K. Szydłowski ze SMEW o tym, co czeka producentów energii z OZE w 2018 r.

K. Szydłowski ze SMEW o tym, co czeka producentów energii z OZE w 2018 r.
Kamil Szydłowski, Stowarzyszenie Małej Energetyki Wiatrowej

O nadchodzących z początkiem 2018 roku zmianach w zakresie funkcjonowania producentów energii odnawialnej opowiada w wywiadzie dla Gramwzielone.pl Kamil Szydłowski ze Stowarzyszenia Małej Energetyki Wiatrowej (SMEW).

Gramwzielone.pl:Jakie zmiany czekają wytwórców energii ze źródeł odnawialnych w 2018 roku?

Kamil Szydłowski, SMEW: – Kluczową zmianą dla większości wytwórców, właścicieli instalacji o mocy powyżej 500 kW, będzie koniec tzw. „ceny URE”, czyli gwarantowanej ceny, po której sprzedawali oni dotychczas energię sprzedawcom zobowiązanym.

REKLAMA

Co w praktyce oznacza zniesienie możliwości sprzedaży energii po tzw. cenie URE z instalacji o mocy powyżej 500 kW?

– W praktyce będzie to miało dwa wymiary. Po pierwsze, przedsiębiorcy będą musieli samodzielnie znaleźć chętnego do zakupu wyprodukowanej przez nich energii. Stroną umowy sprzedaży nie będzie więc już musiał być ustawowo „zmuszony” do zakupu koncern, ale podmiot dowolnie wybrany przez wytwórcę i uprawniony do obrotu energią. Po drugie – jednocześnie najważniejsze – zmieni się także stawka, po której wyprodukowana energia będzie sprzedawana. Cena nie będzie już ogłaszana przez Prezesa URE, ale jednostkowo negocjowana przez każdego wytwórcę – lub zorganizowane grupy zakupowe – z potencjalnym kontrahentem.

Jak producenci energii z OZE zrzeszeni w SMEW chcą zareagować na tą zmianę czy poszukają możliwości sprzedaży energii na podstawie umów długoterminowych czy może jednak pójdą z energią na rynek spot?

– Z moich informacji wynika, że inwestorzy podpisali w większości właśnie umowy długoterminowe opiewające na kwotę 145-155 zł/MWh, czyli o kilka lub kilkanaście zlotych mniej niż aktualna cena średnia. Mimo tej różnicy, z kilku powodów był to preferowany sposób zabezpieczenia wpływów. Po pierwsze, stała cena pozwala unormować relacje z zaniepokojonymi sytuacją bankmi i w niektórych przypadkach myśleć o restrukturyzacji zaciągnietych kredytów. Po drugie, mniejszym inwestorom trudno dziś realnie ocenić przyszłe trendy na rynku. Większość z nich zajmuje się na co dzień prowadzeniem swoich gospodarstw i mówiąc wprost – nie mają praktycznej możliwości śledzić sytuacji na rynku dnia następnego. Od początku mówiliśmy o tym, że „urynkowienie” mniejszych wytwórców będzie kłopotliwe przede wszystkim z tego praktycznego powodu.

Jak wygląda obecnie sprawa z podatkiem od nieruchomości od wiatraków? Na jakich zasadach członkowie SMEW płacili ten podatek w 2017 r. i na jaką stawkę przygotowują się na przyszły rok?

REKLAMA

– Niestety, przedstawiony jeszcze w czerwcu br. projekt nowelizacji ustawy o OZE nadal znajduje się na etapie prac rządowych i najprawdopodobniej nie zostanie przyjęty przez Sejm „na czas”, tj. przed styczniem 2018 r. Mówię „niestety”, gdyż zawiera on pozytywnie oceniane przez całą branżę OZE przepisy w zakresie podatku od nieruchomości.

Jeżeli przepisy się nie zmienią, będzie to oznaczało kolejny rok wątpliwości ze strony organów podatkowych i długotrwałe spory z sądami. Małych inwestorów po prostu nie stać na 3,5-4-krotnie wyższy niż dotychczas podatek. Dlatego w zdecydowanej większości zapłacili oni należny gminom podatek na dotychczasowych zasadach. Zapłacili tyle, ile mogli.

Jak zmiany w zakresie podatku, a także ceny zielonych certyfikatów odczuli w tym roku producenci energii z elektrowni wiatrowych i na co muszą przygotować się w 2018 roku?

– Z danych Agencji Rynku Energii wynika, że w 2016 roku aż 70 proc. farm wiatrowych przyniosło straty. Nie mamy co prawda oficjalnych danych za 2017 rok, ale był on prawdopodobnie jeszcze gorszy. Mniejsi inwestorzy nie mieli, poza nielicznymi wyjątkami, długoterminowych umów na sprzedaż zielonych certyfikatów, które trzymały na powierzchni tych, którym udawało się na wiatrakach w ostatnich miesiacach zarabiać.

Prawda jest taka, że setki polskich rolników dopłaca do produkcji zielonej energii i jeżeli nic nie zmieni się na lepsze, będzie to robić również w 2018 r. Chyba, że ktoś zdecyduje się sprzedać swoją farmę za granicę, co już niejednokrotnie miało miejsce. Myślę, że zdemontowanych „polskich” wiatraków będzie na wschodzie i południu Europy coraz więcej.

Jakich zmian oczekiwałoby SMEW po najbliższej nowelizacji ustawy o OZE, aby poprawić sytuację inwestorów, którzy uruchomili produkcję energii wcześniej w systemie zielonych certyfikatów?

– Liczymy przede wszystkim na uregulowane kwestii podatkowej. Bez niej trudno rozmawiać o jakichkolwiek pozytywnych scenariuszach dla branży. Koncepcja klastrów jest bardzo śmiałą opcją, jednak z uwagi na brak przepisów jednocześnie bardzo ryzykowną. Trudno dziś oceniać, ale oczywiście może się okazać, że dla wielu inwestorów będzie to szansa. Potrzebujemy rozwiązania dla wszystkich, którzy znaleźli się w systemie wsparcia – zarówno tych bardziej, jak i mniej odważnych. Nowe koncepcje mogą być zachętą do nowych inwestycji, ale nie mogą być „jedyną słuszną opcją” dla już istniejących. Wracamy do punktu wyjścia: nie zmienia się reguł gry w jej trakcie.

red. gramwzielone.pl