Lobbing w ustawie antywiatrakowej czy pomyłka ME?

Lobbing w ustawie antywiatrakowej czy pomyłka ME?
Fot. Gramwzielone.pl (C)

Zmiana spójnika w treści ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, nazywanej ustawą antywiatrakową lub odległościową, mogłaby zmienić jej najważniejszą regulację umożliwiając w teorii ponownie budowę elektrowni wiatrowych bliżej domów niż w odległości odpowiadającej 10-krotnej wysokości wiatraka od zabudowań jak wpisano do przyjętej w ubiegłym roku ustawy.

Ministerstwo Energii przy okazji prac nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o OZE postanowiło zająć się również wyjaśnieniem problematycznych zapisów przygotowanej przez PiS i przyjętej w połowie ubiegłego roku ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych.

Wpisane do tej ustawy kryterium lokowania elektrowni wiatrowych z zachowaniem odległości odpowiadającej przynajmniej 10-krotnej wysokości wiatraka od zabudowań w praktyce zablokowało rozwój nowych projektów wiatrowych. Ta regulacja w połączeniu z brakiem możliwości wejścia farm wiatrowych do nowego systemu wsparcia sprawiła, że od połowy ubiegłego roku sektor wiatrowy w Polsce wszedł w fazę stagnacji, a oddawane do użytku są jedynie pojedyncze turbiny.

REKLAMA

Kolejna konsekwencja ustawy antywiatrakowej to problemy operatorów już działających elektrowni wiatrowych. Wpisane do niej regulacje wprowadziły zamieszanie w sposobie obliczania podatku od nieruchomości i mimo niejasnych przepisów część gmin zdecydowała się podnieść wysokość podatku, mocno uderzając we właścicieli wiatraków, którzy i tak znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej na skutek spadku cen zielonych certyfikatów.

Ostatnio Ministerstwo Energii postanowiło wyjaśnić występującą od wielu miesięcy niejasną sytuację w zakresie opodatkowania elektrowni wiatrowych, przywracając stosowaną wcześniej definicję elektrowni wiatrowej, a tym samym poprzedni sposób obliczania podatku od wiatraków.

Jak zwraca uwagę „Dziennik Gazeta Prawna”, przy okazji w projekcie nowelizacji ustawy o OZE zmieniono też brzmienie przepisów dotyczących wymogu zachowania 10-krotnej odległości wiatraków od zabudowań.

REKLAMA

Skorygowany ma być przepis określający, w jaki sposób należy mierzyć wymaganą odległość. Obecnie stanowi on, że wylicza się ją między punktem A (którym mogą być trzy różne wartości) a punktem B (którym mogą być dwie inne wartości). Ministerstwo proponuje jednak zastąpić spójnik „a” określeniem „albo” – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Zdaniem cytowanych przez „DGP” ekspertów, ta zmiana mogłaby w praktyce oznaczać bezprzedmiotowość wpisanej do ustawy antywiatrakowej zasady „10H” i umożliwiłaby budowę wiatraków bez zachowania minimalnej odległości.

Cytowany przez „DGP” minister z rządu Beaty Szydło zapewnia jednak, że to „tylko i aż fatalny błąd”. – Błąd wynikający z pośpiechu. Fatalny w skutkach, gdyby ustawa w tym brzmieniu weszła w życie, ale nie łączmy tego z historią „lub czasopisma” znaną z afery Rywina – mówi cytowany przez „DGP” minister.

Ministerstwo Energii, które przygotowało projekt nowelizacji ustawy o OZE, trudno posądzać o sprzyjanie sektorowi wiatrowemu i trudno przypuszczać, że resort energii chciałby zmienić kryterium odległościowe.

Przygotowane i wdrożone dotychczas przez ME regulacje raczej uderzają w inwestorów z tego sektora – zarówno tych, którzy zbudowali wcześniej swoje wiatraki i działają w systemie zielonych certyfikatów – jak i tych, którzy dopiero planowali budowę farm wiatrowych w ramach nowego systemu wsparcia.

Link do artykułu w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

red. gramwzielone.pl