Europa instaluje coraz więcej wiatraków. W Polsce energetyka wiatrowa zatrzymała się 2 lata temu

Europa instaluje coraz więcej wiatraków. W Polsce energetyka wiatrowa zatrzymała się 2 lata temu
Fot. EGL

Podczas gdy w 2017 roku w Europie podłączono do sieci rekordowy potencjał elektrowni wiatrowych, w Polsce inwestycje w nowe wiatraki spadły do poziomi zaledwie ok. 40 MW zainstalowanej mocy. Czy i kiedy ta sytuacja może się zmienić?

Jak wynika z danych, które opublikowało europejskie stowarzyszenie sektora wiatrowego WindEurope, w ubiegłym roku w Europie powstały elektrownie wiatrowe o łącznej mocy 16,8 GW, w tym 15,68 GW zainstalowano na terenie Unii Europejskiej.

W 2017 r. sektor wiatrowy odpowiadał za 55 proc. wszystkich nowych mocy w europejskiej energetyce (OZE odpowiadały w sumie za 89 proc. nowych mocy). W ten sposób moc elektrowni wiatrowych zbliżyła się do największego źródła generacji energii elektrycznej, czyli elektrowni gazowych. 

REKLAMA

Całkowity potencjał wiatraków w Europie wzrósł do 169 GW, podczas gdy moc wytwórcza europejskiej energetyki wynosi w sumie 933 GW.

W porównaniu do inwestycji w 2016 r., w ubiegłym roku moc nowych wiatraków była wyższa o 20 proc. Inwestycje w lądowe farmy wiatrowe wzrosły o 9 proc., a w farmy wiatrowe na morzu aż o 101 proc.

Wśród elektrowni wiatrowych zainstalowanych w ubiegłym roku w Europie 12,526 GW stanowiły wiatraki na lądzie, a 3,154 GW wiatraki na morzu. Inwestycje w onshore sięgnęły 14,8 mld euro, a w offshore 7,5 mld euro.

Mimo większego o 20 proc. zainstalowanego potencjału, ubiegłoroczna wartość inwestycji na poziomie 22,3 mld euro była niższa o 19 proc. od wartości inwestycji wygenerowanej w roku 2016. To zestawienie pokazuje, jak spadają koszty technologii wiatrowej.

Przeciętna wielkość instalowanych w ubiegłym roku turbin na lądzie sięgnęła – w przypadku Danii i Finlandii – nawet 3,4 MW, ale w przypadku Hiszpanii już poniżej 2 MW. Średnia europejska wyniosła 2,7 MW.

W przypadku offshore turbiny instalowane u wybrzeży Wielkiej Brytanii i Niemiec miały moc przeciętnie 6 i 5,6 MW.

W ubiegłym roku wiatraki w Europie wyprodukowały 336 TWh energii, pokrywając 11,6 proc. europejskiego zapotrzebowania na energię elektryczną.

Lider bez zmian

W ubiegłym roku o dynamice rozwoju europejskiego sektora wiatrowego ponownie decydowali Niemcy, którzy odpowiadali za 42 proc. przyłączonego potencjału wiatraków.

W 2017 r. nasi zachodni sąsiedzi uruchomili wiatraki o mocy 6,6 GW – w tym 1,24 GW podłączono w morskiej energetyce wiatrowej. Kolejni pod względem inwestycji wiatrowych byli Brytyjczycy (4,3 GW), Francuzi (1,7 GW), Finowie (577 MW), Belgowie (476 MW), Irlandczycy (426 MW) oraz Chorwaci (147 MW).

Oprócz Niemców posiadających zainstalowany potencjał wiatraków rzędu 56 GW, liderami europejskiego sektora wiatrowego są jeszcze Hiszpanie (23,2 GW, w tym 0,1 GW zainstalowane w roku 2017), Brytyjczycy (18,9 GW / 4,3 GW), Francuzi (13,8 GW / 1,7 GW), a następnie Włosi (9,5 GW / 0,2 GW)

REKLAMA

O ile Niemcy są krajem z największym zainstalowanym potencjałem wiatraków, największym udziałem energii wiatrowej w krajowym miksie energii elektrycznej mogą pochwalić się Duńczycy, u których energetyka wiatrowa pokryła w ubiegłym roku około 44 proc. zapotrzebowania na prąd.

Stagnacja w Polsce

Polskę z zainstalowanym potencjałem wiatrowym na poziomie 6,397 GW – taką wartość podaje WindEurope (URE podaje na koniec III kwartału 2017 r. wartość 5,84 GW) – można zaliczyć do europejskiej czołówki. W Europie większy potencjał wiatrowy – obok wspomnianych Niemiec, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch – mają jeszcze tylko Turcy (6,9 GW, w tym 0,8 GW zainstalowane w 2017 r.) oraz Szwedzi (6,7 GW / 0,2 GW).

Nieco gorzej wypada już udział energetyki wiatrowej w polskim miksie energii elektrycznej za ubiegły rok, który jest szacowany przez WindEurope na 8,5 proc. – wobec średniej w UE-28 na poziomie 11,6 proc. – a większy ma 11 krajów UE.

Natomiast biorąc pod uwagę moc wiatraków podłączonych do sieci tylko w 2017 r. – WindEurope wskazuje w przypadku Polski na 41 MW – jesteśmy w europejskim ogonie.

Inwestycje na polskim rynku wiatrowym zatrzymały się na przełomie 2015 i 2016 r. W tym okresie podłączenia wiatraków do krajowej sieci energetycznej sięgnęły rekordowego poziomu, co było wynikiem pośpiechu inwestorów chcących zdążyć z uruchomieniem produkcji energii w wygaszanym wówczas dla nowych inwestycji systemie zielonych certyfikatów.

Przedsięwzięcia wiatrowe w Polsce dobiła wdrożona w I połowie 2016 r. ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych – nazywana ze względu na nowe, niezwykle restrykcyjne kryterium minimalnej odległości nowych wiatraków od zabudowań mieszkalnych i obszarów chronionych – ustawą odległościową.

Nowe kryterium odległościowe sprawiło, że niemal wszystkie projekty wiatrowe, dla których wówczas nie uzyskano jeszcze pozwolenia na budowę, można było wyrzucić do kosza – albo przechowywać z nadzieją na zmianę przepisów, na których poprawienie – przynajmniej do najbliższych wyborów – jednak się nie zanosi.

Szansę na zwiększenie potencjału wiatrowego w Polsce dają jeszcze projekty, które do czasu wdrożenia ustawy odległościowej posiadały pozwolenia na budowę. Inwestorzy czekają w tym przypadku z budową na aukcje, do których zostanie dopuszczona energetyka wiatrowa.

Takie aukcje miały odbyć się już pod koniec ubiegłego roku, jednak przez zamieszanie związane zasadami liczenia pomocy publicznej w nowym mechanizmie wsparcia dla OZE rząd zdecydował się odroczyć ich organizację.

Aukcja, w której szansę na objęcie wsparciem będą mieć inwestorzy wiatrowi, może odbyć się w tym roku, jednak nadal nie ma pewności, czy i na organizację jakich aukcji zdecyduje się w tym roku rząd.  

Jeszcze bardziej niejasny jest los projektów wiatrowych realizowanych w polskiej części Morza Bałtyckiego. Swoje projekty z ważnymi decyzjami środowiskowymi ma Polenergia, a warunki wietrzności dla swojego projektu offshore bada PGE.

Morskich farm wiatrowych na polskim Bałtyku nie zobaczymy jednak, dopóki rząd nie wdroży aukcji dla takich projektów, a deklaracje o organizacji aukcji dla offshore ze strony Ministerstwa Energii jeszcze nie padły.

red. gramwzielone.pl