencji Prasowej minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Resort energii chce ponadto umożliwić zmianę projektów budowlanych bez konieczności powtórnego występowania o pozwolenie na budowę. Jak argumentuje Ministerstwo, zgodnie z obecnym stanem prawnym taka zmiana jest traktowana jako nowe pozwolenie na budowę, co może uniemożliwić realizację projektu wiatrowego ze względu na kryterium odległościowe zawarte w ustawie o inwestycjach w elektrownie wiatrowe.
Zaproponowano ponadto, aby dopuścić możliwość przeprowadzenia remontu oraz wykonania innych czynności niezbędnych do prawidłowego użytkowania elektrowni wiatrowych, ale z wyłączeniem działań prowadzących do zwiększenia mocy.
W najnowszym projekcie nowelizacji ustawy o OZE Ministerstwo Energii chce też ulżyć inwestorom, którzy już postawili swoje wiatraki i w których uderzył wprowadzony z początkiem 2017 roku wyższy podatek od elektrowni wiatrowych. To dzięki nowej definicji elektrowni wiatrowej, która ma przywrócić status obiektu budowlanego jedynie części budowlanej elektrowni wiatrowej.
W efekcie obowiązujące przed ustawą odległościową zasady opodatkowania wiatraków mają zostać przywrócone. „Stare” zasady mają obowiązywać retroaktywnie, od 1 stycznia 2018 roku.
Z przyjęciem powyższych, korzystnych dla inwestorów wiatrowych zapisów nie miała problemu Rada Ministrów. Teraz jednak projekt nowelizacji ustawy o OZE trafi do Sejmu, a tam Ministerstwo Energii będzie musiało obronić zaproponowane regulacje przed częścią negatywnie nastawionych do energetyki wiatrowej posłów PiS.
Właśnie ze względu na negatywne nastawienie partii rządzącej do inwestycji wiatrowych trudno liczyć na odblokowanie realizacji nowych projektów wiatrowych poprzez złagodzenie kryterium odległościowego „10H”.
W tej sytuacji oraz w perspektywie planowanych aukcji projekty wiatrowe, dla których inwestorom udało się zdobyć pozwolenie na budowę, zyskują jeszcze bardziej na wartości.
gramwzielone.pl